REKLAMA

Coś się czai na Gorgonie. Grałem już w pierwsze DLC do The Outer Worlds

Dodatek do The Outer Worlds zatytułowany Coś się czai na Gorgonie zabiera graczy na tajemniczą asteroidę i rzuca ich w wir zupełnie nowej przygody za sprawą dodatkowej ścieżki fabularnej. Dzięki pierwszemu z dwóch zapowiedzianych dodatkowo płatnych DLC można poczuć się niczym bohater pełnego zwrotów akcji detektywistycznego serialu.

The Outer Worlds Peril on Gorgon DLC Cos sie czai na Gorgonie
REKLAMA

Coś się dzieje na Gorgonie to tytuł wydanego niedawno DLC do najnowszej gry z gatunku cRPG od przejętego przez Microsoft studia Obsidian. The Outer Worlds, bo o tej produkcji mowa, miało premierę w ubiegłym roku z rozpędu nie tylko na konsolach z rodziny Xbox One i komputerach z systemem Windows 10, ale również na sprzętach z rodziny PlayStation 4, a niedługo później doczekało się (kiepskiego) portu na Switcha. W dodatek grałem na platformie, na której recenzowałem podstawkę, czyli PS4 Pro.

REKLAMA
the outer worlds peril on gorgon dlc cos sie czai na gorgonie

Jak zacząć The Outer Worlds: The Peril on Gorgon?

Przyznam, że ponieważ podstawową wersję gry ukończyłem jeszcze przed premierą dodatku, to z początku byłem nieco skonfundowany. Okazuje się bowiem, iż osoby, które chcą zagrać w rozszerzenie, a mają wątek główny już za sobą, muszą najpierw załadować jeden z wcześniejszych zapisów stanu rozgrywki. The Outer Worlds niestety nie otrzymało trybu, który umożliwiałby powrót do świata gry po obejrzeniu napisów końcowych.

Co istotne, nie może to być byle jaki save — potrzebny jest zapis sprzed tzw. punktu bez powrotu. Nie da się też uruchomić nowej ścieżki uruchomić wcześniej niż już po wykonaniu misji Radio Wolny Monarch, więc osoby, które nie dysponują odpowiednim stanem zapisu, będą musiały mozolnie przechodzić pierwsze misje od nowa, a także zdobyć nieco punktów doświadczenia, by poradzić się z czyhającymi na Gorgonie niebezpieczeństwami.

Na szczęście sam w pamięci swojej konsoli znalazłem utworzone automatycznie i odpowiednio opisane save’y, więc rozgrywkę mogłem rozpocząć od razu — przynajmniej w teorii, bo po załadowaniu gry nie zauważyłem nowego wpisu w Dzienniku. Okazuje się, że nic dziwnego, ale dopiero w sieci znalazłem informację, że quest rozpoczynający to niesamodzielne rozszerzenie można aktywować, udając się w lot do dowolnej destynacji.

the outer worlds peril on gorgon dlc cos sie czai na gorgonie

Udałem się z laboratorium Phineasa na Nadzieję i na start Coś się dzieje na Gorgonie otrzymałem tajemniczą przesyłkę.

W zgodzie z duchem podstawowej wersji gry rozszerzenie do The Outer Worlds rozpoczyna się w iście groteskowy sposób, gdy kosmiczny kurier dostarcza na pokład Zawodnego pakunek z… odciętą ręką. Dołączony do paczki dokumenty wyjawia natomiast, że właścicielem tejże dłoni jest niejaki Lucky Montoya — to stary przyjaciel Aleksa Hawthorne’a, czyli tragicznie zmarłego poprzedniego właściciela statku gracza.

W ramach wprowadzenia dowiadujemy się, że to właśnie Lucky udał się na Gorgonę, co przypłacił utratą kończyny — a niewykluczone, że także i życia. Gracz wraz z załogą rusza tropem czwartego najlepszego łowcy przygód w Arkadii, by dokończyć to, co Montoya zaczął i odnaleźć jego… lub przynajmniej poznać miejsce spoczynku jego doczesnych szczątków. Pierwszym przystankiem jest rezydencja klanu Ambrose’ów.

W pięknym wielopiętrowym domu gracz spotyka Minnie Ambrose, czyli córkę dr Olivii Ambrose — okrytej złą sławą kierowniczki projektu Kosmoluba realizowanego właśnie na Gorgonie. To gracz informuje rezydentkę majestatycznej willi o tym, że Lucky Montoya najprawdopodobniej poległ na służbie. Kobieta proponuje wtedy przejęcie zlecenia, którym jest odnalezienie zapisków jej zaginionej i najpewniej zmarłej przed laty rodzicielki…

the outer worlds peril on gorgon dlc cos sie czai na gorgonie

Po tym krótkim wstępie do dyspozycji gracza oddany zostaje nowy region w ramach otwartego świata The Outer Worlds.

Gorgona pod względem wielkości przypomina pozostałe planety dostępne w podstawowej wersji gry. Oprócz mini-hubu z automatami, sprzedawcą oraz knajpą zlokalizowanego zaraz obok lądowiska, można znaleźć tutaj kilka skupisk bandytów oraz walecznej fauny i kilka innych niespodzianek. W trakcie realizowania misji odwiedzimy też miejsca znane z podstawowej wersji gry, takie jak np. podziemny klub miłośników Kanidów.

Ścieżka fabularna prowadzi przy tym graczy dość liniowo po najważniejszych lokacjach Gorgony, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by większość z tych miejsc odwiedzić samodzielnie jeszcze przed podjęciem się rozwiązania tej głównej zagadki. Dzięki temu można znaleźć już na start np. specjalne komiksy, które na grzbietach mają wypisane hasło pozwalające zdobyć kolejną specjalną broń oraz mnóstwo innych śmieci.

Niestety miałem przy tym cały wrażenie, że Obsidian postanowił, że uczyni z The Outer Worlds symulator śmieciarza w jeszcze większym stopniu niż miało to miejsce w podstawce. Liczba leżących na ziemi i pochowanych po szafkach przedmiotów przytłacza, a przez kilka godzin nie znalazłem tak naprawdę nic wartego uwagi. Problemem była natomiast znowu amunicja do mojej ulubionej broni — pieniądze miałem, ale podaż była za niska.

the outer worlds peril on gorgon dlc cos sie czai na gorgonie

Pewnym pocieszeniem jest zwiększenie limitu poziomów doświadczenia w The Outer Worlds: Coś się czasu na Gorgonie.

W podstawowej wersji gry można było zdobyć co najwyżej 30 poziomów rozwoju postaci, co gracza zaglądającego pod każdy kamień nieco demotywowało do dalszej zabawy na tych końcowych etapach rozgrywki. Na szczęście wraz z dodatkiem maksymalny poziom doświadczenia wzrósł o kolejne pięć, aczkolwiek nie ma co się spodziewać, że to tylko zacementuje pozycję bohatera jako pół-boga, gdyż poziom trudności również wzrósł.

Nie mogę przy tym powiedzieć, by The Outer Worlds zmieniło się w Dark Soulsy, ale kilkukrotnie, gdy poczułem się ciut zbyt pewnie, wrogowie mnie powalili i musiałem wczytywać poprzedni stan rozgrywki — z czym nie miałem problemu. Nieco bardziej wkurzało mnie wprowadzenie nowego typu zamków, które wymagały od gracza podniesienia umiejętności ich otwierania aż do 150 punktów, co zdeterminowało, których towarzyszy zabrałem ze sobą.

the outer worlds peril on gorgon dlc cos sie czai na gorgonie
REKLAMA

Jeśli jednak chodzi o skarby, to na Gorgonie nie znalazłem tak naprawdę nic ciekawego. Questy również były dość generyczne. The Outer Worlds: Coś się czai na Gorgonie to po prostu jeszcze więcej tego samego w tak samo mało zachwycającej oprawie. Tych największych fanów to oczywiście niezwykle ucieszy — jeśli jednak ktoś, tak jak ja, już po przejściu podstawki był Arkadią nasycony, to dodatek może go już nieco nużyć.

PS O tym, na jakiej platformie grałem w dodatek, wspominałem nie bez powodu — nie wiem bowiem, jak The Outer Worlds: Peril on Gorgon sprawdza się na pecetach i pozostałych konsolach, ale wersja na PlayStation 4 Pro parokrotnie się zawiesiła. Zarządzanie ekwipunkiem nagminnie wywoływało z kolei drastyczny spadek liczby klatek na sekundę, a gdy taki problem się pojawia, gracz traci kilka minut na zapisanie postępów i restart gry.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA