REKLAMA

Detale potrafią zmienić wiele. Radar rowerowy Garmin Varia RTL515 - recenzja

A przynajmniej małe zmiany mogą obiecać wiele. Bo jak będzie w rzeczywistości - zobaczymy.

Małe zmiany potrafią zmienić dużo. Radar rowerowy Garmin Varia RTL515 - recenzja
REKLAMA

Ale może najpierw zacznijmy od tego, o jaki sprzęt chodzi.

REKLAMA
 class="wp-image-1191262"

Głównie dlatego, że radar rowerowy to w dalszym ciągu produkt raczej niezbyt powszechnie spotykany - choć sam nie wyobrażam sobie już jazdy po szosach bez właśnie takiego dodatku.

Sprzęt, który trafił do mnie niedawno na testy, to produkt Garmina, oznaczony jako Varia RTL515. Teoretycznie można go uznać za następcę wydanego wcześniej RTL510/511, ale w rzeczywistości to raczej lekkie odświeżenie albo wersja z plusem.

Podstawowa zasada działania nie zmieniła się w żaden sposób. Montujemy radar na sztycy i łączymy go bezprzewodowo z odpowiednim urządzeniem, dzięki czemu w trakcie jazdy dostajemy na bieżąco informacje na temat tego, czy jadą za nami jakieś samochody, ile ich jest, a także jak daleko od nas są i czy jadą z dużo wyższą prędkością niż my.

Proste, genialne, działa bez zarzutu - nie przypominam już sobie, kiedy ostatnio jeździłem bez takiego gadżetu. Jeśli ktoś chce przeczytać trochę więcej o starszej wersji - recenzję znajdzie tutaj. A tutaj znajdzie opis tańszego wariantu, który ja sobie kupiłem, czyli RTL510.

To teraz można już przejść do RTL515.

Co nowego i dlaczego te zmiany mogą zmienić dużo?

 class="wp-image-1191271"

To może przewrotnie zacznijmy od tego, co się NIE ZMIENIŁO.

  • nie zmienił się wygląd - gdyby nie to, że oba sprzęty są podpisane na obudowie, do końca życia nie wiedziałbym, czy odesłałem do Garmina mój radar, czy może testowy egzemplarz
  • nie zmienił się sposób mocowania - dalej pasują wszystkie uchwyty z poprzednich modeli
  • nie zmienił się uchwyt dołączany do zestawu - możecie go zobaczyć w recenzji RTL510 i RTL511. Trochę szkoda, bo absolutnie nie jestem jego fanem. Opcjonalny uchwyt, widoczny na zdjęciach z tego tekstu (niestety kosztuje ok. 90 zł), jest dużo stabilniejszy i pewniejszy. Warto dokupić.
  • nie zmieniła się masa - dalej wynosi równe 71 g
  • nie zmieniła się klasa wodoszczelności - dalej to IPX7
  • nie zmienił się kąt widzenia radaru - nadal jest to 220 stopni
  • nie zmieniły się wymiary - nadal to 98,6 × 19,7 × 39,6 mm
  • nie zmieniła się jasność światła wstecznego w dotychczas dostępnych trybach - dalej jest to od 20 lumenów (światło ciągłe), przez 29 lumenów (światło migające nocne), po 65 lumenów (światło migające dzienne)
  • nie zmienił się czas pracy w dwóch z trzech dotychczasowych trybach pracy - przy świetle ciągłym jest to 6 godzin, podobnie jak przy świetle migającym nocnym
  • nie zmienił się też zasięg wykrywania samochodów jadących za nami - nadal jest to maksymalnie 140 m
  • nie zmieniło się złącze ładowania - dalej jest microUSB zamiast USB-C. Póki co nie będę jednak na to narzekał, bo mój komputer rowerowy też ma microUSB. Ale w końcu zacznę.

Czyli w 90 proc., a może nawet i więcej, to dokładnie ten sam produkt. Co więc się zmieniło?

  • pojawił się nowy tryb świecenia - jazda grupowa. Jasność 8 lumenów, czas świecenia do 8 godzin
  • czas świecenia w trybie światła migającego dziennego - od teraz jest dłuższy o godzinę bez konieczności doładowywania i wynosi 16 zamiast 15 godzin
  • Najważniejsze: pojawiła się opcja łączności Bluetooth.

I to jest naprawdę istotna zmiana.

Dlaczego to takie ważne?

Bo do tej pory radary Garmina były w stanie komunikować się ze światem tylko z wykorzystaniem ANT+, a to oznaczało jedno - z samego radaru nie mieliśmy żadnego zysku. Zero, nic.

Jeśli więc chcieliśmy dodatkowo zabezpieczyć się na drodze, musieliśmy do i tak wysokiego kosztu zakupu radaru Varia doliczyć komputer rowerowy Garmina (też tanie nie są) albo zegarka Garmina (ten sam przypadek). Ok, zgodne były też komputery rowerowe m.in. Wahoo, ale to dalej dodatkowy wydatek, szczególnie jeśli ktoś jeździł głównie i tak z telefonem i aplikacją i nie czuł potrzeby zakupu dodatkowego, dedykowanego sprzętu do rejestracji trasy. Ok, był też dedykowany wyświetlacz Varia, ale... znowu trzeba wyskakiwać z kasy.

Teraz ta konieczność wyłożenia na stół dodatkowych kilkuaset albo kilku tysięcy złotych znika. I opcji mamy teraz kilka.

Domyślną jest aplikacja Garmina o nazwie Varia, która robi właściwie dokładnie to samo, co dedykowany wyświetlacz Varia. Dlaczego nie dało się tak zrobić od początku? Nie wiem. W każdym razie - już się da. Przy czym łączenie telefonu z radarem jest banalne - włączamy radar, włączamy aplikację Varia, upewniamy się, że mamy włączony Bluetooth, wyszukujemy - i już. Potem połączenie nastąpi zawsze automatycznie.

Sama aplikacja jest wizualnie tak prosta, jak to tylko możliwe. Na górze widzimy kolorowy pas z ikonką rowerzysty (to my), który zmienia kolor w zależności od poziomu potencjalnego zagrożenia. Tutaj jest zielony, bo nikogo za nami - przynajmniej w odległości 140 m - nie ma:

 class="wp-image-1191292"

Tutaj już się robi mniej bezpiecznie, bo za nami pojawiły się dwa samochody:

 class="wp-image-1191289"

Aplikacja - podobnie jak komputery rowerowe Garmina - nie podają przy tym dokładnych odległości czy prędkości samochodów za nami. Takie dane raczej nie byłyby potrzebne i tylko zmniejszałyby czytelność. Mamy po prostu informację o tym, czy są daleko od nas, czy blisko, plus ogólną informację na temat prędkości - jeśli pas na górze zmieni się na czerwony, a poziome proste linie będą falowane, należy uważać. Oznacza to, że auto za nami jedzie z dużo wyższą prędkością niż my.

W ustawieniach aplikacji raczej się nie zagubimy. Możemy włączyć lub wyłączyć powiadomienia dźwiękowe lub wibracje (nie wiem po co to drugie, chyba że ktoś nosi telefon w kieszeni albo na opasce na rękę) i to tyle.

 class="wp-image-1191295"

Co jednak w tym przypadku najważniejsze - nie zauważyłem większych różnic we wskazaniach pomiędzy aplikacją a dedykowanym odbiornikiem w postaci komputera rowerowego. Nie jest więc tak, że rezygnując z zakupu Edge'a, ale chcąc kupić radar, cokolwiek tracimy - nie.

A przynajmniej nie w kwestii radaru, bo oczywiście komputer rowerowy ma sporo przewag nad telefonem komórkowym - chociażby taką, że potrafi się wygasić, kiedy radar nic nie wykrywa i w ułamku sekundy wrócić do życia, kiedy cokolwiek pojawi się za nami. Ale umówmy się, że to dość oczywista sprawa i taką listę można byłoby ciągnąć o wiele dłużej.

Aplikacja Garmina to przy tym nie koniec.

Aczkolwiek tutaj jest jeden problem. Teoretycznie aplikacje zewnętrznych producentów mogą korzystać z SDK radaru Varia i pobierać z niego wszystkie niezbędne informacje. Ok, jest to prawda. Z tym, że póki co - przynajmniej według strony Garmina - taka aplikacja jest tylko jedna. Tyle dobrze, że akurat dość często z niej korzystam. Głównie do planowania trasy, ale z tego co sprawdziłem, całkiem nieźle nadaje się do zapisywania przejazdów i nawigacji.

Tą aplikacją jest Ride With GPS:

 class="wp-image-1191298"

I wiele do opisania tutaj nie ma. Uruchamiamy aplikację, w ustawieniach przeprowadzamy parowanie z Varią (kilka sekund, totalnie bezproblemowe) i już - dostajemy po lewej stronie ekranu niemal identyczny pas jak w komputerach rowerowych Garmina. Dostajemy też dokładnie te same informacje, ostrzeżenia (można wyłączyć w ustawieniach) i tak samo możemy zdecydować, czy pas z samochodami ma być po prawej czy po lewej stronie ekranu.

 class="wp-image-1191301"

I jak to się spisuje w praktyce? Jeśli chodzi o skuteczność wykrywania pojazdów i ostrzeganie przed nimi - jest właściwie tak samo dobrze jak na dedykowanych sprzętach i w dedykowanej aplikacji. Do tego twórcy pomyśleli o tym, żeby każde ostrzeżenie (auto, szybko jadące auto, czysto) miało inny dźwięk, więc nie trzeba za każdym razem patrzeć na wyświetlacz.

Po początkowej wpadce z kolorystyką bocznego pasa RwG udało się też chyba dostosować go do standardów urządzeń Garmina (choć na stronie jest dalej instrukcja dla starszej wersji). Teraz już oznaczenia są normalne i zielone oznacza „czysto”, szary - brak połączenia z radarem”, a pomarańczowe - „zagrożenie”.

Niestety póki co to koniec zgodnych aplikacji. Czy jakieś ukażą się w przyszłości? Byłoby bardzo miło. Aczkolwiek nawet ta jedna aplikacja to już sporo i pewnie duży plus właśnie dla osób, które chciałyby mieć radar, ale nie chcą kupować całego zestawu radar + komputer.

Co jeszcze warto wiedzieć o Varia RTL515?

 class="wp-image-1191274"
Tym przyciskiem można włączać i wyłączać urządzenie, a także zmieniać tryby świecenia.

Kluczowe informacje mamy za sobą, więc resztę wrzućmy do jednego worka:

Występują dwie wersje nowej odmiany radaru Varia - RTL515 i RTL516.

I różnica jest mniej więcej taka sama, jak między RTL510 a RTL511. W tym pierwszym tylne światło posiada kilka trybów pracy (wspomniane i wymienione wcześniej), a dodatkowo potrafi intensywniej migać, kiedy wykryte zostaje auto za nami - żebyśmy nie tylko my mieli odpowiednie informacje, ale i kierowca miał większe szanse nas zauważyć.

RTL516 czegoś takiego nie ma. Ba, nie ma nawet standardowych trybów z wyjątkiem trybu standardowego świecenia z mocą 20 lm przez 9 godzin bez konieczności ładowania. Po co taki teoretycznie mniej funkcjonalny wariant? Bo takie są normy StVZO, obowiązujące chociażby w Niemczech.

Sam kupiłem RTL511, bo był po prostu w swoim czasie zauważalnie tańszy, przy czym w oficjalnej polskiej dystrybucji raczej tych odmian nie ma.

Jeśli RTL510 działał u Ciebie dobrze, to RTL515 będzie działał tak samo dobrze.

Czytaj: Garmin nic tu nie popsuł. Nic też nie poprawił, bo i nie bardzo było co. Od dłuższego czasu jeżdżę z 511 i po przesiadce na 515 dalej nie mam na co narzekać. Łączenie z Edge Explore jest tak samo łatwe i szybkie jak było do tej pory. Zakres wykrywania i jego skuteczność dalej jest absolutnie bez zarzutów. Nie naliczyłem też żadnego fałszywego negatywu, czyli sytuacji, kiedy nie zostałem ostrzeżony o aucie za mną. Trzeba tylko pamiętać, że jeśli auta jadą idealnie za sobą, w niewielkiej odległości, to ich liczba może się nie do końca zgadzać, bo radar fizycznie nie jest w stanie policzyć obiektów.

 class="wp-image-1191280"

Natomiast fałszywe pozytywy potrafią się zdarzyć raz na jakiś czas, ale raczej w liczbie 1 na kilkadziesiąt albo kilkaset kilometrów niż regularnie. Czasem może się też zdarzyć, że radar wyłapie szybko jadącego rowerzystę jako samochód, ale w sumie informacja dalej jest prawdziwa - coś za nami jedzie i to szybko, więc warto uważać. A że ma dwa koła...

Jak dokładnie działa tryb jazdy grupowej?

Tak, żeby mniej oślepiać rowerzystów za nami. M.in. nie świeci przesadnie mocno, a do tego przy wykryciu czegoś za nami nie błyska też wściekle, tylko robi to delikatnie.

Czy można łączyć radar z dwoma urządzeniami jednocześnie?

Teoretycznie tak. Jeszcze nie wymyśliłem, do czego może się przydać łączenie jednocześnie z telefonem i komputerem rowerowym, ale w teorii jest to możliwe.

W praktyce zresztą też - sprawdziłem. Oba urządzenia jednocześnie informują o zagrożeniu i wyświetlają odpowiednie informacje.

Dalej nie jest to sprzęt do miasta (a raczej na ścieżki rowerowe i okolice).

I to jest jedyna sytuacja, kiedy wyłączam radar - kiedy wiem, że będę jechał po ścieżkach rowerowych. Szeroki kąt widzenia Varii powoduje bowiem, że w mieście ogłuchniemy i zwariujemy od ciągłych ostrzeżeń, które nie są zasadne, bo my jedziemy po ścieżce, a auto jedzie po oddzielonej od nas ulicy.

 class="wp-image-1191268"

Nie bardzo mam przy tym pomysł, jak można byłoby to sensownie rozwiązać, więc nie spodziewam się, żeby zmieniło się to w przyszłości. A już na pewno nie zmieniło się w tym modelu.

A jak nie potrzebuję światła, tylko sam radar?

To z nowych produktów (czyli z Bluetoothem) jest Varia RVR315. Jest trochę mniejsza (bo nie potrzebuje miejsca na światełko), a do tego jest tańsza. Szkoda tylko, że oferuje maksymalnie 7 godzin pracy na jednym ładowaniu - przydałaby się trochę lepsza wydajność pod tym względem.

No i cena.

RVR315, czyli model bez radaru, kosztuje w tej chwili niecałe 700 zł. Za RTL515 przyjdzie nam już zapłacić ok. 920 zł.

Z tego co widzę, to RTL510 można jeszcze kupić za około 860 zł (pewnie póki jest), dopłata do nowszego modelu nie jest więc spora i jeśli ktoś stanie przed wyborem RTL510 w tej cenie albo RTL515 w aktualnej cenie sklepowej, to polecam się nie wahać.

Natomiast tak, nie ma dyskusji - to nie jest tani sprzęt. Ale teraz można liczyć, że jest tańszy o kosz komputera rowerowego. Pewnie i tak go w końcu kupicie, ale zawsze to coś.

Dalej jest to sprzęt, który warto mieć.

Co jest zresztą dość zabawne - gdybym nie dostał na testy RTL510, pewnie nigdy nie kupiłbym swojego egzemplarza. Ale teraz, kiedy już go kupiłem, nie wyobrażam sobie jazdy bez niego i każdemu, komu tylko mogę (i jest sens), go polecam.

Niestety to jeden z tych produktów, których trzeba po prostu zasmakować, żeby nagle zadali sobie pytanie, jak mogliśmy bez nich wcześniej żyć.

Czy warto kupić? Albo wymienić RTL510?

 class="wp-image-1191283"

Odpowiedź na to drugie pytanie jest raczej prosta - no tak jakby niezbyt. Nie jestem w stanie znaleźć żadnego logicznego argumentu za tym, żeby komuś, kto ma RTL510/511 i nie jest ono w jakiś sposób uszkodzone, polecić zakup RTL515. To w dużej mierze to samo, ale z bonusową godziną pracy w jednym z trybów i Bluetoothem. Koniec. Nie biegnijcie do sklepów.

Natomiast jeśli ktoś nie ma żadnego radaru, to po pierwsze - warto mieć, o ile oczywiście często jeździmy po drogach. Po drugie, i napiszę o tym na szczęście już po raz ostatni, teraz nie trzeba kupować pakietu. Wystarczy radar Varia i telefon.

REKLAMA

Jeśli więc czuliśmy potrzebę posiadania radaru rowerowego, ale nie czuliśmy potrzeby posiadania komputera od Garmina (albo innego, zgodnego z Varią) - to jest nasz moment.

A że nie jest tanio? Nigdy nie było.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA