REKLAMA

Odwołanie Pesy zostało odrzucone. Jej historia uczy nas, że to dopiero początek

Wiemy już, że Krajowa Izba Odwoławcza odrzuciła zarzuty Pesy w sprawie przetargu na dostarczenie tramwajów do Warszawy. Bydgoski producent zdążył już jednak wystosować kolejne odwołanie, a historia sprzed dwóch lat uczy, że nowe maszyny mogą się nieprędko pojawić na stołecznych torowiskach.

Odwołanie Pesy odrzucone. Jej historia uczy nas, że to dopiero początek
REKLAMA
REKLAMA

Pesa kolejny raz przekonuje nas, że lubi się boksować w instancjach odwoławczych. Po niekorzystnym rozstrzygnięciu przetargu w Warszawie na dostarczenie ponad 200 nowoczesnych tramwajów, bydgoszczanie od razu skierowali pismo do KIO, nie mogąc uwierzyć, że zwycięski Hyundai zobowiązał się do dostarczenia maszyn o ponad pół miliarda złotych taniej.

KIO oddaliła wniosek, uznając go za bezzasadny. Jeszcze zanim Izba zdążyła ogłosić tę decyzję, Pesa przyniosła jednak kolejne pismo. Tym razem podejrzewa, że koreańska firma zaczęła projektować i zamawiać komponenty jeszcze przed ogłoszeniem wyników przetargu. Odwołanie zostało złożone 25 marca. Biorąc pod uwagę, że z pierwszym wnioskiem KIO zmagała się ok. 5 tygodni, możemy podejrzewać, że kolejna decyzja może zapaść dopiero w maju. A to przecież jeszcze nie koniec, bo w rezerwie zawsze pozostaje Sąd Okręgowy, do którego można się odwołać w razie porażki przez Izbą.

Z tym drugim Pesa miała już do czynienia w 2017 r. Wówczas awantura wybuchła w temacie tzw. „Krakowiaków”, czyli 50 tramwajów, jakie Pesa chciała dostarczyć do krakowskiego MPK.

Cała historia zaczęła się w marcu, gdy MPK wykluczyło Pesę z przetargu.

Powodem były kiepskie doświadczenia z tramwajami, które spółka dostarczyła w ramach poprzedniego zamówienia. A dokładniej – problemów z ich dostarczeniem, przez które o mało nie przepadła unijna dotacja. Potem natomiast Platforma Komunikacyjna Krakowa doszukała się danych, mówiących że w 14 miesięcy MPK zgłosiło aż 1700 reklamacji.

REKLAMA

Pesa się jednak nie poddała i…nie zgadniecie – odwołała się do KIO. Izba i Sąd Okręgowy w Krakowie nakazały przywrócenie bydgoszczan do gry. Producent wystartował więc w konkursie, wygrał go, po czym przedstawiciele Pesy nie zjawili się na podpisaniu umowy. Co więcej, nie wpłacili wymaganej gwarancji finansowej w wysokości 30 mln zł.

Bydgoszczanie zaczęli przebąkiwać, że MPK szuka tylko pretekstu i od początku nie chciało podpisywać z Pesą żadnych umów. 10 listopada miejska spółka ogłosiła, że tramwaje dostarczy jej Solaris i Stadler. Pesa znów złożyła odwołanie, tym razem sama się jednak poddała i 30 listopada poinformowała z rezygnacji walko o kontrakt. Łącznie cała procedura przetargowa trwała jednak aż 1,5 roku. Oby w warszawskim przypadku udało się dojść do porozumienia nieco wcześniej.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA