REKLAMA

5G a sprawa polska. Na drodze ku rewolucji stoi już tylko ustawodawca

Przyszła generacja łączności komórkowej może okazać się równie przełomowa, co 3G. Otworzy ona wiele nowych możliwości, znacząco wykraczających poza rynek telefonów. W Polsce trwają już zaawansowane przygotowania do wdrożeń.

13.12.2018 18.12
strategia 5g dla polski
REKLAMA

Standard 5G ma na celu zwiększenie przepustowości sieci w relatywnie niedrogi sposób, by sprostać popytowi na wysokowydajne łącza, generowanemu w szczególności przez usługi strumieniowania wideo. Ma jednak przede wszystkim sprostać rosnącemu ekosystemowi urządzeń IoT, często operujących w trudno dostępnych miejscach.

REKLAMA

5G będzie w stanie obsłużyć znacznie większą urządzeń za pośrednictwem jednego nadajnika przy bardzo niskich opóźnieniach i znikomej interferencji. Za jej największą zaletę uznaje się więc otwarcie się na chmarę drobnych urządzeń – wspomniany Internet rzeczy – dzięki czemu będzie możliwe budowanie zupełnie nowych rozwiązań, produktów i usług dla użytkowników indywidualnych, a w szczególności dla firm i przemysłu.

29 czerwca 2017 r. – oficjalny start wdrożenia 5G w Polsce.

To właśnie tego dnia szefowa Ministerstwa Cyfryzacji podpisała Porozumienie na rzecz Strategii 5G dla Polski. Celem dokumentu jest nawiązanie współpracy pomiędzy państwem, jednostkami naukowymi i przedsiębiorcami w celu wdrożenia w Polsce sieci piątej generacji.

W wydarzeniu wzięli udział przedstawiciele Urzędu Komunikacji Elektronicznej i Instytutu Łączności, a także sygnatariusze – przedstawiciele operatorów, dostawców infrastruktury, sprzętu i rozwiązań w zakresie telekomunikacji, instytucji badawczo-rozwojowych, izb gospodarczych oraz uczelni technicznych.

W tym samym roku uruchomiono pierwsze testy urządzeń infrastrukturalnych sieci 5G. Tym najgłośniejszym była próba przeprowadzona przez firmę Exatel, przy współpracy z organami Komisji Europejskiej. Test polegał na transmisji wideo w rozdzielczościach 4K i 8K przez zainstalowane w obiekcie moduły antenowe 5G. Wideo było odbierane na ruchomym terminalu oraz komputerze z goglami VR. Testy zakończyły się pozytywnym rezultatem.

Nic dziwnego, że tematem głównym konferencji Impact’17 w efekcie stało się 5G.

To właśnie na niej Tim Höttges – prezes Deutsche Telekom, właściciela sieci T-Mobile Polska – zapewnił zgromadzoną publiczność, że Polska będzie jednym z pierwszych krajów, które będą miały sieć 5G. Przedstawiciele operatora ogłosili też start inicjatywy Prototyping Hub, w ramach której wspólnie z partnerami T-Mobile będzie testował nowe produkty wykorzystujące potencjał 5G.

Podczas tej samej konferencji, Marcin Cichy, pełniący funkcję prezesa UKE (Urzędu Komunikacji Elektronicznej) zadeklarował, że częstotliwości do rozwoju sieci 5G w Polsce w zasadzie zostały już wytypowane. W pierwszej kolejności ma być zagospodarowane pasmo 700 MHz, chociażby z uwagi na fakt, że nie podlega ono żadnym sporom u podmiotów współtworzących standaryzację tej sieci.

W kolejnych latach mają być uwalniane na potrzeby 5G kolejne częstotliwości. Najpierw 2,3-2,4 GHz, częściowo nadal wykorzystywane przez wojsko. Dopiero potem będą uwalniane pasma 6 GHz i 10 GHz.

Przyszłość miała najpierw zawitać do Łodzi. Choć nie obędzie się bez problemów.

Według wstępnej wersji wytycznych Strategii 5G dla Polski opublikowanych przez Ministerstwo Cyfryzacji, pierwsi Polacy będą mogli już korzystać z dobrodziejstw sieci 5G już w 2020 roku w co najmniej jednym dużym ośrodku miejskim. Co ciekawe, rekomendowanym miastem pokazowym według tego dokumentu miała nie być stolica, a Łódź. Główne szlaki komunikacyjne i pozostałe duże miasta mają być objęte zasięgiem sieci 5G już w 2025 r.

Plus już prowadzi stosowne prace i testuje nowe technologie, związane z wdrożeniem 5G. Należą do nich formowanie wiązki w kierunku abonentów – beamforming i wielodrogowość nadawania i odbioru sygnału radiowego – massive MIMO.

Tak wygląda antena 5G. 64 odbiorniki i 64 nadajniki.

Deklaracje te potwierdza Orange Polska. Jean-François Fallacher, dyrektor generalny operatora, zdradził nam, że trwają rozmowy na temat zwolnienia do użytku tak zwanego widma C, a więc zakresu częstotliwości 3,4-3,6 GHz, które miałyby być wykorzystane przez sieć 5G w Polsce. Orange rozpocznie proces wdrożeniowy od dużych miast w 2020 r., wspólnie z firmą Nokia.

Niestety Orange nie ma dostępu do wspomnianego zakresu, w przeciwieństwie do właścicieli Plusa, Playa i T-Mobile. Nic więc dziwnego, że dyrektor tej sieci apeluje do władz o rozdysponowanie częstotliwości „na równych i uczciwych zasadach”, słusznie obawiając się o tempo pracy polskich urzędów.

Problemów jest więcej.

Należą do nich polskie normy promieniowania elektromagnetycznego, które ograniczają możliwości rozbudowy sieciowej infrastruktury, oraz prawo budowlane, z powodu którego dostęp do publicznej infrastruktury – w tym komunalnej – jest dla operatorów utrudniony lub kosztowny.

- Niezwykle istotne dla możliwości budowania sieci 5G, ale również podniesienia jakości i dostępności usług oferowanych na obecnie zbudowanych sieciach jest ponowne uporządkowanie norm emisji pól elektromagnetycznych. Dziś musimy stosować się do przepisów wymyślonych ponad 30 lat temu, gdy nikt nie słyszał nie tylko o augmented reality czy edge computingu, ale o smartfonach, czy powszechnie dostępnym Internecie. – tłumaczy nam Andreas Maierhofer, prezes zarządu T-Mobile Polska.

- Prawo obowiązujące w Polsce nie odpowiada na potrzeby i wymagania stawiane dzisiaj przez klientów. W efekcie mamy 100 razy bardziej restrykcyjne warunki niż w innych krajach europejskich, więc nasze możliwości inwestowania są dużo mniejsze niż byśmy sobie tego życzyli. Polskie normy skazują wielu klientów na ograniczenia w jakości dostępnych dla nich usług, co już teraz bywa widoczne np. w obszarach mocno zalesionych czy np. podróżując pociągami – dodaje Maierhofer.

Na szczęście Marek Zagórski – minister cyfryzacji – wydaje się dostrzegać ten problem, który niedawno na konferencji „Pole Magnetyczne i przyszłość telekomunikacji” zaapelował do środowiska naukowego o dostarczenie dostatecznej liczby argumentów społeczeństwu, że zniesienie tych restrykcji nie będzie się wiązało z negatywnymi skutkami ubocznymi.

Panuje też nieporządek w przydzielaniu częstotliwości. I w głowach co poniektórych obywateli.

Kilka akapitów wyżej cytowaliśmy pana Marcina Cichego i jego wypowiedź z konferencji Impact’17. Rzeczywistość wygląda jednak nieco inaczej. - Rozdysponowanie częstotliwości niezbędnych do zbudowania nowych sieci jest sprawą kluczową. W pierwszej kolejności chodzi o zakresy od 3,4 do 3,8 GHz a później 700 MHz. Ogromne znaczenie ma nie tylko jak szybko, ale i na jak długo zostaną przydzielone licencje. Trzeba pamiętać, że budowa infrastruktury dla 5G pochłonie ogromne środki, dlatego częstotliwości powinny być przyznane na maksymalnie długi okres – tłumaczy nam Andreas Maierhofer z T-Mobile.

Sytuacji nie ułatwia pewna część niezbyt wykształconego społeczeństwa, która we wdrożeniu sieci 5G widzi poważne zagrożenia dla swojego bezpieczeństwa. Nad tematem pochylił się swego czasu Hubert Taler, analizując powszechne na temat 5G zabobony i się z nimi rozprawiając. Obawiam się jednak, że większość – ujmijmy to dyplomatycznie: sceptyków – nie czyta Spider’s Web i nie da się przekonać, że jest w błędzie.

Tymczasem 5G w Polsce tak właściwie już działa, wbrew przeciwnościom. W Warszawie.

To T-Mobile może się pochwalić pierwszą w pełni funkcjonującą siecią 5G w Polsce. Funkcjonuje ona w centrum Warszawy od 7 grudnia bieżącego roku. Składa się na nią pięć stacji bazowych nadających w paśmie 3,5 GHz, z szerokością kanału wynoszącą 100 MHz. Każda ze stacji posiada światłowodowe podłączenie do sieci 10 Gb/sek. Nadajniki wyposażone są w technikę beamforming, dzięki której możliwe jest kierunkowanie wiązek fal radiowych na konkretne urządzenia – to pomocne, gdy te znajdują się w miejscu o słabszej sile sygnału.

T-Mobile słusznie chwalił się już na Mobile World Congress na początku bieżącego roku możliwościami, jakie w przyszłości zapewni to wdrożenie. Szerzej relacjonował to Piotrek Grabiec – gorąco zachęcam do ciekawej lektury. Przykłady, na które szczególnie warto zwrócić uwagę to:

  • Zdecentralizowana sieć energetyczna. 5G zapewni możliwość monitorowania infrastruktury energetycznej w czasie rzeczywistym za pomocą sieci połączonych z Siecią czujników.
  • Drony nowej generacji. Będą one mogły operować ze znacznie większą swobodą i móc znajdować się znacznie dalej od operatora, co może znaleźć zastosowanie w służbach ratunkowych.
  • Rozwój inteligentnych miast w Polsce. Gęsta sieć połączonych z siecią miejskich czujników i kamer pozwoli na łatwiejszy monitoring i automatyzację „smart cities”.
  • Łączność bezprzewodowa na poziomie „stałego łącza”. Deutche Telekom prowadzi już testy usługi nazywanej roboczo wirtualnym światłowodem, która ma zapewnić transfery na takim poziomie jak stałe łącza, ale z wykorzystaniem transmisji bezprzewodowej.

A przecież to tylko przykłady i początek podróży w nową cyfrową erę. Nie miejmy żadnych wątpliwości: 5G to rewolucja. Relatywnie mało odczuwalna dla posiadaczy telefonów komórkowych, ale fundamentalna dla całego spektrum rozwiązań opartych o usługi cyfrowe.

REKLAMA

Oferowany przez T-Mobile sygnał sieci piątej generacji to ważny krok w nowe czasy. Teraz pozostaje trzymać kciuki, by polskie urzędy rzucały rodzimym operatorom jak najmniej kłód pod nogi. Kwestia rozdysponowania częstotliwości oraz zmiany w normach emisji pól elektromagnetycznych powinny być traktowane bezwzględnie priorytetowo.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA