Zamach z udziałem drona. DJI M600 z ładunkiem C4 miał zabić prezydenta Wenezueli
W minioną sobotę miał miejsce incydent, którego obawialiśmy się od dłuższego czasu. Przeprowadzono atak na prezydenta Wenezuali z udziałem drona. To prawdopodobnie pierwszy taki zamach na świecie.
Nicolás Maduro, prezydent Wenezueli, w sobotę wygłaszał mowę podczas 81. rocznicy Boliwariańskiej Gwardii Narodowej Wenezueli. Telewizje transmitowały na żywo wystąpienie, kiedy nagle stało się coś dziwnego. Najważniejsze osoby w państwie zostały czymś wyraźnie zaskoczone i z przerażeniem spojrzały w niebo. Realizator szybko przełączył kamerę.
Chwilę później widzowie zobaczyli scenę, w której widać było popłoch w strukturach armii, po czym transmisja została przerwana.
W tym czasie odbył się nieudany zamach z udziałem drona. To prawdopodobnie pierwszy taki incydent na świecie.
Celem ataku był prezydent, ale na szczęście nikt nie zginął. Dron z podczepionym ładunkiem C4 nie zdołał podlecieć nad głowę państwa. Ładunek eksplodował wcześniej, raniąc siedmiu żołnierzy Gwardii Narodowej. Służby szybko ewakuowały prezydenta i jego otoczenie.
Był to zaplanowany atak, w którym wzięły udział dwa drony DJI Matrice 600. Pierwszy dron został zestrzelony przez snajperów straży honorowej w oddali od centrum wydarzenia, co według naocznych świadków wywołało eksplozję i pożar budynku znajdującego się nieopodal. Oddział straży pożarnej zaprzeczył i twierdzi, że wybuch spowodowała butla z gazem.
Drugi bezzałogowiec przedostał się na teren obchodów rocznicy i najprawdopodobniej został zestrzelony przez służby zanim dotarł do celu.
W zamachu wzięły udział drony DJI Matrice 600.
DJI Matrice 600 (M600) to duża platforma, która miała premierę dwa lata temu. Jest to sześciowirnikowiec o rozstawie ramion wynoszącym 1,67 m, który powstał z myślą o profesjonalnej branży filmowej. Urządzenie jest w stanie przenieść ładunek o masie aż 5,5 kg, a czas lotu na jednym komplecie akumulatorów waha się od 18 do 40 minut w zależności od obciążenia.
Dron może latać z prędkością dochodzącą do 65 km/h. Zasięg zależy od wielu czynników, ale nawet w miejskiej zabudowie bez większych problemów można uzyskać łączność na ponad kilometr. Podgląd z kamery jest przekazywany do odległości 5 km.
„Dziś się nie udało, ale to kwestia czasu.”
Taka zapowiedź pojawiła się na twitterowym profilu grupy Soldados de Franelas, która przyznała się do zamachu. „Flanelowi żołnierze” potwierdzili, że użyli dwóch dronów DJI M600 z ładunkami C4. Wenezuelska policja zatrzymała sześć osób w związku z atakiem.
Państwo musi być gotowe na podobne ataki.
Na przestrzeni ostatnich lat pojawiały się już przypadki przemytu narkotyków przez granicę Meksyku i Stanów Zjednoczonych przy udziale dronów. Mieliśmy też głośny incydent w Waszyngtonie, kiedy nietrzeźwi żartownisie postanowili podejrzeć życie Baracka Obamy i rozbili drona w ogrodach Białego Domu.
Od tego czasu loty nad Waszyngtonem zostały zupełnie zakazane. Nie zdziwiłbym się, gdyby wenezuelski zamach pociągnął za sobą kolejne ograniczenia dla operatorów dronów. Może to przebiegać dwutorowo, jako zaostrzenie prawa, albo jako przymusowa aktualizacja oprogramowania, która uniemożliwi wystartowanie dronem w określonych sytuacjach. Taki system działa już w dronach DJI.
Niestety podobne ograniczenia nie pozwolą uniknąć ewentualnych zamachów, bo wszelkie blokady software'owe da się złamać lub obejść. Dlatego dla zapewnienia bezpieczeństwa kluczowe będą systemy antydronowe. Już dziś można je spotkać m.in. na lotniskach i w placówkach wojskowych. Miejmy nadzieję, że szybko staną się one jeszcze bardziej zaawansowane, niż same drony, które rozwijają się w ekspresowym tempie.