Jak zacząć nagrywać wideo iPhone’em – poradnik dla początkujących
Każdy dziś jest twórcą. Jeśli tylko masz smartfona, namiastkę zmysłu estetycznego i pewności siebie, możesz zacząć dzielić się z innymi swoją kreatywnością i swoim życiem. Jednak smartfon smartfonowi nierówny. Chcąc nagrywać wideo najwyższej jakości, trzeba sięgnąć… po iPhone’a.
iPhone od dłuższego czasu nie jest już jedynym słusznym wyborem, jeśli chodzi o mobilną fotografię. Urządzenia takie jak Samsung Galaxy S9 czy Huawei P20 Pro wyprzedzają dowolny telefon Apple’a od strony zamrażania wspomnień na zdjęciach.
Jeśli jednak mowa o wideo, sytuacja wygląda nieco inaczej. Smartfony Apple’a nadal brylują, zapewniając najlepszą jakość filmowania, prostotę obsługi, bogactwo dostępnych akcesoriów i wbudowane aplikacje pozwalające na szybką edycję nagrań.
iPhone to najlepszy smartfon do wideo. Z kilku powodów
Nieważne, czy mówimy o iPhonie 7/7+, iPhonie 8/8+, iPhonie X czy nawet iPhonie SE – wszystkie smartfony z nadgryzionym jabłkiem w logo mają wspólne cechy, dzięki którym to właśnie one najlepiej nadają się do nagrywania wideo.
Pierwszym jest prostota obsługi. Jeśli chcemy nagrać prosty film i nie potrzeba nam zaawansowanych opcji a’la LG V30, wbudowana aplikacja aparatu to wzór intuicyjności. Uruchamiamy aplikację, przesuwamy kciukiem w prawo, wciskamy czerwoną kropkę… i już. Wideo się nagrywa.
Aplikacja nie jest też zaśmiecona niepotrzebnymi ustawieniami. Te zmieniamy w głównym menu ustawień iOS, gdzie możemy wybrać (tu dla przykładu iPhone X) jakość nagrania – od 720p w 30 fps aż po 4K w 60 fps.
Początkującym twórcom polecam trzymać się 1080p i 30 fps dla najbardziej naturalnego wyglądu wideo, lub – jeśli mamy takie życzenie – nagrywać w rozdzielczości 4K w 30 fps lub 24 fps, jeśli chcemy osiągnąć bardziej „filmowy” efekt.
iPhone’y od dwóch generacji oferują także wygodny tryb slow-motion, który może nie oferuje tak wielkiego spowolnienia jak tryby super slow-mo w nowych Androidach, ale za to generuje czysty, ładny obrazek, który bez wstydu można umieścić w naszym wideo.
Drugi czynnik, który stawia iPhone’a na czele stawki smartfonowego wideo, to autofocus i stabilizacja.
Żaden, podkreślam, ŻADEN smartfon nie może się równać z płynnością autofocusu w iPhone’ach. Szczególnie w najnowszych iPhone’ach 8/8+/X. Płynność i szybkość wyostrzania jest niezrównana. Autofocus nie „błądzi”, nie jest skokowy, lecz idealnie płynnie przesuwa się po obszarach ostrości.
Jeszcze płynniej, i – znowuż – najlepiej w klasie, spisuje się automatyczna regulacja ekspozycji, czyli jasności nagrania. Smartfony z Androidem, nawet te z najlepszymi aparatami, mają tendencję do bardzo gwałtownej i skokowej zmiany ekspozycji. Jeśli wyjdziemy z ciemnego pomieszczenia na zewnątrz, w 10 przypadkach na 10 pierwsze sekundy nagrania będą przepalone, czyli za jasne.
iPhone gra tutaj w innej lidze. Przejścia ekspozycji są praktycznie niezauważalne na końcowym nagraniu, telefon dokonuje korekty ekspozycji błyskawicznie.
Trzeci powód to wbudowana aplikacja iMovie i szeroki dostęp do zaawansowanych programów, których nie ma na Androidzie.
Nie każdy dysponuje komputerem nadającym się do montażu wideo. Ba, zapewne większość czytających ten tekst osób posiada telefon znacznie mocniejszy niż laptop czy komputer stacjonarny, który ma w domu. Szczególnie w porównaniu z najnowszymi iPhone’ami, których procesory Apple A11 Bionic deklasują nawet najpotężniejsze smartfony z Androidem.
Dodajmy do tego ekran o doskonałym odwzorowaniu barw i nosimy w kieszeni maszynkę, na której można nie tylko nagrać, ale też złożyć wideo. Do tego potrzeba jednak odpowiednich aplikacji. Apple „prosto z pudełka” udostępnia nam swój autorski program iMovie – to aplikacja, która jest jednocześnie bardziej zaawansowana od najprostszych programów do cięcia klipów, a jednocześnie nie na tyle potężna, by przytłoczyć nadmiarem możliwości.
iMovie na iPhone’a pozwala w prosty sposób zmontować klip, dodać muzykę, napisy, poprawić jakość nagrania (jeśli np. nagrywaliśmy w złym oświetleniu) i opublikować wideo bezpośrednio po jego stworzeniu.
A gdy poczujemy, że iMovie to za mało, w przepastnych zasobach App Store’u znajdziemy aplikacje do obróbki wideo niedostępne na innych platformach. Jak np. Luma Fusion, która jest w zasadzie pełnoprawnym, nieliniowym edytorem wideo, przypominającym profesjonalne, desktopowe narzędzia do montażu.
Niemniej istotny powód, dla którego iPhone to lepszy wybór od smartfonów z Androidem do wideo, to dostępność akcesoriów.
Smartfon jest dobry na początek, ale chcąc wynieść nasze wideo na „wyższy poziom”, konieczne jest dozbrojenie się w akcesoria.
Warto zacząć od gimbala – to trójosiowy stabilizator, dzięki któremu nawet biegnąc czy wykonując gwałtowne ruchy nasze wideo będzie idealnie płynne i stabilne. Obecnie najlepszym wyborem wśród mobilnych gimbali jest DJI Osmo Mobile 2, kosztujący ledwie 600 zł. Fakt, DJI Osmo Mobile 2 (podobnie jak inne gimbale) jest kompatybilny także z telefonami z Androidem, ale aplikacje do ich obsługi działają bez porównania lepiej na telefonach z iOS.
Z innymi akcesoriami do wideo Androidy nie mają już tak różowo. Nieważne, czy mówimy o przenośnym oświetleniu, doczepianych do obudowy obiektywach, czy zaawansowanych urządzeniach do nagrywania dźwięku – ich dostępność na smartfony z Androidem jest bardzo ograniczona. Co innego iPhone: tutaj możemy przebierać w ciekawych dodatkach, pozwalających podnieść jakość naszych filmów.
Jeśli chodzi o akcesoria, różnica jest szczególnie widoczna w kategorii urządzeń do rejestrowania dźwięku. Konia z rzędem temu, kto znajdzie dedykowany mikrofon na USB-C, do połączenia ze smartfonem z Androidem!
Co innego iPhone i złącze lightning. Na rynku pojawia się coraz więcej mikrofonów i słuchawek wyposażonych w to złącze, których nie podłączymy do smartfonów innej marki.
Nie bez powodu wspominam tutaj o dźwięku. W Sieci bowiem tak wiele osób dzieli się tym, co robi, że choćbyśmy mieli do dyspozycji całe życie i tak nie zdołalibyśmy obejrzeć każdego wideo każdej z tych osób. Co stwarza problem dla tych, którym bardzo zależy, żeby inni oglądali to, co tworzą – jak przyciągnąć widza? Czym można się wyróżnić? Co zrobić inaczej, żeby akurat nasze wideo oglądało się przyjemniej niż wideo drugiej osoby?
Dźwięk to właśnie ten aspekt, który może nam to zapewnić.
Większość osób wrzucających wideo do Sieci kompletnie ignoruje dźwięk.
Zaszumione, niewyraźne nagrania to chleb powszedni YouTube’a. Nie tylko tego amatorskiego! Wielu twórców działających w Internecie od lat usprawnia kamery, nagrywa coraz najładniejszy obrazek, a dźwięk? Na dźwięk nie zwracają uwagi.
A przecież to dźwięk jest ważniejszy! Weźmy dwa przykłady: wideo ze ślicznym obrazkiem, w którym jednak głos prowadzącego niknie w zalewie szumów i trzasków, oraz wideo z obrazkiem wyglądającym tak, jakby ktoś nagrywał je pralką, ale czystym, wyraźnym głosem prowadzącego.
To oczywiste, że mając do wyboru jedno z tych dwóch, zawsze wybierzemy to drugie. Kiepską jakość wideo jakoś można przeboleć. Zresztą, wielu widzów, co widzimy po statystykach chociażby naszego kanału – Spidersweb TV – nadal ogląda filmy w jakości 360p! Gorszy obrazek z grubsza nam nie przeszkadza. Ale jeśli dźwięk jest kiepski, z marszu wyłączamy wideo.
Rodzi to pewien problem – większość początkujących twórców zaczyna swoją przygodę z nagrywaniem wideo wykorzystując smartfon. I słusznie, bo współczesne telefony oferują więcej niż wystarczającą jakość i możliwości do tworzenia profesjonalnie wyglądających filmów, a już na pewno wystarczających do podzielenia się tym, co jedliśmy na śniadanie.
Sęk w tym, że o ile aparaty smartfonów są genialne jak na swój rozmiar, tak ich mikrofony już nie bardzo. Słychać to szczególnie gdy próbujemy coś nagrać w hałaśliwym otoczeniu. Nasz głos się nie przebija przez tło, słychać za to każdy podmuch wiatru, hałas silnika przejeżdżającego samochodu i płaczące obok dziecko.
Takie coś nie nadaje się nawet na prywatną pamiątkę, a co dopiero na materiał, którym chcemy się podzielić z większą grupą odbiorców.
Jak nagrać lepszy dźwięk telefonem i przyciągnąć odbiorców?
Istnieje wiele metod nagrania dobrego audio smartfonem. Są rozwiązania profesjonalne, zewnętrzne mikrofony, którymi możemy uzyskać naprawdę kapitalne rezultaty. O nich napiszę jeszcze w osobnym materiale.
Tutaj chciałem opowiedzieć o rozwiązaniu skierowanym raczej do zwykłego konsumenta, ale też do tych, którzy chcą wprowadzić do swojego wideo dźwiękową dawkę wyjątkowości. To zestaw Ambeo Smart Headset, stworzony przez Sennheisera i Apogee.
Ambeo Smart Headset jest obecnie kompatybilny wyłącznie z iPhone’ami i iPadami (bo to najpopularniejsze urządzenia mobilne do nagrywania wideo), ale niebawem ma się pojawić także wersja z USB-C, którą podłączymy do smartfonów z Androidem.
Czym jest Sennheiser Ambeo Smart Headset?
Na pierwszy rzut oka – to po prostu słuchawki dokanałowe ze złączem lightning. Podłączamy je przewodem do iPhone’a i dostajemy świetnie grający zestaw, wyposażony dodatkowo w aktywną redukcję hałasu.
To jednak tylko połowa opowieści. Sennheiser Ambeo Smart Headset jest także wyposażony w unikatowy system mikrofonów 3D, nagrywający dźwięki otoczenia w 360 stopniach.
Jak to działa? Bezobsługowo. Włączamy aplikację na iPhonie, np. domyślną aplikację aparatu, zaczynamy nagrywać wideo, a dźwięk jest rejestrowany dokładnie w tym miejscu, z którego dobiegł.
Przyznam szczerze, że testuję urządzenie od kilku dni i wciąż nie mogę przejść do porządku dziennego nad tym, jak… surrealistycznie brzmi takie nagranie. Zresztą, posłuchajcie sami (koniecznie nałóżcie słuchawki!):
Jak sami możecie się przekonać, wrażenie jest niecodzienne. Zupełnie jakby ktoś nagle przeniósł do rzeczywistego nagrania technologię Dolby Atmos lub inne surround z gier komputerowych. Żwir faktycznie chrzęści pod stopami. Głos dobiega gdzieś ze środka. Auta hałasują tam, gdzie znajduje się droga. Przy pierwszym odsłuchu takiego nagrania dosłownie mnie zatkało, zacząłem się rozglądać dookoła, czy przypadkiem ktoś za mną nie idzie.
Co więcej, nagranie jest bardzo czyste. W życiu nie spodziewałbym się takiej jakości po mikroskopijnych mikrofonach ukrytych wewnątrz zestawu słuchawkowego. A jednak – dźwięk jest nie tylko przestrzenny, ale też bardzo czysty, wyraźny i głęboki.
A teraz najlepsze – zauważcie, że usłyszeliście to wszystko, chociaż wcale nie macie na głowie Ambeo Smart Headset.
Tak, o ile do nagrania potrzebny jest zestaw od Sennheisera, tak do odsłuchania nagranego materiału wystarczą zwykłe słuchawki. Naturalnie efekt nie będzie aż tak porażający, jak na oryginalnym headsecie, ale wrażenie i tak jest niezwykłe. Zupełnie inne niż to, co możemy usłyszeć w normalnych vlogach i filmach większości twórców.
Co to oznacza dla kogoś, kto nagrywa wideo iPhone’em? Ni mniej, ni więcej to, że jego filmy będą brzmieć jak żadne inne.
Trójwymiarowe, przestrzenne nagranie dźwięku jest dostatecznie niesamowite przy nagrywaniu szarej codzienności – zwykły spacer po parku brzmi… inaczej. Odbiorca czuje (czy raczej: słyszy), jakby stał tuż obok bohatera filmu. Nie czuje, że ogląda wydarzenie, a raczej że w nim uczestniczy.
O takie doznania chodzi, gdy nagrywamy sieciowe wideo. Chcemy, żeby odbiorca był jak najbliżej nas. Sennheiser Ambeo przenosi widza w sam środek nagrania.
A nadal mówimy de facto o zwykłych vlogaskach. Co bardziej kreatywni twórcy błyskawicznie dostrzegą niemal nieskończony potencjał dźwięku 3D i możliwości jego wykorzystania do tego, żeby ubogacić film także od strony artystycznej.
Jeden prosty gadżet może zupełnie przekształcić to, jaki będzie odbiór naszych nagrywanych iPhone’em filmów.
Sennheiser Ambeo to też bardzo dobrze brzmiące słuchawki same w sobie. W dedykowanej aplikacji Ambeo Smart Headset od Apogee możemy dodatkowo dostroić ich brzmienie w pomocą korektora graficznego, a także zmienić dwupoziomowe ustawienia trybu nagrywania 3D czy zmienić tryb pracy redukcji szumów.
Dodatkowo Apogee oddaje w nasze ręce aplikację Apogee Meta Recorder, z pomocą której można nagrać dźwięk bez wideo, a także nałożyć na siebie do czterech ścieżek. Gotowy plik możemy dodać w aplikacji do montażu filmu i tym sposobem stworzyć klip z trójwymiarowym dźwiękiem nagranym oddzielnie do wideo.
Na koniec kilka porad dla początkujących. Jak nagrywać wideo iPhone’em, żeby wyglądało jak najlepiej?
Masz już iPhone’a, masz niezbędne akcesoria, a na uszach słuchawki rejestrujące trójwymiarowy dźwięk. To świetnie – ale nie to jest najważniejsze przy nagrywaniu wideo.
Nawet najlepszy sprzęt nie uratuje nas, jeśli nie zadbamy o kilka istotnych kwestii. Dla zaawansowanych użytkowników może będą to truizmy, ale z doświadczenia wiem, że początkującym takie porady są bardzo potrzebne. Oto trzy najważniejsze kroki, o których warto pamiętać zaczynając przygodę z nagrywaniem:
Krok pierwszy – światło jest wszystkim.
Nawet najlepszy telefon czy najlepsza kamera nie nagra ładnego obrazka w marnym świetle. Podobnie jak w fotografii, tak i w wideo za znakomitą większość finalnego efektu odpowiada nie jakość optyki, która nagrywa kadr, lecz światło, które go oświetla. Początkujący twórcy robią podstawowy błąd, nagrywając filmiki albo w ciemnym pokoju przy żółtym świetle domowego oświetlenia/biurkowej lampki, albo wychodząc na zewnątrz w samo południe, gdy światło dzienne jest ostre i zbyt jasne.
Wyjścia tutaj są dwa. Można zainwestować kilkaset złotych w dodatkowe oświetlenie, które znacznie podniesie jakość nagrać, albo… dostosować się z nagraniem do pory dnia.
Jeśli nagrywasz w domu, staraj się to robić albo wcześnie rano, gdy słońce jeszcze jest nisko, albo po południu, gdy jest już tak ostre. Ważne jest to, żeby nagrywać w jasnym pomieszczeniu, stosunkowo blisko okna, ale zwracając też uwagę na to, by światło padające z okna nie „przepalało” nam twarzy.
Jeśli nagrywasz na zewnątrz, staraj się nie robić tego w środku dnia. A jeśli już musisz, znajdź zacienione miejsce – takie, gdzie w cieniu będziesz zarówno ty, jak i tło nagrania, aby nie doszło do przepalenia elementów w kadrze. Najlepiej jednak jest poczekać i rozpocząć nagrywanie na godzinę/dwie przed zachodem słońca. Światło jest wtedy znacznie bardziej „miękkie” i przyjemne dla oka; delikatnie oświetla kontury, zamiast brutalnie eksponować każdą niedoskonałość np. skóry.
A chcąc uzyskać absolutnie najlepszy, najbardziej „artystyczny” efekt, warto poczekać do tzw. „złotej godziny”, czyli momentu tuż przed zachodem słońca, kiedy światło słoneczne robi się przyjemnie ciepłe i absolutnie wszystko, co nagramy, będzie wyglądać ładniej. Dla ambitnych jest też wariant z nagraniem tuż po wschodzie słońca, gdy światło jest równie przyjemne.
Krok drugi – zwróć uwagę na otoczenie.
Ma to dwojakie znaczenie. Po pierwsze, zwróć uwagę na to, co jest w tle twojego nagrania. Jeśli nagrywasz w domu, uprzątnij biurko. Zaściel łóżko. Sprzątnij śmieci walające się po podłodze i przewieszone przeze fotel pranie sprzed tygodnia, którego nie chciało ci się włożyć do szafy. Te drobne kwestie odróżniają amatorów od tych, którzy podchodzą do filmowania nieco poważniej.
Podobnie będąc na zewnątrz, zwróć uwagę, czy nie masz w kadrze np. miejskiego śmietnika, albo ogólnie brzydkiego otoczenia. Warto poświęcić kilka sekund na zyskanie tzw. „świadomości otoczenia” – innymi słowy: rozejrzeć się, w którą stronę musimy się obrócić, by zyskać najlepsze możliwe rezultaty, zarówno pod kątem oświetlenia, jak i samej estetyki kadru.
Otoczenie ma też niebagatelne znaczenie przy nagrywaniu dźwięku. Cóż z tego, że mamy słuchawki nagrywające dźwięk w pięknym 3D, jeśli nagrywamy w kompletnie nienadającym się do tego miejscu?
Zapomnij o nagrywaniu w pokoju pełnym pogłosu. Taki dźwięk jest nieprzyjemny dla ucha i praktycznie nie do uratowania w ewentualnym montażu. Jeśli jednak musisz nagrywać np. w swoim pokoju, a echo odbija się od ścian, czasem są na to bardzo proste rozwiązania – jak położenie na podłodze najprostszego dywanu, czy… rozpostarcie prześcieradła tuż za aparatem/telefonem, aby odbijało dźwięk naszego głosu i niwelowało echo.
Nagrywając na zewnątrz unikaj przede wszystkim ruchliwych ulic. Żadna to przyjemność, słuchać nagrania przerywanego ustawicznym warkotem przejeżdżających samochodów. Zwracaj uwagę na to, czy w pobliżu nie szczeka pies, nie płacze dziecko, nie pracuje facet z wiertarką. Ponownie – obserwuj otoczenie. Zarówno wzrokiem, jak i słuchem.
Krok trzeci – nie używaj przedniej kamerki smartfona!
Z wyjątkiem szybkich nagrań na Insta Stories, Snapchata, czy Facebook Live – nie używaj przedniej kamerki. Wiem, że to bardzo wygodne, móc od razu podejrzeć kadr, zobaczyć samego siebie, upewnić się, że wszystko jest takie jak trzeba, ale… korzystanie z przedniego aparatu to wykorzystywanie ułamka rzeczywistych możliwości telefonu.
Nawet iPhone’y przednie aparaty mają mocno przeciętne. Ich prawdziwa jakość leży w głównym sensorze z tyłu obudowy. Jeśli chcesz vlogować, nagrywać samego siebie – poćwicz robienie tego głównym aparatem. Szybko nauczysz się, jak musisz ustawić telefon i gdzie patrzeć, aby idealnie skomponować kadr, nawet jeśli nie możesz go podejrzeć.
I bonusowy krok czwarty – nawet najpiękniejszy obrazek nie uratuje filmu bez pomysłu.
YouTube zna takie przypadki. Twórców nagrywających najdroższymi kamerami świata, w najlepiej oświetlonych pomieszczeniach, z najlepszym możliwym dźwiękiem… których nikt nie ogląda. Bardziej bowiem od tych wszystkich technikaliów liczy się pomysł na film i osobowość.
Widzowie zawsze wybaczą niedoróbki techniczne, jeśli zapewnisz im rozrywkę lub wartościową wiedzę. Dlatego przed każdym włączeniem nagrywania warto poświęcić chwilę na zastanowienie się, co właściwie chcemy przekazać. Przed nagraniem każdego klipu pomyśleć, czy na pewno jest to potrzebne, czy może tylko niepotrzebnie marnujemy przestrzeń na dane w telefonie.
Przemyślane wideo zawsze ma większą wartość niż ładne wideo. Najlepiej jednak po prostu… połączyć jedno z drugim. Nagrać pięknie wyglądający i brzmiący film iPhone’em, który będzie czymś więcej, niż tylko kolejnym zlepkiem obrazów i dźwięków, jakich w internetowym szumie jest całe mnóstwo.
*Materiał powstał we współpracy z marką Sennheiser.