REKLAMA

Raidy nie mogły nadejść w lepszym momencie. Pokemon GO ma już rok, a ja znów złapałem je wszystkie

Po raz kolejny udało mi się przejść największy hit mobilny minionego lata, ale znalazłem powód, by dalej poświęcać grze więcej czasu i wydawać na nią więcej pieniędzy, niż nakazywałby zdrowy rozsądek. Raidy w Pokemon GO nie mogły się pojawić w lepszym momencie, niż na rocznicę premiery gry.

pokemon go rocznica
REKLAMA
REKLAMA

Nikt nie spodziewał się, że nowa gra z Pokemonami narobi aż tyle szumu w 2016 roku. Po dwóch dekadach od debiutu pierwszej części cyklu Pokemon GO na smartfony okazało się globalnym hitem i zarazem tematem numer jeden zeszłorocznych wakacji. Przez kilka tygodni na ulicach, w autobusach i w tramwajach co chwilę można było się natknąć na graczy polujących na kolorowe potworki.

Pokemon GO raids gym zmiany system walk class="wp-image-572250"

Dziś w Pokemon GO grają już tylko najwięksi zapaleńcy, ale tych nadal jest mnóstwo - również w Polsce.

Fanów Pokemonów łatwo rozpoznać. Snują się po ulicach i parkach wgapieni w smartfony, i rysują na ich ekranach dziwne szlaczki. Zwykle z ich kieszeni i plecaków wystają też kable łączące telefony z powerbankami. Jeszcze kilka tygodni temu rzadko kiedy spotykałem trenerów, ale po wprowadzeniu raidów w wybranych przez algorytmy miejscówkach dzieje się istne szaleństwo.

Niantic, czyli firmie odpowiedzialnej za Pokemon GO, niemal rok zajęło zrealizowanie celu. Wreszcie naprawdę łączą graczy w prawdziwym świecie - najtrudniejszych wyzwań nie da się zrealizować w pojedynkę. Moje pierwsze raidy w Pokemon GO były dopiero przedsmakiem tego, co czekało mnie w kolejnych dniach. Uczestniczyłem już w kilkudziesięciu. Nadal nie mam dość.

Zjeździłem pół Warszawy z przypadkowo poznanymi ludźmi i przednio się bawiłem!

Tak naprawdę raidy to teraz jedyna aktywność, jaka mi pozostała - przynajmniej do wprowadzenia trzeciej generacji Pokemonów. Te wyzwania wymagają ścisłej współpracy między graczami. Do pokonania najtrudniejszych bossów musi się skrzyknąć grupa od kilku do nawet kilkunastu osób. Trenerzy muszą wspólnie ustawić się w dokładnie tym samym miejscu w prawdziwym świecie.

Raidy w Pokemon GO dają mnóstwo satysfakcji niezależnie od poziomu zaawansowania graczy. Dla początkujących to szansa na zdobycie bardzo rzadkich stworków, a dla zaawansowanych trenerów to jedyny moment, w którym mogą wreszcie wykorzystać w pełni kompletowaną przez ostatni rok armię i zdobyć kilka cennych, a niedostępnych w żaden inny sposób przedmiotów.

Pokemon GO jest napisane tak, że nie ma w tej grze definitywnego końca.

Gracze, którzy potrzebują króliczka do gonienia, sami muszą ustalać sobie cele. Ponieważ hasłem przewodnim serii Pokemon jest gotta catch'em all, to sam za koniec gry traktuję złapanie ich wszystkich. Cała reszta aktywności, czyli zdobywanie kolejnych poziomów, medali i odznak, kompletowanie okazów o najlepszych parametrach IV, a także podbijanie aren i raidy, to już endgame. Grind dla grindu.

Po raz pierwszy skończyłem Pokemon GO już w zeszłym roku. Po kilku miesiącach skompletowałem Pokedex z pierwszej generacji: złapałem po jednym egzemplarzu każdego dostępnego w grze stworka. Na początku tego roku wprowadzono do gry kilkadziesiąt nowych Pokemonów z drugiej generacji, które debiutowały w grach Pokemon Gold i Silver. Zabawa zaczęła się od nowa.

 class="wp-image-533916"

Teraz mogę znów powiedzieć, że udało mi się (prawie) złapać je wszystkie.

Skąd to prawie? Z konstrukcji gry. Nie ma na razie w kodzie Pokemonów legendarnych, a firma Niantic wprowadziła w dodatku Pokemony regionalne. Teraz mam zarejestrowane 233 złapane gatunki stworków i to maksimum, które byłem w stanie osiągnąć. 232 z nich zdobyłem w Polsce, a Taurosa przywiozłem ze służbowego wyjazdu do Stanów Zjednoczonych. Nadal brakuje mi takich Pokemonów jak Farfetch'd, Kangaskhan, Heracross i Corsola.

Nie wyjadę jednak po nie specjalnie do Japonii, Australii i Brazylii. Brakuje mi co prawda też Unowna, ale ten nie pojawia się on w tzw. nestach, nie da się wykluć go z jajka i nie widziałem go ani razu nawet na wbudowanym w grę radarze od lutego. Liczę na to, że będzie bohaterem Pokemon GO Anniversary Event, aczkolwiek Niantic jeszcze nie zdradziło, jakie niespodzianki szykuje na rocznicę premiery gry oprócz raidów udostępnionych trzy tygodnie temu.

Prędzej wygram w totolotka, niż na niego trafię.

Ponieważ nie licząc stworków legendarnych, regionalnych i tego cholernego Unowna, skompletowałem już Pokedex (a nawet tzw. Live Pokedex, czyli po jednym stworku z każdego gatunku jednocześnie) to wyznaczam sam sobie inne cele. Planuję wbić w tym roku 38 poziom doświadczenia (teraz mam 35) i zebrać kilka złotych odznak z Poke Gymów niedaleko domu.

 class="wp-image-507374"

Szukam tych wyzwań, bo nadal uwielbiam grać w Pokemon GO. Nie przeczę, że gra jest szalenie uzależniająca, ale nadal mobilizuje mnie, by nie ślęczeć całymi dniami przed komputerem. Wieczorne rundki po okolicy, by zostawić swoje własne stworki w Poke Gymach, pozwalają mi rozluźnić się po przepracowanym dniu. Gdy mam luźniejsze popołudnie, to skoczę na raid.

Ta jedna aktualizacja wystarczyła, by gra zaczęła dawać znów mnóstwo frajdy, a setki godzin poświęcone na tę zabawę przez ostatni rok zaprocentowały. Czasem po takim jednym raidzie wrócę zaraz do domu, a czasem poznam nowych ludzi, którzy nierzadko są zakręceni na punkcie Pokemon GO bardziej ode mnie, i ruszę z nimi w miasto, by dobrze się wspólnie bawić.

REKLAMA

A w końcu to o dobrą zabawę w tych całych grach wideo chodzi...

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA