Samsung Galaxy Note 7? Kolejny wystrzał z karbidu
Czym zaskoczył Samsung Galaxy Note 7? Dokładnie przejrzałem specyfikację, materiały producenta i oczywiście teksty na Spider’s Web. Odpowiedź jest brutalnie banalna: niczym.
Konferencja Samsunga to kolejny wystrzał z karbidu dużego koncernu technologicznego. Galaxy Note 7 to świetny sprzęt, ale poświęcona mu konferencja przypomina pompowanie dziurawej dętki, niczego nie wnosi. To nic osobistego, po prostu producenci smartfonów szukają świętego Graala, dwoją się i troją, by przyciągnąć uwagę konsumentów i mediów. Od dłuższego czasu wychodzi marnie.
W tym roku zaskoczyły mnie w zasadzie tylko dwie konferencje.
Pierwszą zorganizowało LG, prezentując modułowy model G5. Drugą Lenovo, pokazując Moto Z i Phab 2 Pro z Google Tango. Można się czepiać, zżymać na LG, że firmie nie wyszło, a Lenovo choć do modułów podeszło mądrzej, również nie zachwyciło. Dodatkowe "plecki" w "Zetce" będą drogie, a krytyki doczekało się usunięcie złącza słuchawkowego i głośników stereo. W przypadku obu firm widać przynajmniej próbę szukania innowacji. Owszem, dobrymi chęciami wybrukowane jest piekło, niemniej obie premiery wzbudziły choćby minimalne zainteresowanie.
Czym zaskakuje Note 7?
Lepszym rysikiem i faktem, że można go używać pod prysznicem (tak, Samsung użył tego argumentu w materiałach promocyjnych)? Przepraszam, po cholerę mi smartfon podczas kąpieli? Skanerem tęczówki? Aparatem z Galaxy S7? Akumulatorem o pojemności 3500 mAh? „Gotów na zmiany?” - pyta koncern na swojej stronie. Przewijam ją w górę i w dół poszukując funkcji, które miałyby mnie skłonić do zakupu i sorry, ale nie dostrzegam ich.
Nie przekonują mnie też akcesoria. Ok, dobrze, że są. „Mobilne” obiektywy z dedykowaną obudową mogą przydać się smartfonowym fotografom. Nie są jednak nowością. Etui z klawiaturą? W porządku, ale nie zmienia ogólnego odbioru produktu. Etui skórzane, Clear Cover, z dodatkową baterią? Wszystko już było.
Powtórzę: Galaxy Note 7 będzie zapewne świetnym smartfonem.
Sam nie potrafię przestawić się już na urządzenie z ekranem mniejszym niż 5,5-cala. Doceniam też zalety rysika. Świetnie mi się z niego korzystało podczas testów kolejnych Note’ów. Dodajmy do tego topową specyfikację i mamy urządzenie najwyższej klasy. Samsung jednak nie pokazał niczego, co wywołałoby mój zachwyt.
Przypuszczam, że koreański producent, chcąc nie chcąc, antycypuje to, co zobaczymy na konferencji Apple. Nie chodzi jednak o sam produkt, ale "opakowanie go". Jestem przekonany, że prezentacja nowych iPhone’ów będzie opierała się na podobnej marketingowej ekwilibrystyce. Sztab ludzi biedził się zapewne przed konferencją Samsunga nad zagadnieniem pt. „jak z niczego zrobić coś”. Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że podobnie będzie w przypadku amerykańskiego koncernu.