Malutki Luksemburg stawia na bogactwo, jakie skrywa przestrzeń kosmiczna
Rząd Luksemburga właśnie ogłosił coś pozornie zaskakującego. Kraj, który już zainwestował niemało w przemysł kosmiczny, a teraz chce znacząco zwiększyć swoje wydatki. Koncentrując się przede wszystkim na kosmicznym przemyśle wydobywczym.
Luksemburg raczej nie kojarzy się z imperium czegokolwiek, ale być może w nieco dalszej przyszłości będziemy o nim mówić z co najmniej równie wielkim uznaniem, co o Hongkongu czy Tajwanie. Kraj ten zamierza być bowiem potentatem wydobywczym. Surowców nie zamierza jednak szukać ani na swoim terytorium, ani na terenie jakiegokolwiek innego kraju.
Rząd, jak ogłosił na konferencji prasowej, zamierza inwestować w badania nad wydobywaniem minerałów z ciał niebieskich, a także w rozwój kosmicznej legislacji regulującej tego typu działania. Chce też inwestować w kosmiczny sektor prywatny. W przyszłości Luksemburg ma być, tu cytuję, „europejskim centrum podboju kosmosu, w sensie naukowym i gospodarczym”. Luksemburg już teraz odczuwa korzyści w zaangażowanie w przemysł kosmiczny. W tym kraju znajduje się firma SES zajmująca się sztucznymi satelitami.
Czego Luksemburg szuka w kosmosie?
Kosmiczny przemysł wydobywczy to mokry sen inwestorów na całym świecie. Odstraszają ich jednak olbrzymie koszty stworzenia takiego przemysłu i długi czas zwrotu inwestycji. Niektóre planetoidy mają wyjątkowo bogate złoża niklu, żelaza czy metanu. Co więcej, można też z nich wydobywać wodę, która może posłużyć jako paliwo dla napędzanych wodorem i tlenem rakiet.
Na razie jednak żadnemu krajowi ani żadnej firmie nie udało się dostarczyć nawet grama wartościowych surowców na Ziemię. Dekadę temu Japończycy podjęli się pierwszej eksperymentalnej misji wydobywczej, ale ich pojazd rozbił się o planetoidę i nie był w stanie zebrać jakichkolwiek próbek. Wrócił na Ziemię, ale jedynym „surowcem”, jaki przywiózł ze sobą, był fragment planetoidy, który się zaklinował między modułami pojazdu podczas nieudanego lądowania. Trwa jednak druga misja japońskiej agencji kosmicznej, która, miejmy nadzieję, zakończy się większym sukcesem.
Poza problemami technicznymi i wysokimi kosztami takiego przedsięwzięcia, pojawiają się też problemy prawne.
To właśnie dlatego Luksemburg chce inwestować również i w rozwój tego zagadnienia. Traktat o Przestrzeni Kosmicznej mówi, że kosmos i znajdujące się w nim obiekty nie należą do żadnego kraju. Jak to się ma do przemysłu wydobywczego? Luksemburg nie chce stracić zdobytych surowców… po przegranej rozprawie sądowej. Zwłaszcza, że Amerykanie uchwalili w swoim lokalnym prawie ustawę, która legalizuje wydobycie surowców z ciał niebieskich. Jak to się ma do traktatu? Luksemburg chce zadbać o to, by wszystko co dany kraj przywiezie z kosmosu należało właśnie do tego kraju.
Co ciekawe, to bogate, małe europejskie księstwo może osiągnąć swój cel. Inwestuje w podbój kosmosu od trzech dekad. Być może nie Stany Zjednoczone i nie Chiny, a właśnie Luksemburg będzie liderem w kosmicznej gospodarce. Choć to oczywiście równie dobrze może okazać się mrzonkami…