Ten Macbook z Linuksem to dowód, że Xiaomi nie myśli poważnie o Europie i Stanach
"Xiaomi depcze Samsungowi i Apple po piętach. Takich wzrostów już dawno nie widzieliśmy”, “Chińskie Xiaomi inwestuje miliard dolarów w rozwój smart TV i telewizji internetowej”, “Xiaomi nie pozostawia złudzeń. Indie są jak na razie ważniejsze od Stanów i Europy” - to tylko kilka tytułów ostatnich wpisów na temat Xiaomi, które pojawiły się na łamach Spider’s Web. Kolejne mogą nie być już tak optymistyczne.
Xiaomi idzie ostatnio jak burza i zdaje się, że nic nie zatrzyma chińskiego giganta. Marka przymierza się do nowych rynków i grup produktów, więc można przypuszczać, że jej przyszłość rysuje się w jasnych barwach. Niestety Xiaomi podejmuje pewne decyzje, które będą ograniczać firmę. Może nie jutro, ale za rok lub dwa na pewno.
Chodzi tu o chińskie zacięcie do kopiowania zagranicznej konkurencji. W Chinach podróbki jeansów Lee i zegarków Rolex to mały pikuś. W państwie środka podrabia się Mercedesy i Apple na masową skalę. I choć taka forma robienia biznesów potrafi przełożyć się na olbrzymie pieniądze, to krótkowzroczność zarządów takich firm jak Xiaomi wydaje się być wręcz porażająca.
Marka Xiaomi wypłynęła na produkcji iPhone’ów z Androidem. Tak, iPhone’ów.
Porównanie do smartfonów Apple nie jest przypadkowe. Pierwsze smartfony Xiaomi, które przykuły uwagę mediów i rzeszy klientów był łudząco podobne do produktów z Cupertino. Siedziba Xiaomi zbunkrowana jest w Chinach, więc marka nie bała się za bardzo konsekwencji związanych z inspiracji apple’owymi produktami.
Bez większych afer odbywały się premiery kolejnych smartfonów, które swoim wyglądem mniej lub bardziej przypominały różne generacje iPhone’ów. Po czasie przyszła pora na własny tablet. Wtedy Xiaomi też pojechało na sprawdzonych patentach i wypuściło iPada z Androidem, o którym Przemek Pająk pisał tak: ”Xiaomi Mi Pad - tak szokująco bezczelnej kopii iPada mini jeszcze nie było”.
Okazuje się, że Xiaomi nie zamierza odpuszczać i zmieniać strategii. Serwis 9to5mac powołując się na Gizmochina pokazał nowy produkt w ofercie chińskiego giganta - laptop. Tak jak mogliśmy się spodziewać komputer łudząco przypomina apple’owego MacBooka Air.
Xiaomi chce sprzedawać laptopa z procesorem Intel Haswell i7-4500u, 2 x 8 GB pamięci RAM i ekranem 1080p i przekątnej 15-cali za około 500 dol. Maszyna ma działać pod kontrolą systemu przygotowanego przez chińskiego giganta, a bazującego na Linuksie.
Fajna zabawka, ale… No właśnie, tych “ale” jest coraz więcej.
Tak jak mogliśmy przymykać oko na iPhone’a z Androidem produkowanego przez jakąś chińską firemkę, tak nie można już przejść obojętnie obok tego co robi wielki, międzynarodowy koncern z globalnymi aspiracjami.
Xiaomi to obecnie silna marka. Marka zbudowana na kradzieży pomysłów Apple’a i bezczelnym kopiowaniu designu iPhone’a, iPada, a nawet wizerunku szefa firmy oraz sloganów marketingowych - na chińskich konferencjach Xiaomi szef firmy występuje w ubraniu charakterystycznym dla Steve’a Jobsa i nie stroni od stałego fragmentu konferencji Apple, czyli “one more thing...” (i jeszcze jedno…).
Kopiowanie Apple okazało się być skuteczne i pozwoliło wybić się Chińczykom, ale tego procederu nie można przecież ciągnąć w nieskończoność. Xiaomi wchodzi na nowe rynki, już teraz mówi się o Indiach, które są bardzo chłonne jeśli chodzi o konsumencki rynek urządzeń mobilnych. Przy okazji wejścia do Indii pojawiły się też pytania o to, kiedy Chińczycy wejdą do Europy i Stanów Zjednoczonych.
Odpowiadam: nigdy.
W obecnej formie marka Xiaomi nigdy nie wejdzie oficjalnie ze na amerykańską ziemię, ani na stary kontynent, gdyż wie, że wtedy Apple zmasakruje ją w licznych pozwach sądowych. Podobieństwo smartfonów, tabletów oraz komputerów Xiaomi do iPhone’ów, iPadów i Macbooków jest niekwestionowane. Chińczycy o tym wiedzą, dlatego zamiast do Stanów idą na podbój Indii.
Jedyną możliwością na podbicie Europy i Stanów Zjednoczonych przez Xiaomi jest wypuszczenie nowych, oryginalnych, pozbawionych apple’owej stylistyki urządzeń. Nic jednak nie wskazuje na to, żeby Chińczycy rozważali taki ruch.
Z drugiej strony, Azja jest duża i... chyba wystarczająca dla Xiaomi.
AKTUALIZACJA
Rzecznik Xiaomi zaprzeczył, że firma pracuje nad własnym laptopem. Zaznaczył, że zdjęcie, na którym widać podróbkę MacBooka Air z logo firmy to fotomontaż. Nie zmienia to jednak faktu, że Chińczycy, łagodnie mówiąc, czerpią garściami z projektów innych producentów i na razie nic nie wskazuje na to, żeby produkty Xiaomi szybko pojawiły się w Europie czy USA.
*Zdjęcia laptopa Xiaomi pochodzą z gizmochina.com. Zdjęcie główne pochodzi z Shutterstock.