Gmail znika z Chin, tym razem na dobre. Raczej nikt nie będzie po nim płakał
Osoby korzystające z usług internetowych gigantów zachodniego świata nie mają łatwo w Chinach. Władze Państwa Środka wprowadziły wielkiego firewalla. W wielu przypadkach tylko utrudnia on korzystanie z wybranych stron i serwisów, ale często wtyczka wyciągana jest w całości. To właśnie spotkało Gmaila, czyli jedną z najpopularniejszych skrzynek poczty elektronicznej świata.
Pierwsza poważna blokada poczty Gmail w Chinach została wdrożona pół roku temu. Nie było to zaskoczeniem, ponieważ wiele usług zagranicznych dostawców jest blokowane przez narodowego firewalla, a za ich używanie obywatelom grożą sankcje. Nawet osoby przebywające na urlopie wypoczynkowym na terenie tego kraju musiały albo obejść się smakiem, albo korzystać z webmaila poczty Google z wykorzystaniem przeróżnych VPN-ów.
Problem z usługami Google w Chinach
Od długiego czasu Chiny walczą z twórcami wyszukiwarki Google. W najludniejszym państwie świata władze chcą mieć kontrolę nad tym, do jakich informacji mogą dotrzeć obywatele korzystający z połączenia z siecią. Najbardziej ikonicznym przykładem cenzury jest blokowanie informacji o wydarzeniach na placu Tiananmen.
Jeszcze zanim zaczęły się prodemokratyczne protesty w 25-tą rocznicę tragedii do jakiej doszło na placu Tianamen Chiny postanowiły utrudnić mieszkańcom przekazywanie sobie informacji na ten temat. Wyłączono dostęp nie tylko do Gmaila, ale też serwisu społecznościowego Google Plus i dysku w chmurze Google Drive.
Do tej pory problem z dostępem do Gmaila można było łatwo obejść.
Poczta Google w Chinach została zablokowana na poziomie przeglądarki internetowej. Okazało się jednak, że firewall był na tyle dziurawy, że dostęp do serwerów Google z danymi z Gmaila dostępny był za pośrednictwem programów pcoztowych. Wystarczyło skonfigurować odpowiednio Microsoft Outlook lub Apple Mail i dostęp do poczty był możliwy.
Niestety, osoby przebywające teraz w Chinach muszą już pożegnać się z Gmailem. Władze tego kraju znalazły sposób na zablokowanie na poziomie narodowego firewalla całego ruchu pomiędzy komputerami w kraju, a serwerami giganta z Mountain View. Jak donosi Venture Beat, ruch przestał płynąć całkowicie.
Google ostrożnie komentuje doniesienia o problemach z dostępem do poczty Gmail.
Przedstawiciel giganta nie odnosi się do blokady, a jedynie twierdzi, że po stronie Google “wszystko gra”. Chińskie władze też chowają głowę w piasek i komentują, że rząd nie podejmował w ostatnim czasie żadnych dodatkowych działań, które miałyby za zadanie utrudnić dostęp do Gmaila.
Co więcej, Chiny - oficjalnie - nie chcą przeganiać ze swojego terytorium firm zza granicy. Nawet giganci z kapitalistycznych Stanów Zjednoczonych mogą udostępniać tutaj swoje usługi, pod warunkiem, że będą robić to zgodnie z prawem. Oczywiście tym lokalnym, w którym zawiera się cenzura.
To, że Gmail wysiadł w Chinach na dobre to oczywiście nie może być przypadek.
Gmail to zbyt ważna usługa, żeby jej działanie (lub nie) pozostawiono przypadkowi. Jeśli całkowicie wyłączono dostęp dopiero teraz, to musiał być ku temu ważny powód, którego… zapewne nigdy nie poznamy. Nie dziwi jednak, że Gmail zniknął. Chiny oczywiście wolą, by obywatele tego kraju korzystali z lokalnych produktów.
Te znacznie łatwiej kontrolować i prościej zbierać z nich dane na temat tego, co dzieje się po wewnętrznej stronie firewalla. Zresztą na co komu w Państwie Środka upośledzone Google, Facebook, Skype i Amazon, skoro jest Baidu, QQ i Alibaba? Cenzura cenzurą, ale dla Chińczyka lokalne rozwiązania sprawdzają się w praktyce znacznie lepiej.
Niedługo się okaże, że mało kto za Gmailem i spółką będzie tam płakał...
Grafiki pochodzą z serwisu Shutterstock.