Oto RoomAlive. Microsoft pracuje nad zamianą pokoju w wielką, interaktywną grę
Wizja nieodległej przyszłości? Na pewno nie. Mimo tego RoomAlive jest na tyle ciekawym projektem, że nie sposób go nie przedstawić. Chociaż zastosowanie takiego systemu w domu jest niezwykle niepraktyczne, pomyślmy tylko nad jego niesamowitymi możliwościami.
RoomAlive to zaledwie prototyp, który wcale nie musi znaleźć swojego zastosowania na rynku konsumenckim. Śmiem nawet sądzić, że na szeroką skalę nie znajdzie go nigdy, ze względu na cenę, jaką musielibyśmy zapłacić za tego typu środowisko. Programiści Microsft Research chwalą się po prostu kolejnym konceptem w akcji, pokazując go światu i działając na wyobraźnię każdego gracza, który od wirtualnej rozgrywki oczekiwałby jeszcze większej interaktywności.
RoomAlive to interaktywne środowisko gry nałożone na rzeczywiste powierzchnie, zbudowane za pomocą sześciu projektorów i tylu samych kamer Kinect.
Wszystko spaja autorskie oprogramowanie, które na podstawie obrazu z sensorów Kinect tworzy wirtualne środowisko 3D odpowiadające wymiarom i kształtom naszego pokoju. Za sprawą rzutników program generuje odpowiednie treści widoczne dla oka gracza, z kolei kamery Kinect zapewniają znaną z konsol Xbox 360 oraz Xbox One interaktywność. Jak tego typu rozwiązanie sprawdza się w praktyce, możecie zobaczyć poniżej:
Po raz kolejny muszę podkreślić – RoomLive to jedynie koncepcyjny projekt, który nie ma i najprawdopodobniej nie będzie miał konsumenckiego zastosowania dla domowych odbiorców. Powodem są oczywiście koszta. Zaprezentowany na materiale filmowym komplet 6 projektorów to wydatek rzędu około 18 tyś. zł. Oczywiście zakładając, że kupimy jedne z najtańszych modeli oferujących obraz w jakości 1080p.
Nieco ponad 4 tyś. zł. zapłacimy za zestaw sensorów Kinect. Nawet jednak gdybyśmy chcieli przeznaczyć na taki zestaw zawrotną sumę, za którą moglibyśmy nabyć wszystkie wiodące konsole do gier i potężny komputer osobisty, wciąż pozostaje jeszcze kwestia środowiska. Nie każdy z nas posiada pokój wyrwany z katalogu IKEA, z białymi ścianami bez żadnych dekoracji i dużą ilością wolnej przestrzeni. Kiedy pomyślę sobie, że miałbym biegać za sympatycznymi stworkami po moim zagraconym, wypełnionym łatwymi do zniszczenia/przewrócenia/stłuczenia przedmiotami, dostaję ciarek.
Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, aby pofantazjować nad szerszym zastosowaniem RoomAlive. Możliwości jest mnóstwo.
Będąc nieco złośliwym, wydaje się, że RoomAlive posiada jedną wspólną cechę z Kinectem – nadaje się świetnie do wszystkiego, tylko nie do gier. Już na filmowej prezentacji została zaprezentowana możliwość dekorowania swojego pokoju wirtualnymi efektami. Taka funkcja na pewno doskonale sprawdziłaby się podczas imprez i przyjęć. Nie tylko dla młodszych dzieci (widzę te wesołe misie wyglądające zza każdego rogu), ale również dorosłych chcących nadać swoim domówkom niepowtarzalnego charakteru.
RoomAlive stanowiłby również idealne dopełnienie dla oglądanej/ogrywanej przez nas zawartości. Wyobraźcie sobie tylko – gracie w nadchodzące Silent Hills na konsoli, kiedy nagle na ścianie pojawia się jakaś postać. Albo piorun. Ewentualnie źródło dziwnego światła. Doznania „wypływające” z ekranu telewizora na ściany realnego świata w niesamowity sposób zwiększałyby immersję i więź między graczem oraz zawartością gry/filmu. Zwłaszcza, że ów elementy łączące obie rzeczywistości byłyby interaktywne.
Chyba nie muszę pisać o potencjalnych szansach dla naszej kondycji i zdrowia podczas wykorzystania RoomAlive. Specjalne aplikacje do ćwiczeń wymuszałyby na graczu większy wysiłek niż kiedykolwiek wcześniej. Schylić się po coś w jednym rogu pokoju. Podskoczyć, aby dosięgnąć czegoś w drugim. W międzyczasie kilka przysiadów, parę pompek, a wszystko z ograniczeniem czasowym, achievementami i możliwością pochwalenia się wynikiem znajomym na portalach społecznościowych – jestem na tak.
To nie pierwszy projekt z Redmond, który wykorzystuje rzutnik aby dostarczyć graczom większych wrażeń. Podobnie jak w przypadku IllumiRoom, również RoomAlive najprawdopodobniej nie znajdzie zastosowania na rynku konsumenckim i nigdzie nie stanie się czymś więcej niżeli pionierskim konceptem. Mimo tego cieszy, że w Microsoft Research stale pracują nad nowymi technologiami, które z powodzeniem mogą służyć graczom w następnych latach. Wciąż czekamy na kolejną po kontrolerach ruchu rewolucję.
Zdjęcie główne pochodzi z seriwsu Shutterstock