Samsung okrył się hańbą, ale o swój biznes martwić się nie musi
Świat nie przestaje komentować werdyktu amerykańskiego sądu w sprawie Apple vs. Samsung. Dominują komentarze, że Apple zmiażdżył Samsunga i zwycięstwo przełoży się na gruntowne przetasowania rynku. Tymczasem na chłodno oceniając, biznesowi mobilnemu Samsunga - oprócz szkód na tle wizerunkowym - nie stanie się wiele złego.
Nie można oczywiście przeceniać uszczerbku na wizerunku koreańskiego producenta. Wyrok amerykańskiego sądu jest jednoznaczny i bezsprzeczny - zaplanowaną, celową i skrzętnie realizowaną strategią Samsunga było kopiowanie Apple'a. Dla aktualnego lidera rynku mobilnego, który pochodzi z Azji, gdzie honor to nierzadko sprawa większa od życia i śmierci, to jak strzał w pysk. Koreański Samsung okrył się hańbą.
Tyle, że to - poza złym samopoczuciem szefów koreańskiej firmy - ma małe znaczenie w ujęciu nie tylko globalnego rynku telefonów komórkowych, ale także lokalnego, jakże ważnego rynku amerykańskiego. Z wielu powodów.
Mimo potężnego medialnego zainteresowania procesem Apple vs. Samsung i mimo tego, że o wyroku dyskutuje się na wszystkich kontynentach Ziemi, to jest bardzo wątpliwe, by wieść o hańbie Samsunga przedostała się do przeciętnego konsumenta zastanawiającego się nad kupnem nowego telefonu, najpewniej smartfonu. A nawet jak do niektórych zwykłych konsumentów dotrze ta informacja, to nie będzie miała większego wpływu na decyzję zakupową. Po pierwsze zwykły konsument najczęściej nie darzy żadnej z marek jakimiś określonymi wartościami emocjonalnymi (no, może poza Nokią, którą zna od zawsze i ma na jej temat wyrobione zdanie), po drugie ma kompletnie w nosie, czy ktoś od kogoś coś skopiował - dla niego liczy się przede wszystkim dobra oferta operatora oraz ewentualnie wrażenie 'pierwszego spojrzenia' na urządzenie mobilne. To taki konsument decyduje dziś o kształcie rynku.
Oczywiście Apple pójdzie za ciosem i będzie starał się zablokować sprzedaż uwzględnionych w procesie modeli smartfonów Samsunga na rynku amerykańskim, co prawdopodobnie mu się uda, ale w znacznej większości są to modele poprzednich generacji, które nie znaczą dziś wiele w portfolio koreańskiej firmy. Z najbardziej znanych zakwestionowanych modeli Samsunga mowa tu bowiem o: Galaxy S (już niesprzedawany), Galaxy SII (sprzedawany, ale Samsung nie inwestuje w niego marketingowo, wyłączenie go z rynku amerykańskiego nie będzie wielkim problemem) oraz Nexus S (poprzednia generacja smartfonu przygotowywanego z Google'em, ale w żadnej mierze nie strategiczny produkt dla Samsunga ze względu na to, iż jest to bardziej produkt amerykańskiego giganta internetu aniżeli Koreańczyków).
Najnowsza wersja linii Galaxy S - Galaxy SIII oraz aktualna wersja Galaxy Note'a, która notabene już za dwa dni zostanie odświeżona, nie były podstawą procesu i orzeczenia amerykańskiego sądu. Co więcej, na amerykańskim rynku Samsung oferuje aktualnie - uwaga uwaga - 152 różne telefony komórkowe, z czego ok 40 to smartfony (36 z Androidem oraz 4 z Windows Phone), i choć nie są to w większości rynkowe hity, to jednak z pewnością pozwolą utrzymać Samsungowi odpowiednio dużą - kolokwialnie mówiąc - szerokość półki, czyli odpowiednio wysokiej dystrybucji, co, mając na uwadze powyższą uwagę na temat przeciętnego konsumenta robiącego wolumen na rynku mobilnym, oznacza utrzymanie sprzedaży.
Z dokumentów, które w przebiegu procesu dostały się do wiadomości publicznej wynika ponadto, że sprzedaż Samsunga na rynku amerykańskim dalece odbiega od tego, co wcześniej sądzono. Mówiąc najbardziej oględnie - jest dużo, dużo niższa. Wiadomo więc, że rynek amerykański - wciąż kolebka dla Apple'a - nie ma aż tak wielkiego znaczenia dla Samsunga, który swoją sprzedaż buduje w równym stopniu w Europie, co w rodzimej Azji. Ewentualne wycofanie ze sprzedaży w USA Galaxy SII oraz Nexusa S będzie miało minimalny wpływ na wolumeny i wartość sprzedaży Samsunga.
Tak więc honor Samsung mógł utracić, ale rynku na pewno nie. Przynajmniej tak to wygląda w kilka dni po wyroku. Znając determinację Apple'a, pewnie nie jedno się tu jeszcze wydarzy.