Groupon jako pierwszy zmierza na giełdę. Z gigantyczną wyceną.
Groupon - dwuletni start-up zakupów grupowych - rozmawia z domami inwestycyjnymi o IPO wartym 25 mld dolarów jeszcze w tym roku - donosi Bloomberg. Jeśli Groupon pójdzie na giełdę z taką wyceną, to będzie większym debiutem spółki internetowej od czasu Google'a (23 mld dol. przy IPO). Znak czasów?
Wszystko wskazuje na to, że to Groupon - mimo iż jeden z młodszych wśród największych serwisów Web 2.0 - pójdzie na giełdę jako pierwszy. I nie będzie to zaskoczeniem, bo w opozycji do wszystkich bez wyjątku internetowych start-upów Web 2.0, to właśnie Groupon od początku ma najbardziej wyraźny model biznesowy - komercjalizacja online lokalnych biznesów. Potencjał biznesowy Groupon ma potężny, zapewne nie mniejszy niż reklamy Google'a sprzedawane właśnie lokalnemu, małemu biznesowi na całym świecie. Na dodatek w przypadku Groupona z tak oczekiwanym dziś w sieci elementem społecznościowym.
W ciągu dwóch lat działalności Groupon dorobił się imponujących statystyk - 70 mln klientów na całym świecie, obecność na 500 lokalnych rynkach oraz ponad 5 tys. pracowników. Jakie pieniądze przynoszą Grouponowi te liczby? Według "Wall Street Journal" - ok 760 mln dol. przychodu w zeszłym roku. W tym - według słów jednego z inwestorów firmy, przedstawiciela jednego z głośniejszych funduszy Andreessen Horowitz, ma być kilka miliardów dolarów. Sporo, ale czy rzeczywiście na tyle dużo by uzasadnić gigantyczną wycenę 25 mld dolarów?
Jeszcze rok temu Groupon był warty 1 mld dol. W grudniu zeszłego roku wieść gminna niosła, że Google chciałby kupić start-up za gigantyczne pieniądze - 6 mld dol. Ofertę właściciele Grouponu odrzucili twierdząc, że spółka już wtedy warta była 15 mld dol. Dziś mowa o debiucie wartym 25 mld dol.
Niewiele wiadomo o strukturze przychodów Groupona. Jeśli wierzyć przeciekom stąd i zowąd, Groupon dzieli się 50% do 50% ze swoimi oferentami. Czyli pizza za rogiem, która zaoferuje na grupową sprzedaż swoje menu o 30 - 40% taniej niż w lokalu, to Grouponowi odda 50% tego, co uda się sprzedać. Dla Groupona to bardzo intratny biznes. Można z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że bardzo wysoki procent z przychodów Grouponu stanowi czysty zysk (w końcu do opłacenia zostaje tylko platforma zakupowa oraz ewentualnie lokalni sprzedawcy). O ile więc same przychody Grouponu mogą nie olśniewać potencjalnych inwestorów giełdowych, o tyle stosunek zysku do przychodów jest zapewne tym, co czyni zakupowy start-up bardzo atrakcyjnym kąskiem.
Pytanie tylko jak długo Groupon, przy coraz liczniejszej i prężniejszej konkurencji, będzie w stanie utrzymać bardzo wysoki współczynnik marżowości. W końcu można założyć, że już niedługo oferty zakupów grupowych spowszednieją i sami oferenci będą bardziej zainteresowani rzeczywistą sprzedażą aniżeli reklamą swoich produktów/usług. Dziś bowiem, oferując swoje usługi pod zakupy grupowe liczą przede wszystkim na wypromowanie swojego lokalnego biznesu. To raczej długo się nie utrzyma. A wtedy marże Grouponu mogą zacząć spadać i sam potencjał biznesu może być znacznie niższy.
Tak czy siak, Groupon ma szansę otworzyć drogę na giełdę kolejnym topowym przedstawicielom Web 2.0 z Facebookiem i Twitterem na czele. Wtedy będziemy mieli swoisty test biznesowej wiarygodności gigantycznych wycen fenomenu Web 2.0. Czas prawdy już się zbliża. Zacznie się jeszcze w 2011 r.