Netflix

Netflix zadebiutował w naszym kraju w minioną środę i tak jak wzbudził niemałą sensację, tak wiele osób jest rozczarowana ofertą. Zniesiono blokady regionalne i można już zakładać konta z polskiego adresu IP, ale nie mamy dostępu do pełnej bazy. Nic dziwnego, że internauci poszukują możliwości korzystania z amerykańskiej bazy, a popularność zdobywa aplikacja Smartflix.

Od wczorajszego startu Netfliksa czytam co chwilę narzekania na to, że przy rejestracji na darmowy okres próbny trzeba podać numer karty lub podłączyć Paypala. Zresztą takie komentarze przewijają się przez internet regularnie, bo Netflix nie jest jedyny z takimi warunkami okresu próbnego. I choć pytanie po co im numer karty skoro użytkownik chce tylko sprawdzić usługę są sensowne, o tyle polityka zapewniania płatności też ma wiele sensu i nie ma co na nią narzekać.

Na start serwisu Netflix czekało w naszym kraju bardzo dużo osób. Po zdjęciu blokady regionalnej szybko się jednak okazało, że król jest nagi. Chociaż sam będę płacił comiesięczny abonament - nie potrzebuję polskich napisów znajduję w Netfliksie sporo treści dla siebie - to rozumiem rozgoryczenie stanem nowej usługi wśród ludzi ludzi rozczarowanych dotychczasowym krajobrazem usług VOD w Polsce.

Netflix pojawił się w Polsce ledwie wczoraj, dlatego nie wszyscy odnaleźli się jeszcze w meandrach tej usługi. Sprawdź co zrobić, jeśli nie możesz uzyskać jakości Full HD w odtwarzanym materiale.

Wczorajszy start usługi Netflix w Polsce ucieszył wszystkich fanów nowych technologii. Twórcy co prawda pokpili sprawę i nie przygotowali polskiej wersji językowej usługi, ale przynajmniej zadbali o dostępność aplikacji na większości popularnych platform sprzętowo-programowych. Sprawdzamy, gdzie już teraz można obejrzeć filmy i seriale Netfliksa w naszym kraju.

Konsola PlayStation 4 posiada dedykowaną aplikację Netfliksa, która do wczoraj była niedostępna dla polskiego regionu. Wraz z oficjalną premierą usługi na terenie naszego państwa, stan rzeczy ulega zmianie. No, przynajmniej częściowo…

Święto Trzech Króli w roku 2016, mimo że było wolnym dniem, okazało się być bardzo ekscytujące dla osób zainteresowanych technologiami i streamingiem wideo w Internecie. To właśnie tego dnia Netflix, podczas konferencji CES, ustami swojego CEO, Reeda Hastingsa, ogłosił, że staje się firmą globalną.

Internauci mają dzisiaj podwójne święto. Oprócz dnia Trzech Króli pojawił się w naszym kraju Netflix! Serwis znam i korzystałem z jego amerykańskiej wersji, a teraz działa już w przeglądarce bez zabawy z DNS i VPN. A co z oficjalnymi aplikacjami dla iPhone’a, iPada i Apple TV?

Och, w końcu jest i Netflix! Błogosławieństwo, nowoczesność, w końcu wkraczamy w nowy wiek wideorozrywki! Co tam ceny od 8 do 12 euro za możliwość legalnego i wygodnego oglądania filmów i seriali, nowości i staroci. To przecież nie tak wiele, prawda? 

Mimo że Netflix pojawił się w Polsce dopiero kilkadziesiąt minut temu, już zdążyłem założyć w nim konto i zacząłem oglądać pierwsze seriale. Nie wiem jednak, czy tylko wypróbuję tę usługę, czy zdecyduję się na regularne opłacanie za nią abonamentu. Póki co skłaniam się ku pierwszej opcji.

Nie ma House of Cards! Netflix wchodzi do Polski, a w nim nie ma House of Cards. Miejmy nadzieję, że to tylko niedopatrzenie, a nie efekt nierozważnej polityki licencyjnej względem polskich stacji telewizyjnych, które emitowały przygody Franka Underwooda. Ale przecież Netflix nie tylko Kevinem Spacey stoi. 

Aż chciałoby się zakrzyknąć – nareszcie! Po latach obietnic, że to już „tuż tuż”, po wielu rozczarowaniach obecnym stanem rynku VOD w Polsce, ten wielki moment w końcu nadszedł. Netflix oficjalnie wchodzi do Polski.

Internet miał być globalną wioską, ale jak tylko pojawiły się w nim pieniądze coś poszło bardzo nie tak. Bez granic mogą funkcjonować sobie w najlepsze piraci, a dla osób korzystających z legalnych cyfrowych treści wirtualny świat odbija realne podziały geograficzne. Komisja Europejska chce to wreszcie zmienić i wiemy jak zacznie swoją walkę z firmami blokującymi treści dla mieszkańców niektórych państw.

Niedostateczna przepustowość łącz internetowych to problem z jakim borykają się zarówno użytkownicy, jak i dostawcy internetu. Minęły już jednak bezpowrotnie czasy, kiedy o zapychanie łącz można było oskarżać piratów korzystających z torrentów. Dzisiaj Internet pożerają użytkownicy legalnych usług i możemy łatwo wskazać, kto tutaj jest największym winowajcą.

Wygląda na to, że Google nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w sprawie płatnego YouTube’a. Okazuje się, że płatni subskrybenci usługi YouTube Red mogą otrzymać dostęp także do filmów i seriali! I to nie internetowych, tworzonych we współpracy z Google’em, tylko tych hollywoodzkich.

Sześć nowych produkcji i wszystkie w 4K. Tak wyglądają plany Amazonu na jesień 2015. Czy Netflix ma się czego obawiać?

Netflix często porównywany jest do stacji telewizyjnej - szczególnie odkąd produkuje własne seriale. Jednak specyfika usługi streamingowej jest zupełnie inna od zwykłej telewizji. W szczególności różni się ona dostępnością informacji na temat przyzwyczajeń i zachowań widzów.

Gdy spytamy przeciętnego Amerykanina (niekoniecznie entuzjastę technologii), z czym kojarzy mu się nazwa Netflix, być może odpowie: wypożyczalnia DVD. Ku naszemu zdziwieniu, bo w Europie Netflix pojawił się już wyłącznie jako dostawca filmów i seriali streamowanych przez Internet.

Netflix właśnie stracił duży kontrakt z siecią Epix, co oznacza, że widzowie mogą pożegnać się z wieloma wielkimi, hollywoodzkimi hitami. Pikanterii sprawie nadaje fakt, że kontrakt przejął jeden z głównych konkurentów Netflixa, czyli Hulu. Sytuacja jest na tyle poważna, że dotknie też polskiego widza, kiedy amerykański gigant streamingowy wejdzie na nasz rynek.

Amazon właśnie wprowadził treści HDR do Europy. Klienci Amazon Prime mogą już streamować seriale korzystając z dobrodziejstw nowej technologii. Tylko czy na pewno są to same dobrodziejstwa?