Przerażające pożary w Kanadzie. Dym dociera aż do Polski
Kiedy myślimy o dymie z pożarów, zazwyczaj wyobrażamy sobie lokalny problem – coś, co dotyka jedynie obszaru objętego ogniem. Ale natura, jak to ma w zwyczaju, potrafi nas zaskoczyć skalą swoich zjawisk. Właśnie teraz, nad Europą, unosi się dym z pożarów oddalonych o tysiące kilometrów. I jest go coraz więcej.

Maj 2025 roku w Kanadzie upłynął pod znakiem ogromnych pożarów lasów. Na tyle intensywnych, że ich skutki odczuwamy również na Starym Kontynencie. Europejska służba monitorowania atmosfery Copernicus (CAMS) potwierdziła, że pierwsze pióropusze dymu z Kanady dotarły nad Morze Śródziemne już 18 maja.
Dzień później zarejestrowano je w Grecji. To nie był jednak pojedynczy incydent – znacznie większy obłok dymu pojawił się nad północno-zachodnią Europą 1 czerwca, przekraczając nawet Azory. I – jak ostrzega CAMS – to dopiero początek.
Specjaliści przewidują, że w pierwszym tygodniu czerwca do Europy napłynie jeszcze więcej dymu. Atmosferyczne prądy strumieniowe nie mają granic, więc skutki kanadyjskich pożarów będziemy oglądać również my – często nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
Dym z kanadyjskich pożarów lasów przedostał się przez Ocean Atlantycki do Europy, a z Dalekowschodniego Okręgu Federalnego Rosji w kierunku Arktyki i północnych Chin - podaje w komunikacje Służba monitorowania atmosfery Copernicus (CAMS).

Pyrocumulonimbus – burza ognia, która przenosi dym przez oceany
Nie jest to zwyczajny dym. To, co dociera do nas z Kanady, to efekt zjawiska znanego jako pyrocumulonimbus – potężna chmura burzowa, która powstaje wtedy, gdy pożar osiąga ekstremalne temperatury i intensywność.
Gorące powietrze wraz z popiołem i parą wodną unosi się na wysokość nawet 9 km, gdzie wchodzi w interakcję z górnymi warstwami atmosfery. Tam, za sprawą silnych wiatrów, może być przenoszone na tysiące kilometrów – jak właśnie teraz, znad Kanady nad Europę.
Kanada w ogniu: ponad 200 aktywnych pożarów i 25 tys. ewakuowanych
Jak bardzo poważna jest sytuacja w Kanadzie? Dane z 3 czerwca 2025 r. wskazują, że na terenie kraju szaleją aż 209 aktywne pożary, z czego aż 104 są poza kontrolą. Tylko jednego dnia – 3 czerwca – odnotowano 10 nowych pożarów. Skala zagrożenia jest tak duża, że ewakuowano już 25 tys. osób.
Mapa opublikowana przez Canadian Interagency Forest Fire Centre wygląda jak alarmujący raport z frontu. Znaczna część kraju pokryta jest kolorem oznaczającym „skrajne zagrożenie pożarowe”. I nic nie wskazuje na to, by sytuacja miała się wkrótce uspokoić.
Więcej na Spider's Web:
Rekordowe emisje CO2. Kanada przebiła historyczne granice
Skutki pożarów to nie tylko dym, który psuje jakość powietrza i rozprasza słońce nad Europą. To również gigantyczne emisje dwutlenku węgla. Według danych CAMS Global Fire Assimilation System (GFAS), emisje CO₂ z pożarów w maju i czerwcu 2025 r. w regionach Manitoby, Saskatchewan i Alberty są znacznie wyższe od średniej.
W prowincji Manitoba padł absolutny rekord – do 2 czerwca poziom emisji CO2 z pożarów był trzykrotnie wyższy niż dotychczasowy najwyższy wynik z analogicznego okresu w 2023 r. W przypadku pożarów w Manitoba całkowite szacowane emisje dwutlenku węgla z pożarów do 2 czerwca są najwyższe w historii CAMS i wynoszącą około 13 megaton dwutlenku węgla (!) – około 3 razy więcej niż poprzedni najwyższy poziom w tym samym okresie w 2023 r.
W Saskatchewan tegoroczna emisja zajmuje drugie miejsce w historii, zaraz po zeszłorocznym apogeum. Dla klimatu oznacza to kolejny, niepokojący sygnał.
Rosja też płonie
Tymczasem w Dalekowschodnim Okręgu Federalnym Rosji od początku kwietnia szaleją duże pożary lasów, przy czym najbardziej widoczne pożary mają miejsce w Republice Buriacji i Kraju Zabajkalskim na wschód od jeziora Bajkał.
Pod koniec kwietnia zaczęły się rozwijać kolejne pożary lasów w Republice Sacha, w tym w obrębie koła podbiegunowego. Stan wyjątkowy obowiązuje w Kraju Zabajkalskim od końca kwietnia. O północy 30 maja Federalna Agencja Leśnictwa poinformowała, że w Federacji Rosyjskiej aktywnych jest 104 pożarów lasów na obszarze obejmującym ponad 1 096 078 hektarów.
Prognozy CAMS z połowy maja pokazały, że duże kłęby dymu są transportowane z Kraju Zabajkalskiego w kierunku północno-wschodnich Chin i północnej Japonii. Wpływ tego transportu dymu na jakość powietrza w regionie może być potencjalnie niszczycielski.
Badanie przeprowadzone w zeszłym roku przez naukowców z japońskiego Uniwersytetu Hokkaido wykazało, że wzrost dymu z pożarów lasów na Syberii może doprowadzić do tysięcy przedwczesnych zgonów i kosztów gospodarczych wynoszących miliardy dolarów w całej Azji Wschodniej.
A Europa? Też odczuje skutki – dosłownie
Wielu z nas może zastanawiać się: skoro ten dym dotarł aż nad nasze głowy, czy mamy się czego obawiać? Na razie nie mówimy o stężeniach zagrażających zdrowiu, ale specjaliści zwracają uwagę, że taka sytuacja może pogarszać jakość powietrza, szczególnie w miastach i dolinach, gdzie cząstki zanieczyszczeń mogą się kumulować.
Na dłuższą metę takie zdarzenia – coraz częstsze i coraz bardziej intensywne – to także przestroga. Zmiany klimatu sprawiają, że pożary w Kanadzie zaczynają przypominać te, które jeszcze niedawno kojarzyliśmy tylko z Australią czy Kalifornią. A konsekwencje – jak widać – nie znają granic.
Dym z Kanady dziś, konsekwencje jutro
Niebo nad Europą zmienia kolor nie tylko z powodu zachodzącego słońca, ale i przez dym, który przebył tysiące kilometrów. To już nie tylko „czyjś” problem – to nasz wspólny problem. Z roku na rok widzimy coraz więcej skutków globalnych zjawisk: od ekstremalnych upałów po pożary, które wędrują ponad oceanami. Jeśli teraz ich skutkiem jest mętny horyzont – to co będzie dalej?
Nadchodzi czas, gdy nie wystarczy już tylko śledzić mapy pogodowe. Trzeba zacząć je rozumieć. A przede wszystkim – działać.