Lasy Państwowe chcą walczyć z suszą. To niech przestaną wycinać
Lasy Państwowe ogłosiły, jak chcą walczyć z suszą i zmianami klimatu. Wydadzą miliony, by zadbać o lasy i wodę.

Na facebookowym profilu ogłoszono start projektu „Kompleksowa adaptacja lasów i leśnictwa do zmian klimatu – mała retencja i przeciwdziałanie erozji wodnej w górach”. Odpowiedzialne będą nadleśnictwa, a do współpracy zaproszono naukowców i Centrum Ochrony Mokradeł.
Do końca 2028 r. chcemy wzmocnić odporność górskich ekosystemów leśnych na susze i pożary, powodzie, podtopienia i gwałtowne opady, niszczącą erozję oraz ekstremalne przepływy wód – informują Lasy Państwowe.
W tym celu powstaną zbiorniki małej retencji i zbiorniki suche, zastawki, progi i przetamowania spowalniające odpływ wód, mosty, przepusty i brody przygotowane na wezbrania, a także zabezpieczenia dróg i infrastruktury leśnej przed spływem błotnym.
W sumie dotyczyć to będzie 628 obiektów i kompleksowych zadań. Szacuje się uzyskanie 358 000 m³ nowej pojemności retencyjnej. Dzięki temu 280 000 m³ wody uda się zachować w terenie, a przynajmniej taki jest plan. Całkowity koszt projektu to 302,88 mln zł.
W komentarzach zwrócono jednak uwagę na działania, przez które woda nie ma jak się zatrzymać w górskich lasach
Ciężki sprzęt robi drogi zrywkowe z góry na dół prawie pionowo, woda pędzi nimi jak szalona. Górskie lasy muszą być wyłączone z wycinki. Wówczas będą pełniły rolę retencyjną jak do czasów rabunkowej gospodarki leśnej - napisał jeden z użytkowników.
Komentujący zamieścił fotografię przedstawiającą opisaną drogę zrywkową. Podobne zdjęcia pojawiły się po ubiegłorocznej wrześniowej powodzi. Wówczas podkreślano, że „sieć sztucznych traktów i przecinek w górach może przyczyniać się do zwiększenia maksymalnego spływu o kilkanaście procent”.
- Natomiast to nie jest tak, że leśnicy wycinają lasy, bo im się tak podoba. Planową gospodarkę leśną prowadzą od dawna i niestety w tej chwili zbieramy tego owoce. Można powiedzieć, że w ten sposób płacimy za te blisko 100-200 lat zaniedbań polegających na masowym obsadzeniu świerkiem naszych gór, a w tym Masywu Śnieżnika. Oczywiście pozyskiwane są także stare buczyny - to zupełnie inna sprawa, bo one powinny być zachowane dla przyszłych pokoleń w takim stanie, w jakim znamy je dziś – mówił prof. Krzysztof Świerkosz w rozmowie z „Wyborczą”.
Podobnie tłumaczył to na antenie Radia Katowice dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach Robert Pabian. Jak przekonywał, "nigdzie w górach za sprawą leśników las nie jest wycinany". Zmienia się drzewostan.
Niestety monokultury świerkowe nie wytrzymują presji czasu - starzejąc się po prostu, ale i w związku ze zmianami klimatycznymi również tej presji nie wytrzymują i po prostu umierają. Bardzo duża ilość świerka, która została zastąpiona przez leśników w tej chwili bukami, jodłami, nie została wycięta z powodu potrzeby wyprodukowania desek, tylko z powodów przyrodniczych. My w trakcie przebudowy tych drzewostanów staramy się dostosować skład gatunkowy lasów górskich do siedliska, czyli mówiąc prościej, do możliwości produkcyjnych gleb, tak żeby stanowiły drzewostany stabilniejsze, a przez to również i pełniły funkcję retencyjne - tłumaczył.
Komentujący pod wpisem Lasów Państwowych sugerują jednak, że dróg zrywkowych „jest mnóstwo”, więc to nimi woda szybko spłynie z lasów. Dlatego też niektórzy domagają się „rekultywacji szlaków zrywkowych działających jak rynny do spuszczania wody z gór”.
Dotyczy to zresztą nie tylko gór
Wrocławska „Wyborcza” donosiła, że Nadleśnictwie Legnica wycięto 180-letnie dęby, 120-letnie jesiony i prawie stuletnie olchy. „Po raz kolejny Lasy Państwowe niszczą cenne lasy, pełniące ważne funkcje ochronne, w tym wodochronne” – komentował Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.
Lasy Państwowe tłumaczyły, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem i planem. Z kolei Ministerstwo Klimatu i Środowiska wyjaśniało, że nie wszystkie stare drzewa tworzą od razu starolas.
Starolasy to takie drzewostany lub obszary lasu, które składają się z rodzimych gatunków drzew. Ich struktura rozwinęła się głównie w wyniku naturalnych procesów i ma dynamikę odpowiadającą późnym fazom rozwojowym drzewostanów, takich jak w lasach pierwotnych lub nieużytkowanych. Oznaki wcześniejszej działalności ludzkiej terenach starolasach mogą być widoczne, ale powinny stopniowo zanikać albo być ograniczone, by nie zakłócać naturalnych procesów zachodzących w lasach – opisywał resort, zapowiadając na początku roku… ochronę starolasów.
Drzewa, które wycięto, nie zostały wskazane przez Lasy Państwowe jako potencjalny starolas.
- Celem naszych działań była poprawa stanu ekosystemu, zahamowanie rozprzestrzeniania się chorób i szkodników owadzich, np. zwójki dębowej, a także troska o bezpieczeństwo publiczne i zachowanie trwałości drzewostanów – dodawała Malwina Sokołowska, rzeczniczka Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych we Wrocławiu.