Wyciek danych na... dzikim wysypisku. To nigdy nie powinno się tam znaleźć
Dokumenty ujawniające zbyt wiele wylądowały na dzikim wysypisku. O wycieku danych mówi się dziś głównie w kontekście internetu, ale jak widać, wrażliwe informacje mogą ujrzeć światło dzienne również w bardziej tradycyjny sposób.

Z daleka: sterta śmieci, jakich niestety wiele. Niestety za często możemy natknąć się na odpady porozrzucane tam, gdzie nie trzeba. Tyle że to znalezisko było czymś więcej niż tylko opróżnionym kontenerem, którego zawartość zanieczyściła środowisko.
Funkcjonariusze łódzkiej Straży Miejskiej zauważyli, że na dzikim wysypisku wśród sterty innych śmieci znalazły się też dokumenty zawierające „dane osobowe wielu osób”. Póki co nie wiadomo, czy skala incydentu jest poważna. Straż Miejska nie ujawnia, co było na wyciągnięcie ręki – np. „tylko” adresy i numery telefonów, czy może bardziej poufne szczegóły, jak np. numery PESEL.
Zdarzało się, że i takie dane można było znaleźć na śmietniku
Swego czasu policja informowała, że do kosza, który później został opróżniony „w terenie”, trafiły dane pracowników i kontrahentów firmy, m.in. imiona i nazwiska, adresy zamieszkania oraz właśnie numery PESEL.
Na podobne znalezisko natknęła się niedawno Straż Miejska w Gliwicach. Odpady wylądowały w lesie.
Na miejscu znaleźliśmy porozrzucane dokumenty z danymi osobowymi zawierającymi nazwiska, adresy, numery PESEL i zdjęcia – relacjonowali funkcjonariusze.
Jak przypomina łódzka Straż Miejska, wyrzucanie dokumentów z danymi osobowymi w taki sposób to zagrożenie dla bezpieczeństwa prywatności innych osób i może wiązać się z poważnymi konsekwencjami prawnymi. Na dodatek „może prowadzić do kradzieży tożsamości i innych niebezpieczeństw” – dodano.
Trudno wyobrażać sobie, by cyberprzestępcy buszowali po nielegalnych wysypiskach w poszukiwaniu danych wrażliwych, skoro zdobycie ich w sieci jest znacznie łatwiejszym zadaniem, co udowodniają liczne oszustwa i incydenty. Może bezpośrednie zagrożenie nie jest duże, jednak i tak nie jest to przyjemna myśl, że różne informacje na nasz temat mogą wylądować na dzikim śmietnisku. I nawet nie będziemy wiedzieli, co wyciekło.
Oby nagłośnione przez Straż Miejską przypadki sprawiły, że firmy i osoby odpowiedzialne za „pozbywanie” się śmieci przemyślały swoje zachowanie. Nie chodzi nawet o ujawnienie poufnych danych – samo rozrzucanie odpadów w niedozwolonych miejscach jest oburzające!