Co dalej z F-35? Czarne chmury nad najpotężniejszymi myśliwcami na świecie
Czy amerykańskie myśliwce F-35 mogą zostać unieruchomione na zdalne polecenie Waszyngtonu? W ostatnich tygodniach to pytanie wywołało burzę w światowych mediach, a teraz Pentagon oficjalnie odpowiada: nie ma żadnego wyłącznika awaryjnego. Ale czy to rozwiewa wątpliwości partnerów programu?

Kill-switch, czyli wyłącznik śmierci, budzi ostatnio mnóstwo emocji. Ma to być możliwość zdalnego wyłączenia myśliwców F-35 przez Amerykanów, tak aby całkowicie uniemożliwić korzystanie z tych samolotów. Temat wzbudził obawy wśród uczestników programu F-35 i państw, które już kupiły te maszyny.
Pentagon zapewnia: „F-35 działają niezależnie”
W odpowiedzi na pojawiające się obawy, Biuro Wspólnego Programu F-35 (Joint Program Office, JPO) wydało oficjalne oświadczenie, w którym jasno stwierdza: „Nie ma wyłącznika awaryjnego kill-switch. Program F-35 funkcjonuje na podstawie międzynarodowych porozumień i zapewnia pełną funkcjonalność wszystkim operatorom”.
Również producent maszyn, koncern Lockheed Martin, zapewnia o pełnym zaangażowaniu w dostarczanie niezawodnych i wydajnych myśliwców, których nie można w żaden sposób zdalnie wyłączyć.
Czy F-35 to bezpieczna inwestycja?
Na czym polega problem? Obawy dotyczą nie tyle samej możliwości wyłączenia myśliwców jednym kliknięciem z Waszyngtonu, ile ich ogromnej zależności od USA.
F-35 to najbardziej zaawansowany technologicznie myśliwiec piątej generacji, ale kluczowe dla jego działania są ciągłe aktualizacje oprogramowania, dostawy części zamiennych i amerykańskie wsparcie logistyczne. Bez nich samoloty mogłyby stać się bezużyteczne.
Wątpliwości zwiększyły się po ostatnich decyzjach administracji USA o wstrzymaniu pomocy wojskowej dla Ukrainy. To sprawiło, że niektóre kraje zaczęły zastanawiać się, czy mogą w pełni polegać na Waszyngtonie w kwestii F-35. Już teraz Portugalia i Kanada publicznie zadeklarowały, że analizują swoje opcje dotyczące zakupu tych myśliwców.
Kanada, która planowała nabycie 88 samolotów, podpisała już umowę na pierwsze 16 sztuk. Jednak tamtejszy departament obrony oficjalnie informuje, że prowadzi dodatkowe analizy w celu upewnienia się, że kontrakt w obecnej formie służy interesom kraju. „Nie anulujemy zakupu, ale musimy mieć pewność, że jest on korzystny dla kanadyjskich sił zbrojnych” – powiedział rzecznik ministerstwa obrony Laurent de Casanove.
F-35 bez amerykańskiego wsparcia: co może się wydarzyć?
Eksperci podkreślają, że nawet jeśli Pentagon rzeczywiście nie ma możliwości zdalnego uziemienia F-35, to istnieje kilka innych sposobów, by ograniczyć ich operacyjność. Stacie Pettyjohn, dyrektor programu obronnego w Center for a New American Security, zwraca uwagę, że bez amerykańskich aktualizacji i dostaw części samoloty te mogłyby stracić zdolności bojowe w ciągu kilku miesięcy.
F-35 to niezwykle skomplikowana maszyna, w której każdy element wymaga integracji z systemami USA.
W praktyce oznacza to, że nawet jeśli kraje partnerskie mogłyby dalej latać swoimi myśliwcami bez wsparcia Amerykanów, to ich skuteczność na polu walki byłaby mocno ograniczona. Nowoczesne systemy obrony powietrznej przeciwników mogłyby szybciej wykrywać i neutralizować samoloty pozbawione najnowszych zabezpieczeń i aktualizacji.
Bez dostępu do kontrolowanych przez Amerykanów łańcuchów logistycznych i konserwacyjnych, a także sieci komputerowych, każda flota samolotów F-35 szybko stałaby się bezużyteczna, a samoloty, które pozostałyby w powietrzu przez ograniczony czas, mogłyby to robić jedynie z drastycznie ograniczonymi możliwościami - podaje serwis The War Zone.
Jest jeszcze ODIN, czyli oparta na chmurze sieć, która odpowiada za zarządzanie logistyką F-35 i komunikuje się bezpośrednio z sieciami zaopatrzenia i serwisowania. System służy również jako port, przez który pakiety danych zawierające wysoce poufne informacje dotyczące planowania misji, w tym szczegóły dotyczące obrony powietrznej wroga i inne informacje wywiadowcze, są opracowywane i ładowane na myśliwce przed lotami bojowymi jako pliki danych misji (MDF). Wyłączenie tej sieci dla państwa posiadającego F-35 praktycznie uziemiłoby te samoloty.
Nie ma elektronicznego wyłącznika bezpieczeństwa. Stany Zjednoczone nie mogą również zdalnie przejąć kontroli nad F-35. Jednak odcięcie wsparcia serwisu, dostaw części zamiennych i odcięcie zagranicznych F-35 od amerykańskich sieci komputerowych unieruchomiłoby samolot - powiedziała Stacie Pettyjohn, dyrektor programu obronnego w Center for a New American Security w rozmowie z serwisem Breaking Defense.
Więcej o samolotach F-35 przeczytasz na Spider's Web:
Program F-35: sukces czy ryzyko?
F-35 to jeden z najbardziej ambitnych programów wojskowych w historii, a jego wartość już teraz przekracza 1,7 biliona dolarów. W przedsięwzięcie zaangażowanych jest 19 międzynarodowych partnerów i klientów, co sprawia, że to nie tylko amerykański projekt, ale globalny system obrony. Pentagon podkreśla, że współpraca międzynarodowa jest fundamentem F-35 i że wszyscy partnerzy mogą liczyć na wsparcie.
Czy jednak deklaracje Pentagonu wystarczą, aby uspokoić sojuszników? Wobec rosnących napięć na linii USA-Europa i zmieniającej się sytuacji geopolitycznej niektóre państwa mogą zacząć rozważać alternatywne rozwiązania. Nie oznacza to, że F-35 przestanie być najbardziej pożądanym myśliwcem na rynku, ale pytanie o jego niezależność pozostaje otwarte.
Dla partnerów USA kluczowe nie jest to, czy istnieje „kill-switch”, ale czy w przyszłości mogą być narażeni na odcięcie od zasobów, bez których F-35 traci swoje kluczowe atuty. I to pytanie będzie powracać, zwłaszcza w czasach rosnącej niepewności międzynarodowej.