Właśnie to oddajemy za Żappsy. Będą wiedzieć o nas wszystko
Wchodzisz do sklepu i widzisz na ekranie reklamy spersonalizowane pod ciebie. Coś, co dla jednych jest wygodą, dla innych ostatecznym przykładem tego, czemu służyć mają wszelkie programy lojalnościowe i sklepowe aplikacje.
Piotr Konieczny z Niebezpiecznika podzielił się zrzutem ekranu, na którym uwieczniony został sponsorowany wpis reklamujący usługę Żabka Ads. Ta ma być szansą dla reklamodawców na „dotarcie do klientów dokładnie w momencie, gdy robią zakupy” – głosi baner. Za sprawą usługi można trafić do 14 mln unikalnych klientów, wyświetlając na sklepowych wyświetlaczach dopasowane do nich reklamy.
Jakbyście się zastanawiali, co im oddajecie za Żappsy – skwitował Konieczny
Sama Żabka szczegóły związane z Żabka Ads ujawnia jedynie zainteresowanym firmom. Sklep już teraz wie o naszych zakupach bardzo dużo, a kluczem do tych informacji jest aplikacja. Rzecz jasna pozyskiwane przez program informacje nie są żadną tajemnicą. O wszystkim informuje sklep w jej regulaminie.
Czytamy w nim, że „organizator zobowiązuje się przygotowywać i dostarczać do Aplikacji Promocje odpowiadające potencjalnym potrzebom lub oczekiwaniom Uczestników”.
„Promocje będą dopasowywane do Uczestników w oparciu o posiadane przez Organizatora dane dotyczące Uczestnika, przygotowane w szczególności na podstawie analizy” – wyjaśnia sklep.
Pod uwagę brana jest więc historia zakupów („w szczególności wskazującej na rodzaj i ilość kupowanych produktów oraz preferowany czas dokonywania zakupów”), sposób korzystania z aplikacji, dane o lokalizacji i przemieszczeniu się urządzenia mobilnego klienta („w szczególności wskazującej na odwiedzane przez Uczestnika Sklepy, o ile Uczestnik w ustawieniach Aplikacji lub swojego urządzenia mobilnego zgadza się na dostęp przez Aplikację do danych o lokalizacji”) czy „innych danych pozyskanych przez Organizatora zgodnie z Polityką prywatności”.
Organizator informuje, że przygotowywanie i dostarczanie do Aplikacji dopasowanych Promocji w oparciu o dane, o których mowa powyżej, stanowi integralny element Programu, a ich otrzymywanie i prezentowanie jest podstawową funkcjonalnością Aplikacjj (…) osoba, która nie chce, aby były do Aplikacji dostarczane takie Promocje, nie powinna brać udziału w Programie.
Sprawa jest więc banalnie prosta: chcesz zniżek, przekaż informacje
Nie chcesz się wszystkim dzielić? Dostaniesz mniej. Np. w podpunkcie dotyczącym geolokalizacji czytamy, że użytkownik może nie wydać zgody, ale musi liczyć się „brakiem możliwości korzystania z funkcjonalności aplikacji, które wykorzystują geolokalizację”.
Schemat jest dobrze znany od lat. Użytkownicy przekazują informacje na swój temat, a w zamian za to otrzymują np. zniżki. Na tym jednak się wymienna transakcja nie kończy, bo jak widać konsekwencją jest również fakt, że nie tylko sklep, ale i potencjalni reklamodawcy o danym kliencie mogą dowiedzieć się naprawdę sporo.
Pojawiają się głosy, że to w sumie nawet lepiej – przynajmniej możemy zobaczyć informację o produkcie w promocji, który może nas zainteresować. Tak czy siak wszędzie są reklamy, a przynajmniej te mogą uczynić nasze życie łatwiejszym.
„Coraz mniejsza część naszych nawyków konsumenckich pozostaje kwestią przypadku” – zwracał uwagę autor książki „Przemysł szczęścia”.
Niektórzy lubią wprawdzie chwalić się, że na nich reklama nie działa, po czym sięgają po dany produkt tylko dlatego, że logo wryło się i zapadło w pamięć, ułatwiając bezwiedny wybór. W tym przypadku ten nieświadomy wpływ może być znacznie większy.
Nakarmione historią zakupów systemy będą zdawały sobie sprawę, że Jan Kowalski w piątkowy wieczór zawsze wychodzi ze swojego ulubionego sklepu z paczką czipsów, dużym napojem i batonem. Kowalski mógł przez cały tydzień myśleć o zerwaniu z nawykami, ale kiedy już trafi w piątek wieczór do sieci, ujrzy na ekranie atrakcyjną ofertę na czipsy i napój. Silna wola poddana zostanie ciężkiej próbie.
To niby skrajny, a nawet pewnie banalny przykład, ale bardzo często tak bywa – działają na nas sztuczki, o których zapominamy lub nie zdajemy sobie sprawy. Najlepszym przykładem są słodycze ustawione tuż przed kasami, tak by zmęczony zakupami i podejmowanymi decyzjami klient machnął na wszystko ręką i wziął słodką przekąskę.
Liczne programy lojalnościowe zaopatrzyły sieci w mnóstwo informacji związanych z zakupowymi praktykami. Coraz trudniej od tego uciec, bo przecież korzystanie z aplikacji wiąże się z pewnymi benefitami.
Sklepy zresztą chętnie chwalą się i pokazują, ile dzięki programom udało się klientom zaoszczędzić. Rodzi się jednak pytanie, czy gdyby nie oferta 3 za 2 lub kupon dający 20 proc. zniżkę faktycznie wsadzilibyśmy dany produkt do koszyka? Naprawdę go potrzebowaliśmy czy za sprawą wyświetlonej nam oferty po prostu zracjonalizowaliśmy zakup? Może nie był niezbędny, ale zawsze się przyda, po co chodzić dwa razy itd.
Takie pytania padają od lat i powtarzanie ich może wydawać się niepotrzebne, bo przecież „wszyscy to wiedzą”. Tyle że w przypadku programów lojalnościowych o tych wszystkich haczykach i gwiazdkach się zapomina.
Na pierwszy plan wchodzi to, że jest wygodniej i taniej, a o niczym innym nie chce się słyszeć
„To nieposiadanie i nieużywanie karty kredytowej jest stygmatem upośledzenia, asumptem do towarzyskiej banicji i powodem do wstydu” – pisał Bauman, a mnie od razu przypomniała się internetowa afera, kiedy wyśmiewano osoby niekorzystające z aplikacji pozwalającej otwierać automat paczkowy. Jak to tak? Stać i czekać? A przecież można kliknąć, ominąć resztę nienowoczesnych niemot i pędzić dalej.
- pisałem analizując podobieństwo postrzegania kart kredytowych do dzisiejszego stosunku do aplikacji.
Podobnie jest w przypadku sklepowych aplikacji – wręcz tylko ktoś niedbający o finanse może rezygnować z promocji i zniżek. Problem w tym, że coraz częściej to nie kwestia wyboru, a konieczności, jeśli dany produkt można nabyć taniej. Niektórzy mogą nie chcieć instalować programu albo przekazywać danych, ale niższe ceny z aplikacją sprawiają, że trzeba ulec.
Wbrew pozorom trudno ustalić, czy faktycznie nam się to opłaca, jeśli konsekwencje korzystania z aplikacji czy programów lojalnościowych są w zasadzie niepoliczalne. W końcu jak ustalić, czy coś wsadziło się do koszyka, choć wcale tego nie potrzebowaliśmy, ale wyświetliła się reklama bazująca na przekazanych do reklamodawcy danych? Jak oszacować, ile dzięki temu zarobiły firmy – te, które sprzedały dane i te, które nabyły, by dzięki temu skuteczniej promować produkt?
Dane krążą cały czas, podczas gdy kupony czy zniżki przepadają. Korzysta się raptem z niewielkiej części, a oddaje wszystko to, co sklep czy reklamodawca chcą wziąć.
W przesłanym nam komunikacie sklep informuje, że "mechanizm Żabka Ads polega na opracowaniu przez zespół Żabki rekomendacji dla partnerów handlowych, w celu efektywnego dotarcia do konsumentów danej kategorii".
Rekomendacje są przygotowywane przede wszystkim na podstawie skonsolidowanych i w pełni zanonimizowanych danych sprzedażowych, pochodzących z ponad 11 000 sklepów. Wspierająco, statystyki z aplikacji dostarczają nam ogólnej wiedzy na temat struktury naszej grupy klientów pod kątem demografii czy preferowanej pory zakupów, natomiast są one zawsze zagregowane, nie indywidualne, a dostęp do nich regulują zgody samych użytkowników. Podkreślamy, że regulamin naszej aplikacji jest zgodny z przepisami prawa oraz obowiązującymi standardami rynkowymi.
- wyjaśnia Żabka.