Szkolne laptopy nie dla każdego. Szkoła będzie żądała zwrotu
Rząd zmienia zasady programu laptopów dla uczniów. Sprzęt nie trafi do wszystkich z danego rocznika, a pierwszeństwo będą mieć wybrane regiony.
O nowym funkcjonowaniu wstrzymanego programu donosi „Rzeczpospolita”. Jak czytamy w dzienniku, przetarg na sprzęty ruszy wiosną. Nowe urządzenia nie trafią jednak do wszystkich uczniów. Wcześniej byli to czwartoklasiści.
O tym, kto będzie mógł z nich korzystać, zdecyduje szkoła. Dystrybucja odbywać się będzie według wskaźnika zamożności regionu – informuje serwis.
Zmodyfikowana wersja programu, który teraz będzie funkcjonować pod nazwą „Cyfrowy uczeń”, zakłada, że sprzęt trafi do szkół publicznych, podstawowych, ponadpodstawowych i artystycznych. Na podstawie m.in. wskaźników bezrobocia czy wysokości średniej płacy wskaże się regiony mające pierwszeństwo wsparcia. Większe szanse otrzymają przede wszystkim te biedniejsze.
„W przypadku nadmiaru kwalifikujących się szkół, priorytetowo traktowane będą placówki z obszarów objętych w 2024 roku stanem klęski żywiołowej oraz te o ograniczonych możliwościach infrastrukturalnych” – podkreślono w założeniach programu.
Urządzenia nie trafią do uczniów na własność
To szkoła będzie właścicielem sprzętów i to placówki mają dysponować nimi „zgodnie z potrzebami edukacyjnymi”. Ministerstwo zaznaczyło, że laptopy nie będą przypisane do uczniów konkretnej klasy.
W sumie resort chce kupić 735 tys. laptopów.
Laptopów z poprzedniego programów było na tyle dużo, że zaległy w magazynie. W sumie zostało 15 tys. urządzeń. Latem 2024 r. rząd zakładał, że pozostawione sprzęty trafią do chętnych szkół, o ile zgłoszą się do konkursu i spełnią określone kryteria. Potem jednak przyszła powódź i uznano, że laptopy przydadzą się na terenach poszkodowanych powodziami. Jak wynika z ustaleń „Rzeczpospolitej”, w ten sposób rozdysponowano ponad 11 tys. maszyn.
Czytaj też:
