Ukryty dymek. To smutne, że na Legii promuje się e-papierosy
E-papierosów – tak samo zresztą jak papierosów – zgodnie z prawem nie można reklamować. Ale dla chcącego nic trudnego. Aby okiwać prawo, wystarczy trochę boiskowego cwaniactwa. Sportowe metafory są tu na miejscu, bo na stadionie Legii Warszawa, poza oglądaniem meczów, można też popróbować e-papierosów.
Skandal na stadionie Legii Warszawa ujawnili ostatnio Reporterzy TVP. Firma będąca liderem w sprzedaży e-papierosów jednorazowych ma tam lożę, która już z daleka wygląda jak jedna wielka reklama e-fajek.
FC E-papieros vs. Legia Warszawa – do przerwy 1:0
Widziałem zresztą tę lożę osobiście na jednym z pucharowych meczów Legii. Goście loży nie przejmowali się zbytnio ani puszczaniem tam dymka, ani nie zwracali szczególnej uwagi na sam mecz. Skupiali się bardziej na alkoholu, a gdy pokręciłem się przy ich loży w towarzystwie moich koleżanek – skupili się także na nich. O ile nawet najbardziej bezczelne nagabywanie kobiet nie jest wykroczeniem, o tyle reklama e-papierosów na piłkarskim stadionie, w przestrzeni publicznej, już tak.
Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że polskie media – od Gazety Wyborczej, poprzez Business Insidera, TVP, a na TV Republika kończąc –punktowały dziwne związki firm z branży vapingowej z rosyjskimi oligarchami z kremlowskich kręgów.
Najdziwniejsze jest jednak to, że Ministerstwo Zdrowia planowało zdelegalizować e-papierosy jednorazowe, ale pomysł upadł. Jedyną formacją sprzeciwiającą się takiemu zakazowi była u nas (a może i nadal jest) Konfederacja.
Sport to zdrowie?
Stadion warszawskiej Legii, przestrzeń publiczna. A przede wszystkim obiekt sportowy, na którym – zgodnie z polskim prawem – nie wolno reklamować ani promować używek. Nie chodzi tylko o sportowego ducha, ale również o sztywne przepisy: reklam e-papierosów być tam nie może. Kropka.
Wydawałoby się więc, że cały stadion, od trybun, przez szatnie, po loże VIP – pozostaje przestrzenią, gdzie e-papierosowych standów, banerów, plakatów czy nawet pachnącego e-papierosowego dymka się nie uświadczy.
W lożach VIP, owszem, leje się alkohol, trwa wszak mecz, i to nie byle jaki, bo eliminacje do Ligi Konferencji, gdzie stołeczna Legia podejmuje zespół z Kosowa. Dymków jednak brak. Poza jedną lożą, gdzie obok napitków są i papierosy elektroniczne. Nie tylko na stoliku, ale także w formie… reklamy. Widocznej dla wszystkich kibiców, którzy zawędrują w tę część stadionu.
Ta reklama to banery e-papierosów CRYSTAL należących do firmy SKE, które wiszą w loży wynajmowanej przez spółkę Evapify. Zdobią całą ścianę. Do loży mogą wprawdzie wejść zaproszeni goście, ale okazuje się, że i postronni widzowie meczu – w tym dzieci – takie reklamy widzą.
Zgodnie z art. 8 ust. 1 [Zakaz reklamy i promocji wyrobów tytoniowych] - Ochrona zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych, zabrania się reklamowania wyrobów tytoniowych, papierosów elektronicznych oraz związanych z nimi przedmiotów (pojemników zapasowych, rekwizytów tytoniowych itd.).
Zakaz obejmuje również reklamę i promocję produktów imitujących te wyroby lub symboli, związanych z używaniem tytoniu.
E-papierosy wspomnianej wcześniej marki jednorazówek nie powinny być zatem widoczne na stadionie Legii. A są.
Kto puszcza dymek przy Łazienkowskiej?
Za dystrybucją jednorazówek CRYSTAL stoi wspomniana już firma Evapify. Według danych, do których dotarł Business Insider Polska, a potwierdzili reporterzy TVP, za tą firmą stoi obywatel Łotwy, Martins Baumanis. Ten z kolei jest powiązany z Olegiem Bojko. To jeden z najbogatszych Rosjan blisko związany z Kremlem i umieszczony na liście sankcyjnej m.in. Ukrainy czy Australii, a także na tzw. Liście Putina.
Przed Bojko ostrzegał także polski Urząd Komisji Nadzoru Finansowego.
"Oleg Bojko posiada niepokojące powiązania z rosyjskim rządem, rosyjskim wywiadem i służbami bezpieczeństwa, a także z przestępczością zorganizowaną" – czytamy w dokumencie Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego, do którego dotarł Business Insider.
UKNF dawał do zrozumienia, że Bojko może próbować wrócić na polski rynek finansowy. W uzasadnieniu przywołano jego zaangażowanie na Łotwie.
Widać więc, że e-dymek na stadionie Legii to raczej dym czarny. I tutaj już nie chodzi wyłącznie o zwykłe łamanie prawa.
Evapify się broni
“Pan Martins Baumanis jest pomysłodawcą i twórcą marki Evapify. Nie pełni żadnych funkcji nadzorczych ani związanych z bieżącą, operacyjną działalnością w spółce ED Import czy Evapify Poland" — podkreślała firma w odpowiedzi na materiał Business Insidera.
Na razie wiemy, że zysk wart jest ryzyka. Rynek „jednorazówek” wart jest ponad 1 miliard złotych. Zgodnie z informacjami źródeł TVP, produkcja jednego e-papierosa w Chinach kosztuje około 1 dolara, a pośrednicy sprzedają je w Europie nawet za 10 dolarów.
Legia nie komentuje sprawy. Nie odpowiedziała na pytania telewizji TVP Info, która przygotowała materiał o nielegalnej reklamie e-papierosów.
Nie jestem jakimś etycznym purystą. Ale epatowanie używkami na obiekcie sportowym, gdzie wśród kibiców są też tzw. „piknikowcy” (rodziny z dziećmi) wydaje mi się po prostu zagrywką niezgodną z duchem fair play.