REKLAMA

Wiem czego brakuje mi w smartwatchach. Mała rzecz, a daje tyle radości

Od jakiegoś czasu przez moje ręce przewijają się testowe smartwatche, po których wracam do swojego prywatnego Samsunga Galaxy Watch 4. Ten powrót zawsze mnie boli, ale dopiero niedawno odkryłem co jest tak naprawdę przyczyną mojego bólu. To małe kręcidełka.

Samsung Galaxy Watch 6 Classic, fot. Krzysztof Basel.
REKLAMA

Przez kilka dni miałem na ręku Galaxy Watch 6 Classic, ale nie miało to związku z recenzją, tylko z pewnym projektem, który niedługo przedstawimy na naszych łamach. Smartwatch nie jest jakąś ogromną rewolucją, wręcz powiedziałbym, że nie zauważyłem zbyt wiele różnic względem moje dwa lata starszego Galaxy Watch 4, ale jedna rzecz sprawiła, że korzystanie z niego było wspaniałe - obrotowy bezel.

Może wydawać się to śmieszne, ale kręcenie nim w celu obsługi zegarka jest o wiele przyjemniejsze niż przesuwanie kolejnych ekranów palcem w starszej iteracji. Obrotowy bezel zmienia wszystko, mięśnie błyskawicznie uczą się, z jaką mocą go obrócić, by przeskoczyć kilka pozycji za jednym razem. Wszystko jest takie naturalne i szybkie.

REKLAMA

Z żalem oddałem testowy egzemplarz i wróciłem do swojego smartwacha, który o obrotach nie słyszał. Świat jakoś poszarzał.

Na szczęście rozpocząłem testy innego zegarka

Mam go na ręce dopiero drugi dzień, ale już teraz czuję się jakbym używał go przez długie miesiące. To Amazfit Cheetah, którego test przeczytacie dopiero za kilka tygodni, w trakcie których sprawdzę, czy naprawdę algorytmy sztucznej inteligencji pomogą mi nauczyć się biegać.

Nie jestem specjalnym fanem bieganie, bo uważam, że to relikt z czasów, gdy od prędkości i wytrzymałości w biegu zależało życie naszych przodków. Teraz wolę dostojnie poruszać się samochodem lub rowerem, ale niestety lata lecą, a kalorie jakoś szybko przybywają. Ale to temat na osobny wpis.

 class="wp-image-3987788"

Amazfit Cheetah ma obrotową koronkę, co niesamowicie ułatwia mi korzystanie z niego, bo jak mówiłem - obracanie jest naturalne. Przeanalizowałem jakie inne zegarki testowałem i wniosek jest okrutny - tylko te z obrotowymi elementami zapadły mi w pamięć i to za nimi tęsknię.

REKLAMA

Kupno smartwatcha bez obrotowego pierścienia lub koronki to fanaberia

Już teraz wiem - to nie ma żadnego sensu, chyba że naszym idolem jest św. Szymon Słupnik, czyli lubimy się umartwiać i sprawiać sobie problemy. Wiem jedno - gdy będę wybierał swój następny zegarek, to z miejsca odrzucę wszystkie, które nie mają obrotowych elementów. To robienie sobie krzywdy. A teraz wracam do kręcenia życiowych rekordów biegowych.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA