Darmowy iPhone kosztuje 200 zł miesięcznie. To oszustwo to dowód, że żyjemy w symulacji
W 2018 roku Polacy namiętnie słuchali Dawida Podsiadły, podziwiali Roberta Lewandowskiego na Instagramie i tracili pieniądze w oszustwie na taniego iPhone'a. Jest 2023 i... w sumie to niewiele się zmieniło. Poza modelem, który jest przynętą w przekręcie. Kręcimy się w kółko, byliśmy już wszędzie.
Jeżeli to czytacie, to czas się obudzić. Żyjemy w symulacji. Na dodatek bardzo kiepskiej, tworzonej na kolanie. Rozejrzyjcie się. Od 6 lat nic się nie zmienia. Sprawdziłem to: w 2018 roku Podsiadło wydał single "Małomiasteczkowy" i "Nie ma fal", a od tego momentu ciągle jest topowym polskim artystą. Przez 6 lat nikt nie przegonił Roberta Lewandowskiego w liczbie obserwujących na Instagramie. Nawet przekręt na iPhone'a jest niemal identyczny, jak ten z 2018 r., na który nabrało się pełno Polaków. Widzicie? Chcecie dalej żyć w Matriksie? Czas powiedzieć temu wszystkiemu stop...
No dobra, żarty na bok, trochę się jednak pozmieniało. Ale to zastanawiające, że po sześciu lat klasyczne oszustwo na iPhone'a w promocji działa jedynie w lekko zmodyfikowanej oprawie. Jak pisze serwis CERT Orange Polska, wszystko zaczyna się od maila, w którym tajemniczy nadawca – bo jeszcze nie podszywa się pod znaną firmę; jeszcze...- informuje o szansie na zgarnięcie "iPhone'a 14 Pro za darmo". Badania badaniami, ale jednak świadomość Polaków na temat oszustw ciągle jest na niezbyt wysokim poziomie, skoro ktoś z takich metod korzysta. I pewnie osiąga sukces.
Dopiero po wejściu na stronę widzimy, że portal udaje Allegro
Aby zgarnąć telefon, należy wypełnić ankietę. Po podaniu "niezwykle cennych danych konsumentów" można otrzymać nagrodę. Kiedy przychodzi czas na wypełnienie danych, okazuje się, że smartfon nie jest za darmo, ale za 9 zł. OK, nieładnie tak kłamać, ale mniej niż dycha za nowy, rewelacyjny sprzęt? Kto by miał pretensje.
Następnie przechodzi się do finalizacji transakcji. Gdy ktoś zacznie uważnie sprawdzać, w czym bierze udział, zauważy, że zapisuje się do płatnej usługi. Uczestnictwo w niej sprawia, że co dwa tygodnie z naszego konta zniknie 192 zł. Znowu oszuści mogą się sprytnie wybronić: no dobra, może z tym iPhone'em to trochę żeśmy przesadzili, ale wystarczyło przeczytać regulamin usługi! Doskonale wiedzą, że nikt tego nie robi.
Sam przekręt może wydawać się znajomy. Tylko niedawno podobne oferty dotyczyły hulajnogi Xiaomi czy tanich biletów Ryanair. I zawsze za rzekomą nagrodę trzeba było zapłacić 9 zł. To w sumie nawet miłe, że przestępcy ułatwiają zadanie i rozpoznanie oszustwa – jeśli widzicie, że coś kosztuje 9 zł, ale powinno więcej, wiedzcie, że to ściema.
(Tzn. jeżeli oszuści chcą wam sprzedać coś za 20, 30, a nawet 500 zł, ale normalnie kosztuje to 5 tys. zł, to też w to nie wierzcie. Ogólnie: w internecie lepiej nie wierzyć w szokująco niskie ceny).
Dodajmy, że czasu, aby to zrozumieć, było całkiem sporo. Niemal identyczny przekręt również na iPhone'a pojawił się w 2018 roku. I można się śmiać, że nic się nie zmienia, ale to śmiech przez łzy. Skoro od lat można bezkarnie okradać Polaków, to to najlepiej pokazuje, że mamy olbrzymi problem.
Na ciekawą rzecz zwraca uwagę CERT Orange Polska:
Link prowadzi do serwisu Blogspot, prowadzonego przez Google. To sposób na to, by część systemów nie sklasyfikowała go jako spam/oszustwo.
Możemy się zżymać na naiwność ludzi, którzy wierzą w iPhone'y za 9 zł, ale niestety duże portale robią czasami niewiele, by utrudnić życie cyberprzestępcom. Tylko przypomnę, że reklama hulajnóg Xiaomi za 9 zł wyświetliła mi się na Facebooku jako sponsorowana. Możemy więc tylko zaapelować: Polaku, broń się sam. Giganci ci nie pomogą.
Fot. mokjc, Shutterstock