REKLAMA

Złodziej połączył oszustwa w jedno perfekcyjne. Ofiara wyczyściła swoje konto

Do odważnych świat należy – głosi porzekadło. Gorzej, gdy wezmą sobie te słowa do serca oszuści. Jeden z nich działał niezwykle "brawurowo", udowadniając nam, dlaczego nie powinniśmy lekceważyć cyberprzestępców. Ich tupet to bardzo groźna broń.

blik oszustwo
REKLAMA

Pomimo wielu apeli o ostrożność nadal znajdują się osoby, które padają ofiarami oszustów, bez zastanowienia podają kody Blik czy klikają w przesłane linki, w wyniku czego tracą pieniądze – zwraca uwagę dolnośląska policja. Przekręt, który opisują, sprawia, że łatwo złapać się za głowę. Niekoniecznie dlatego, że ofiara dała się nabrać – raczej to oznaka szoku, bo oszuści działają tak zuchwale, że naprawdę trudno z nimi walczyć. Nigdy nie wiadomo po jaką metodę sięgną.

REKLAMA

Oszustwo z metodą na… wszystko

Policjanci z Komisariatu Policji w Kowarach prowadzą postępowanie w sprawie oszustwa, którego ofiarą padła mieszkanka powiatu karkonoskiego. Przekręt zaczął się klasycznie. Na numer ofiary zadzwonił przestępca podający się za pracownika banku. Poinformował, że właścicielka konta jest zagrożona utratą pieniędzy, bo właśnie trwa cyberatak na jej rachunek. Stąd konieczna "interwencja" i wytransferowanie środków.  

Metoda wypłaty zagrożonych oszczędności była jednak nietypowa. Oszust polecił kobiecie zalogowanie się w bankowej aplikacji, zwiększenie limitów Blik, a następnie poprosił o podanie kodów.

Taka metoda jest dość zastanawiająca. Spójrzmy – jednocześnie mamy do czynienia:

Owszem, byli już fałszywi pracownicy banku, którzy kazali wypłacać pieniądze, a następnie wpłacać ponownie, wpisując przy wpłatomacie kolejne kody Blik dyktowane przez rozmówcę. Przez to kwota trafiła na konto złodzieja. Tutaj jednak przestępca uprościł sobie sprawę, od razu zdobywając kody Blik.

Kobieta przez to straciła 8 tys. zł

REKLAMA

Możemy tylko gdybać i zastanawiać się, czy właśnie ta metoda sprawiła, że kobieta uwierzyła w zagrożenie. Być może nie słyszała o licznych oszustwach, a być może uspokoił ją fakt, że nie trzeba instalować dodatkowego programu, zakładać nowego konta czy przelewać środków bezpośrednio na dany rachunek, jak to wcześniej bywało. I właśnie dlatego nie doszła do wniosku, że coś tutaj nie gra.

Pamiętajmy, że pracownicy banków ani jakichkolwiek firm w razie zagrożenia nie będą kazali nam przelewać środków na "bezpieczny" rachunek lub też wymagać podania haseł i loginów.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA