REKLAMA

Rega Planar 1 nie kosztuje majątku i nada się na pierwszy gramofon - recenzja

Niech żyje minimalizm! Gramofon Rega Planar 1 jest najlepszym dowodem na to, że bardzo często płacimy za funkcje, których w ogóle nie potrzebujemy. Projektanci zrezygnowali z kilku opcji, postawili na jakość dźwięku, dzięki czemu ich sprzęt zadowoli zarówno wchodzących w temat czarnych płyt, jak i bardziej doświadczonych słuchaczy.

Rega Planar 1
REKLAMA

Gramofony już cieszą się sporą popularnością, a moim zdaniem rynek będzie jeszcze tylko rosnąć. Z prostego powodu: wciąż nie brakuje osób, które chciałyby mieć taki sprzęt,  a się boją. Nawet z rozmów ze znajomymi czy bliskimi przewija się temat strachu, że wyłoży się niemałą przecież sumę, a urządzenie zacznie się kurzyć (i na nic zapewnienia, że nie będzie). Niektórzy idą na najgorszy możliwy kompromis i biorą tanie gramofony. Po czym stwierdzają, że owszem, czarna płyta wygląda fajnie, rytuał z wyciąganiem krążka jest przyjemny, ale gra nie jest warta świeczki. Jeżeli więc ktoś też ma dylemat "jakość czy cena", to już nie musi się zastanawiać. Odpowiedź brzmi: Rega Planar 1.

REKLAMA

To nie tak, że gramofon kosztuje grosze. Wystarczy jednak pierwsza chwila z grającym modelem, by być zdziwionym, że kosztuje tylko ok. 1,4 tys. zł – czyli tyle, ile telefon ze średniej półki. A Planar 1 ma dużo większe ambicje i pod względem odtwarzanych dźwięków rzuca wyzwanie droższym gramofonom.

Co to za magia? To po prostu minimalizm

Gdzie włącznik? Gdzie przycisk do zmiany prędkości? Moda na gramofony i ogólnie retro sprzęty sprawiła, że na nowo pokochaliśmy fizyczne przyciski, coś, co stawia opór, daje się przełączyć, obrócić. Przyznaję, sam nieraz się na to złapałem. A potem przychodzi projektant z Regi i mówi: no dobra, ale po co ci to potrzebne?

Ile razy przeciętny użytkownik zmienia prędkość płyty? Jak wiele osób sięga po single, a jeśli nawet, to jak często może ich słuchać w miesiącu? Raz, góra trzy? Dajmy sobie więc z tym spokój i zamiast rozwiązań, które swoje po prostu kosztują, wywalmy cały ten system i skupmy się na dźwięku.

Rzecz jasna to nie oznacza, że chcąc posłuchać singli (a ja wciąż należę do osób, które siedmiocalówki kolekcjonują) zostajemy na lodzie. Po prostu zdejmujemy talerz i samodzielnie ściągamy pasek piętro niżej. Jest to proste, naturalne i nie sprawi nikomu kłopotów. I naprawdę trwa niewiele dłużej niż przesunięcie klawisza, więc – żadna szkoda!

Włącznik jest schowany. Pokrętła do zmiany prędkości nie ma. Cały gramofon to więc prosta konstrukcja, z ramieniem i miejscem na płytę. To nie tylko ma ciekawie wyglądać – i wygląda! – ale przede wszystkim pozwoliło na to, aby darować sobie nie aż tak konieczne komponenty. Co więcej, jest to gramofon, który może grać chwilę po wyjęciu z pudełka. Konfiguracja jest bardzo prosta, nie musimy nic ustawiać ani regulować.

W gramofonie Rega Planar 1 widać, że na jakości dźwięku nie oszczędzano

Rega Planar 1 gra niesamowicie żywiołowo. Prędko, radośnie, z wielkim entuzjazmem. Naprawdę trudno nie zachwycić się tym brzmieniem, pędzącym basem, dobrze odwzorowaną perkusją. Jak zwykle słuchałem dużo Morrisseya, The Smiths, ale i przerobiłem sporo dyskografii Andrzeja Zauchy. W jego twórczości jazz ożeniony jest z funkiem, pop miesza się z bluesem, słowem: dzieje się. Wspominam o tym, by podkreślić, że właśnie w takim otoczeniu gramofon świetnie napędza płyty, które grają tak, jakby kapela znajdowała się obok nas. A jednocześnie jest czysto, wyraźnie. Naprawdę duże zaskoczenie.

Ciekawie wypada zestawianie Planara 1 z droższym o ok. tysiąc zł Denonem, który swego czasu wywarł na mnie dobre wrażenie. Gramofon, za którego trzeba zapłacić obecnie 2,2 tys. zł gra nieco ciężej, głębiej, ale nie w kontekście detali czy szczegółowości, a ogólnych wrażeń. Kusi mnie użyć określenia "przytłumiony", jednak ono jest negatywne, a nie w tym rzecz.

Celowo porównuję te dwa sprzęty, żeby podkreślić charakter Rega Planar 1. To gramofon o barwie wręcz młodzieńczej, punkowym entuzjazmie. Ma grać i dawać radość. Jest jak zespół, który nagrał trzy płyty, zostały ciepło przyjęte, i na każdej scenie, na której jest, zapewnia show. Mniej w tym wyrafinowania, klasy, snobstwa, a dużo pasji i energii. I w tej cenie jest świetnym pokazem możliwości analogowego grania, bo nie da się nie polubić tych dźwięków.

Czy Planar 1 ma wady? Przezroczysta ochronna "skrzynia" łatwo się kurzy, zaś obudowa – palcuje. To jednak detale, które na dodatek szybko można wyeliminować. A poza tym i tak nie ma po co dotykać obudowy, skoro nie ma na niej przycisków.

Rega Planar 1 to świetny model dla tych, którzy chcieliby wejść w winyle, ale nie chcą na dzień dobry wydawać sporej sumy pieniędzy. Napisałbym, że zostaną z tym gramofonem na lata, ale po kilku tygodniach testów sam zadaję sobie pytanie: to ciekawe, jak brzmią inne sprzęty producenta, z nieco wyższej półki cenowej…

REKLAMA

Zanim dojdziecie do tego etapu, docenicie jakość dźwięku i prostotę wykonania. Skromnie, ale z klasą.

Sprzęt do testów dostarczył dystrybutor, firma Q21.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA