Opinia o Scars Above: dziecko Dark Souls i Dead Space to sprytna gra dla sprytnych ludzi
Serbowie ze studia Mad Head Games zaprosili mnie do przedpremierowego ogrania Scars Above: ambitnego projektu łączącego mechanikę Dark Souls z dobrodziejstwami sci-fi: bronią palną, zaawansowanymi technologiami oraz Obcymi. Twórcom udało się osiągnąć coś unikalnego, głównie za sprawą filmowej, linearnej opowieści grozy.
Na tej obcej, zapomnianej przez bogów planecie wszystko chce mnie zabić. Jeśli coś się rusza, najpierw celuję i strzelam, dopiero potem zadaję pytania. Zbyt często otarłem się o śmierć, aby bawić się w dyplomatę. Moja załoga jest w rozsypce, nasz wahadłowiec poza zasięgiem, a monstra potrafią zaatakować z każdej strony. Wynurzają się z gęstej wody, wyskakują z kokonów i skradają się za plecami. Na szczęście mam coś, czego nie mają one: kreatywność, pozwalającą wykorzystać otoczenie ma własną korzyść.
Scars Above to nie pierwsze soulsy polane sosem science fiction, ale jedne z niewielu, gdzie smacznie to wyszło.
The Surge jako pierwsze połączyło Dark Souls z karabinami, pistoletami laserowymi oraz wyrzutniami rakiet. Niestety, kolejne klony soulsów osadzone w futurystycznych światach wypadały coraz gorzej. Scars Above to pierwszy eksperyment tego typu od dłuższego czasu, który zdradza duży potencjał. Głównie za sprawą odważnej ingerencji w soulsową formułę, wyginając ją na potrzeby bardziej filmowej, spójnej oraz linearnej kampanii fabularnej.
Taka filmowa narracja nie pozwala na swobodę eksploracji znaną z Elden Ring. W zamian otrzymujemy jednak gęsty klimat, kojarzący się z najlepszymi klasykami gatunku: filmowym Obcym, Prometeuszem czy wciąż świeżym Returnalem. Grając w Scars Above nie miałem wrażenia, abym katował kolejnego klona Dark Souls. Jest tutaj co prawda system ognisk oraz odradzających się przeciwników, ale cała reszta to już mroczne sci-fi z konkretnym początkiem i końcem. Trzymające w napięciu, z filmami przerywnikowymi oraz plejadą wyrazistych postaci.
Strzelanie w Scars Above jest przyjemne i angażujące, głównie za sprawą efektów otoczenia.
Proste zasypywanie bestii ołowiem oraz wiązkami lasera przynosi mizerne rezultaty. Arsenał dostępny w grze to bowiem zmodyfikowane narzędzia badawcze. Przekształcone w bronie na tyle, na ile to możliwe, ale bez przesadnego kopa. Dlatego zamiast przykleić palec do spustu, najpierw warto się zastanowić, jak najlepiej wykorzystać magazynek w karabinie i jak zmaksymalizować obrażenia.
Przykładowo, kiedy przeciwnik człapie w bajorze, przełączamy się na amunicję elektryczną. Wtedy bestia otrzymuje dodatkowe obrażenia od wody. Jeśli natomiast nigdzie w okolicy nie ma żadnego zbiornika, możemy własnoręcznie zmoczyć wroga amunicją chłodzącą, a potem zadać obrażenia combo wiązkami elektrycznymi. Synergia żywiołów oraz wykorzystanie elementów otoczenia to jeden z fundamentów oraz wyróżników Scars Above.
Myśląc o wykorzystaniu otoczenia, chodzi tutaj o coś więcej niż proste wybuchające beczki, jak w większości gier.
Twórcy Scars Above postawili na znacznie ciekawsze efekty środowiskowe. Przykładowo, walcząc na zamarzniętym jeziorze mamy możliwość łamania lodu oraz więzienia pod nim bestii. Działa to też w drugą stronę: amunicja chłodząca potrafi zamrażać powierzchnie rzek i stawów, tworząc naturalne mosty pozwalające przedostać się na drugą stronę. Gracz musi być czujny, uważny i sprytny, a Scars Above nagradza kreatywność. Mści się za to na tych, którzy chcą rozwiązywać każdy problem niczym w Call of Duty.
Walcząc z drugim dużym bossem w grze doszło do ciekawej sytuacji: zabrakło mi amunicji. Najzwyczajniej w świecie nie miałem już czym strzelać do wielkiego cielska goniącego za mną po arenie. Nie wykorzystałem odpowiednio efektów środowiskowych oraz żywiołów, co szybko się na mnie zemściło. Wiedziałem jednak, gdzie popełniłem błąd i ochoczo powtórzyłem konfrontację. Scars Above to wymagająca produkcja, ale nie na tyle, by rzucać padem o ścianę. Zawsze wiemy co poszło nie tak i zawsze jest miejsce do poprawy.
Z udaną walką wiąże się wciągająca eksploracja: odkrywanie nowych form życia to osobna mini-gra.
Przy pomocy filmów przerywnikowych, dialogów i nagrań audio twórcy Scars Above regularnie przypominają graczom: główna bohaterka to nie kosmiczna marine. Mamy do czynienia z badaczką chcącą przeżyć w bardzo niegościnnym miejscu. Aby to się udało, protagonistka wykorzystuje nie tylko własny spryt, ale również moc nauki. Nowe bestie napotkane na naszej drodze to okazja do biopsji. Bohaterka dokonuje badania nad obcą istotą, poznając zasady jej funkcjonowania. Trochę przypomina to dochodzenia z horroru Condemned.
Dogłębne zbadanie bestii pozwala odkryć ich słabe elementy oraz wrażliwości. Dzięki temu później wiemy, że mózg potwora wcale nie znajduje się w jego głowie, ale np. wewnątrz prawego uda i to tam mamy faszerować bestię ołowiem. Styk nauki z kosmicznym thrillerem to kolejny element, który przyjemnie przybliża Scars Above do takich klasyków jak Dead Space czy Prometeusz.
Scars Above to najciekawsza wariacja soulsów z jaką miałem do czynienia or premiery Star Wars Jedi: Fallen Order*.
*oczywiście poza grami ze stajni From Software.
Kibicuję Serbom i czekam na premierę Scars Above w lutym 2023 roku. Tytuł nie jest tak wielki, ambitny oraz unikalny jak Elden Ring. Nie będzie tak trudny jak Bloodborne ani nie otrzymał tak drobiazgowych hitboksów jak Sekiro. Stanowi za to ciekawą alternatywę dla kogoś, kto chce nowej gry w stylu Dark Souls, ale z filmową narracją i szerszymi marginesami dla popełnianych błędów.
Gdyby Dark Souls i Dead Space miało dziecko, byłoby to właśnie Scars Above. Projekt imponuje mi o tyle, że gdy rozmawiałem z twórcami, ci nie ukrywali swojego rodowodu. Serbowie z Mad Head Games zaczynali od prostych dotykowych przygodówek (HOPA) na telefony i tablety. Scars Above to ich pierwszy tak duży projekt. Jeśli pełna gra będzie na tym samym poziomie co przedpremierowa odsłona do której miałem nieograniczony dostęp, jestem przekonany: do gier na Androida już raczej nie wrócą. W Scars Above gra się po prostu zbyt dobrze.
Dlaczego dobrze rokuje:
- Soulsy, ale w klimacie Obcego i z bronią palną
- Niezły model strzelania
- Efekty środowiskowe i możliwości wykorzystania otoczenia
- Mniej bezwzględne od gier From Software
- Bardziej filmowa, linearna struktura thrillera sci-fi
O co się najbadziej obawiam:
- Twórcy obiecują ciekawą historię, ale pierwsze kilka godzin to typowa klasyka sci-fi
- Małe zróżnicowanie przeciwników
- Oprawa to era wczesnego PS4/XONE
- Brak tego pierwiastka geniuszu co u twórców Dark Souls
Kosmiczny thriller jest o wiele bardziej grywalny od takich przedstawicieli gatunku jak Mortal Shell, Outward czy fatalny Dolmen. Tytuł ma realną szansę wejść do tej samej ligi co The Surge, Lorda of the Fallen i Nioh. To już bardzo duże osiągnięcie. Zwłaszcza dla względnie nieznanego gracza na rynku. Dlatego czekam do lutego, mam do wyrównania rachunki z pewnym bossem.