Dłuższe ferie, kłopoty szpitali, droższe bilety. To nas czeka przez ceny prądu
Polacy obawiają się wyższych rachunków za ogrzewanie, ale kryzys na rynku energetycznym może odbić się na nas mniej bezpośrednio. Szkoły, szpitale i zarządzającym transportem miejskim szykują się na problemy.
Przerwa świąteczna na łódzkiej filmówce potrwa aż do początku lutego. - Wolimy uprzedzić fakty i się przygotować - mówi reporterom "Gazety Wyborczej" Krzysztof Brzezowski, rzecznik prasowy Szkoły Filmowej w Łodzi.
Na co chcą być gotowi? Na podwyżki cen prądu i ewentualne problemy z jej występowaniem. Już teraz podjęto więc decyzję, że semestr nieco się przedłuży. Egzaminy zaplanowano na lipiec, a nie czerwiec, jak było wcześniej. Władze uczelni doszły do wniosku, że lepiej siedzieć w szkole, kiedy już będzie ciepło, a nie wtedy, gdy trzeba będzie dodatkowo ogrzewać placówkę. Co by przecież bardzo słono kosztowała.
To na razie pierwsza taka decyzja, ale szkoły muszą liczyć się z tym, że powrócić może nawet nauka zdalna. I spowodowana już nie koronawirusem, a właśnie niższymi temperaturami. W nowelizacji prawa oświatowego rząd zobowiązał dyrektorów przedszkoli, szkół i innych placówek do zorganizowania nauki zdalnej nie tylko w sytuacji epidemii, ale również z powodu nieodpowiedniej temperatury na zewnątrz, ale i w pomieszczeniach, co może zagrażać zdrowiu uczniów.
Gorzej, że nie wszędzie możliwa jest praca zdalna. Jak pisze portalsamorzadowy.pl, szpital w Tarnowskich Górach w 2023 zapłaci za prąd o około 3 mln zł więcej niż w tym roku, a lecznica w Szczecinie aż o 15 mln zł.
- Nie mamy też na czym oszczędzać - przecież nie wyłączymy rezonansu czy tomografu. Zrobimy wszystko, by tak trudnej sytuacji nie odczuli nasi pacjenci - powiedział portalowi WSzczecinie.pl Tomasz Owsik-Kozłowski, rzecznik Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Szczecinie.
Eksperci już mówią o tym, że bez działań ochronnych rządu szpitale czeka "prawdziwy dramat"
Nerwowo na rachunki za drożejący prąd patrzą także zarządzający publicznym transportem. Wobec galopujących kosztów zakupu prądu eksploatacja tramwajów, trolejbusów czy autobusów elektrycznych staje się kompletnie nieopłacalna - pisała w środę "Rzeczpospolita".
Z tego powodu Gdynia już zrezygnowała z zakupu kolejnych trolejbusów. Przewoźnicy ratować będą musieli ratować się też podwyżkami cen biletów. Albo cięciem połączeń. Tak czy siak, pasażerowie na tym stracą.
A przecież ciągle możliwe jest wielkie "zaciemnienie" miast. Szczecin już zaczął - na razie od iluminacji charakterystycznych budynków, ale istnieje obawa, że to dopiero początek cięć. Przed samorządowcami trudne decyzje, bo np. gdy w Świdniku władze zaczęły wyłączać światło w późnych godzinach nocnych na wybranych ulicach, mieszkańcy byli z tego bardzo niezadowoleni. Eksperyment szybko został zakończony.
U nas i tak na razie przygotowania do zimy są bardzo delikatne
Wystarczy spojrzeć, co dzieje się na zachodzie. Włochy i Szwajcaria rozważają wprowadzenie wysokich kar za utrzymywanie w mieszkaniu temperatur powyżej 19 stopni Celsjusza.
Możemy dyskutować, czy to przesada, czy może rozsądne dmuchanie na (jeszcze nie aż tak bardzo) zimne. Surowe zimy już były i jakoś je przetrwaliśmy. Wiadomo, że teraz dochodzi do tego kryzys energetyczny wywołany wojną i drożejący prąd, ale z drugiej strony długoterminowe prognozy mówią o nie aż tak mroźnych zimowych miesiącach. Może damy radę.