Żądają chemicznych oprysków, by pozbyć się kleszczy. Skutki uboczne mogą być jednak opłakane
Liczba przypadków zarażenia boreliozą na Podkarpaciu już jest wysoka - jak zresztą w całej Polsce. W Rzeszowie próbują więc dojść do wniosku, jak poradzić sobie z zagrażającym zdrowiu problemem. Sęk w tym, że idealnego rozwiązania nie ma, a stosowanie oprysków może mieć więcej wad niż zalet.
Zdrowie człowieka jest najważniejsze i dlatego jestem za opryskami - mówił Sławomir Gołąb, radny proprezydenckiego Rozwoju Rzeszowa i przewodniczący komisji zdrowia, rodziny i pomocy społecznej, cytowany przez lokalny portal rzeszow-news.pl.
W ubiegłym roku w Rzeszowie i powiecie rzeszowskim boreliozą zakażonych było 191 osób. Dane z tego roku z całego Podkarpacia mówią o 196 chorych. Oczywiście trudno porównywać i zestawiać ze sobą wyniki dotyczące województwa i powiatu, ale problem jest ogólnopolski: już mamy przeszło 2 tys. chorych na boreliozę.
Kleszcze atakują. Leśnik pokazał, jak jest ich wiele
Dwa lata temu na profilu Nadleśnictwa Zamrzenica pokazano filmik z eksperymentu przeprowadzonego w lesie. Leśnik w lesie w miejscu, gdzie jest dużo wysokiej trawy, "wystawił" się kleszczom. Wystarczyło pół godziny, by z nóg zebrać 20 kleszczy. Po godzinie do słoika zgarnął 60 sztuk. Większość z nich to nimfy, czyli mniejsze jeszcze nie do końca dorosłe osobniki, przez co trudniejsze do zauważenia.
Jeden kleszcz na minutę. Wprawdzie filmik ma już dwa lata, ale można spodziewać się, że dziś rezultat byłby podobny. A może nawet i więcej kleszczy udałoby się zarejestrować, bo ich aktywność jest w tym roku wyjątkowo wysoka.
Dlaczego więc opryski na kleszcze wzbudzają sprzeciw?
Na "nie" ws. oprysków na kleszcze w Rzeszowie jest m.in. dr hab. Bartosz Piechowicz z Uniwersytetu Rzeszowskiego, który zwraca uwagę, że chemiczne preparaty wpływają na środowisko. Owadobójcze chemikalia są zagrożeniem również dla pszczół i wielu innych żyjątek. Poza tym niekorzystnie wpływają na roślinność. Z tego powodu w wielu miastach od dawna unika się takiej formy walki nie tylko z kleszczami, ale też komarami.
Firmy zajmujące się opryskami na kleszcze tłumaczą, że zabiegi prowadzone są w porach, kiedy np. pszczoły śpią. Mieszkańcy z kolei dodają, że leki też mogą mieć skutki uboczne, a mimo to nikt nie domaga się ich zakazu.
Chcemy komfortu życia, korzystać z atrakcji, które daje miasto, swobodnie wyjść na spacer do parku albo pojeździć na rowerze bez konieczności machania rękami - mówił Aleksander Szala, przewodniczący rzeszowskiej Rady Osiedla Biała.
O ile rozumiem niechęć do kleszczy, tak smuci mnie podejście, że wszelkie negatywne rzeczy w przyrodzie należy eliminować bez względu na konsekwencje. Borelioza jest oczywiście niebezpieczna, ale nie powinniśmy podporządkowywać sobie natury za wszelką cenę. Tym bardziej że straty mogą być poważne.
GIS radzi: tych preparatów na kleszcze nie używaj
Walka z kleszczami jest trudna z jeszcze jednego powodu. Na rynku nie brakuje preparatów ochronnych, które mają zapewnić nam bezpieczeństwo. Tymczasem jak zauważa Główny Inspektorat Sanitarny, natknąć można się na substancje mogące stanowić zagrożenie dla zdrowia.
Tylko produkty biobójcze posiadające pozwolenie, stosowane zgodnie z przeznaczeniem i w sposób określony przez producenta, są produktami o udowodnionym działaniu, które mogą być bezpiecznie i skutecznie stosowane - dodaje GIS.
Jeśli nie opryski, to co? Podstawową ochroną przed kleszczami jest przede wszystkim ubiór, zakrywający znaczną część ciała. Ważne jest też to, by ubranie było jasne, dzięki czemu będziemy w stanie szybko zauważyć chodzące po nas insekty. Po przyjściu do domu warto jeszcze przejechać ciuchy zwykłą szczotką do czyszczenia ubrań, która zbierze z nas niepożądanych gości. To sposób, który został polecony przez leśnika.