Wydanie decyzji środowiskowej dla SpaceX odłożone po raz kolejny. Czy Starship w ogóle poleci?
Nie można powiedzieć, że jest to jakiekolwiek zaskoczenie. Kolejne opóźnienie terminu wydania opinii środowiskowej dla SpaceX każe się zastanowić, o co tak naprawdę chodzi regulatorowi.
Federalna Administracja Lotnictwa (FAA) ogłosiła w piątek, 29 kwietnia, że zaplanowany na 30 kwietnia termin wydania decyzji środowiskowej dla SpaceX został po raz kolejny przełożony o miesiąc i aktualnie zaplanowany jest na 31 maja. Pytanie jednak, czy warto w ogóle brać ten termin pod uwagę, skoro od końca 2021 r. jest on co miesiąc przekładany o kolejny miesiąc. Jeszcze pod koniec roku, kiedy przekładano termin, Elon Musk informował swoich pracowników, że opóźnienie to będzie powodowało poważne problemy finansowe firmy. Wtedy jednak mowa była o opóźnieniu sięgającym końca stycznia. Od tego czasu jednak mieliśmy już i koniec stycznia, i lutego, i marca, i kwietnia. Teraz musimy czekać na koniec maja. Nie do końca jednak wiadomo, czyją winą są te zmiany.
W mailu skierowanym do mediów FAA wskazuje, że „SpaceX wprowadził wiele zmian do swojego wniosku, które wymagają dodatkowych analiz ze strony FAA”. Możliwe tutaj, że chodzi o zmiany, które SpaceX wprowadza w każdym kolejnym prototypie Starshipa. Firma Elona Muska od dawna stosuje technikę iteracyjnego rozwoju i wprowadzania zmian na bieżąco w każdym kolejnym testowanym prototypie rakiety. Skuteczność tego podejścia było widać dokładnie rok temu, kiedy niemal co dwa tygodnie SpaceX testował kolejne prototypy Starshipa. Po każdym „skoku na 10 km” i eksplozji podczas lądowania wprowadzono drobne zmiany i testowano kolejne prototypy.
Dzięki temu w ciągu zaledwie pół roku od spadającego z 10 km i eksplodującego silosu zbożowego SpaceX był w stanie na przestrzeni kilku prototypów dojść do udanego, w pełni kontrolowanego, miękkiego lądowania po locie na wysokość 10 km. Takie tempo rozwoju rakiety wcześniej nie było znane.
Wydanie pozytywnej opinii środowiskowej dotyczącej działalności SpaceX w kompleksie Boca Chica w Teksasie jest niezbędnym krokiem do wydania przez FAA zezwolenia na pierwszą próbę lotu orbitalnego rakiety Starship. Co więcej, sama agencja zauważa, że wydanie opinii środowiskowej nie gwarantuje wydania licencji na start.
Tymczasem można powiedzieć, że od szybkiego przetestowania i szybkiego wprowadzenia Starshipa do użytku zależy nie tylko przyszłość firmy Elona Muska, ale także sukces programu załogowych lotów księżycowych Artemis. Jakby nie patrzeć, Starship musi w końcu polecieć na orbitę, nauczyć się z niej wracać w całości (zarówno rakieta jak i jej pierwszy człon, Super Heavy), aby następnie kolejny Starship mógł zostać przystosowany do pracy jako lądownik księżycowy, którym człowiek po raz pierwszy od pół wieku dostanie się na powierzchnię Księżyca.
Obecnie ten bardzo ważny krok zaplanowany jest na 2025 lub 2026 rok. Patrząc na to, jak dużo jeszcze pracy dzieli dzień dzisiejszy od załogowego lądowania na Księżycu można podejrzewać, że ten cel zostanie zrealizowany później niż w 2026 roku.
Na dzisiaj można jedynie stwierdzić, że Starship poleci na orbitę nie wcześniej niż 31 maja.