Taką edycję limitowaną to ja rozumiem. Samsung Galaxy S20+ przyłapany w krwistej czerwieni
Samsung Galaxy S20 jeszcze dobrze nie wszedł do sprzedaży, a już pojawiła się edycja limitowana, która budzi pożądanie.
Na co jak na co, ale na warianty kolorystyczne nowych Samsungów Galaxy S20, Galaxy S20+ i Galaxy S20 Ultra nie ma co narzekać.
Najmniejszy dostępny jest w bardzo przyjemnym dla oka różu. Średni dostaniemy m.in. w pięknym błękicie, który pod wpływem padającego światła mieni się kolorami tęczy. Największy wariant jest tylko szary i czarny, ale nawet te pospolite kolory udało się Samsungowi wyegzekwować z klasą.
Jeśli dla kogoś takie barwy to za mało, Samsung już szykuje kolejne odcienie.
Samsung Galaxy S20+ przyłapany na czerwono.
W Korei Południowej właśnie pojawiła się limitowana edycja nowego Galaxy S20+, w pięknej czerwieni. W ojczyźnie Samsunga wariant ten nosi nazwę „Jennie Red”, na cześć lokalnej gwiazdy K-Popu – Jennie Kim.
Póki co czerwona odmiana Galaxy S20+ dostępna jest wyłącznie w Korei Południowej i wyłącznie u jednego operatora. Niepotwierdzone informacje zdradzają jednak, iż czerwony Galaxy S20 ma trafić także na inne rynki w kolorze „Aura Red”.
Nie wiemy, kiedy miałoby się to wydarzyć, ale są to informacje wielce prawdopodobne. Ostatecznie ubiegłoroczny Galaxy Note 10 i tegoroczny Note 10 Lite są dostępne w czerwonych wariantach. Cóż więc stoi na przeszkodzie, by krwista kolorystyka trafiła także do nowych modeli?
Samsung marnuje okazję na własne „Product Red”.
Nie żebym uderzał tutaj w Samsunga, bo jestem pewien, że firma w kuluarach robi wiele dobrego, ale… czy wprowadzenie czerwonego wariantu urządzeń nie byłoby doskonałą okazją do wzięcia udziału w inicjatywie Product Red?
Dziś czerwone produkty opatrzone tą etykietą kojarzymy wyłącznie z Apple’em, ale początkowo inicjatywa zbierająca fundusze na walkę z AIDS, gruźlicą i malarią obejmowała wiele firm – w tym Della, Motorolę i Microsoft.
Szkoda, że Samsung nie wykorzystuje limitowanych edycji kolorystycznych również po to, by czynić dobro. Osobiście znam wiele osób, które kupują produkty Apple’a w czerwonych kolorach właśnie dlatego, że procent ze sprzedaży trafia na szczytny cel.
W tym układzie limitowana edycja kolorystyczna staje się czymś więcej, niż tylko próbą dodatkowego zarobku przez producenta. U Samsunga niestety tak nie jest.
Nawet i bez tego mam jednak nadzieję, że czerwony Galaxy S20 trafi do Polski.
Sądząc po czerwonych Note’ach 10 i po tym, jak dobrze czerwony S20+ prezentuje się na materiałach promocyjnych, może to być najładniejsza ze wszystkich dostępnych wersji kolorystycznych nowego smartfona.
W świecie, w którym coraz trudniej jest odróżnić jeden smartfon od drugiego, każdy wyróżnik jest mile widziany.