Godziny czekania, przepychanki i 1400 zł zarobku. Trofea z promocji Xiaomi trafiły do sprzedaży
Fani promocji nie mają lekkiego życia. O ograniczony asortyment muszą rywalizować z handlarzami. Tanie sprzęty Xiaomi z weekendu trafiły już na na serwisy z ogłoszeniami sprzedaży.
W weekend odbyła się promocja w sklepie Xiaomi na warszawskim Mokotowie. Producent przygotował na tyle wysokie zniżki, że nie powstydziliby się ich Amerykanie podczas Black Friday. Zainteresowanie okazało się tak duże, że ze względów bezpieczeństwa sklep w zamknięto.
Xiaomi - promocja w Galerii Mokotów
Wśród przecenionych sprzętów można było znaleźć opaski fitness Xiaomi Mi Band 4 za 9 zł, odświeżacze do powietrza Xiaomi Mi Air Purifier 2H za 99 zł, odkurzacze Xiaomi Mi Robot Vacuum Cleaner za 299 zł i telefony Xiaomi Mi Note 10 za 499 zł. Nic dziwnego, że zainteresowani było ogromne.
O tym, jak wyglądała promocja w sklepie Xiaomi w praktyce, informowaliśmy w sobotę w ramach Insta Stories na profilu Spider’s Web. Z kolei po weekendzie trafiliśmy na ogłoszenia w sieci, gdzie rezolutni rodacy oferują taniej, niż wynikałoby z cennika te same sprzęty, które firma sprzedawała w weekend.
Ile można zarobić na koczowaniu pod sklepem Xiaomi?
Sklep w sobotę nie został otwarty na dobre, ale nielicznym szczęśliwcom udało się kupić upragnione sprzęty za ułamek ceny. Przykładem takiego urządzenia, które było atrakcyjnie wycenione przez producenta, jest elektryczna hulajnoga, czyli Xiaomi Mi Electric Scooter Pro, nazywana też Xiaomi Mijia M365 Pro.
W sklepie stacjonarnym w Galerii Mokotów te hulajnogi były dostępne za 399 zł. Normalnie trzeba za nie zapłacić ok. 2 tys. zł. Z kolei w sieci trafiliśmy na oferty, które pochodzą od osób, które w weekend się wybrały do tegoż sklepu, na kwotę 1800 zł. Podobno to świetną okazja.
Handlarz na hulajnodze, za którą zapłacił 400 zł, chce zarobić 3,5 raza tyle
Niezła przebitka, prawda? Oczywiście fakt, że handlarze starają się zarobić tam, gdzie się da, nie dziwi. Jeśli ktoś zdecyduje się ten sprzęt za taką kwotę kupić - a biorąc pod uwagę ceny na wolnym rynku to jest bardzo prawdopodobne - handlarz może się tylko cieszyć.
Jest popyt, jest podaż. Pamiętajmy, że jeszcze zanim telefony Apple’a były dostępne w dniu premiery w Polsce, jeździliśmy po nie do Drezna. Tam też staliśmy w jednej kolejce z ludźmi, którzy przyjechali tylko po to, by po powrocie do swojego kraju sprzedać urządzenia z zyskiem.
Co prawda w Apple Storze nie rozgrywały się nigdy aż tak dantejskie sceny, jak w Galerii Mokotów, to pamiętajmy, że iPhone’y na premierę nie są przeceniane. Jeśli tylko sklepy stacjonarne zaczęłyby sprzedawać telefony Apple’a za ułamek ceny, to zamieszki w centrum handlowym byłyby więcej niż pewne…
Czytaj także:
Niepopularna opinia: Promocję Xiaomi możemy zaliczyć do udanych