REKLAMA

Gonciarz „rozszczepił” YouTube'a. Oto świetna seria z Czarnobyla

Tak ładnych obrazków ze Strefy Wykluczenia prawdopodobnie jeszcze nie widzieliście. Krzysztof Gonciarz pokazuje Prypeć, Oko Moskwy i samą elektrownię.

Gonciarz rozszczepił YouTube'a. Świetna seria z Czarnobyla
REKLAMA
REKLAMA

Krzysztof Gonciarz to twórca, którego fanom polskiego YouTube'a przedstawiać nie trzeba.

Czarnobyl to miejsce, które polscy jutuberzy przedstawiali dziesiątki razy. A mimo to relacja Gonciarza jest unikalna.

Krzysztof Gonciarz przyzwyczaił swoich widzów do niezwykle pieczołowicie realizowanych ujęć, pomysłowych kadrów i kreatywnego montażu. Realizował współprace z Intelem czy Netfliksem, które często podnosiły poprzeczkę w kwestii tego, na co stać niezależnego twórcę. Relacja z Czarnobyla to już podróż wspierana przez patronów, którą momentami ogląda się jak dokument BBC.

Zdjęcia, zwłaszcza z drona, zapierają dech w piersiach

Gonciarz sam zauważa, że postapokaliptyczny klimat i niszczejące budynki są niezwykle wdzięcznym tłem dla snucia opowieści przez obrazki. Oferują mnogość plenerów, chropowate teksty i niecodzienne kształty. Nie chodzi tu tylko o poprzewracane ciężarówki, ale również o łuszczącą się farbę, rozbite szkło czy wyrastające z dachów drzewa.

Czarnobyl jest miastem, w którym zdarzyła się ogromna katastrofa, naznaczająca dzieje ludzkości, ale dziś w samym mieście dzieje się niezwykle mało. Jest cichym pomnikiem pogoni za wypełnianiem norm i stawianiem dobra ideologii nad dobro pojedynczych ludzi.

Gonciarz łączy tę narrację z naukowymi ciekawostkami, które serwuje Dawid Myśliwiec z kanału Naukowy Bełkot. Panowie wspólnie odwiedzają najbardziej niedostępną część kompleksu byłej elektrowni, czyli sterownię bloku 4. To właśnie tam doszło do zainicjowania fatalnego w skutkach testu obciążeniowego przed 33-laty.

W filmach zobaczymy również najciekawsze miejsca z samej Prypeci, Oko Moskwy i niedokończone bloki elektrowni, która w latach 80 była jeszcze rozbudowywana.

To już standardowa jazda czarnobylskich wycieczek, ale w obiektywie Gonciarza wygląda przepięknie

Część czytelników zapewne urazić może użycie słowa przepięknie. W końcu katastrofa w Czarnobylu złamała wiele życiorysów - doprowadziła do chorób popromiennych czy przesiedleń dziesiątek tysięcy ludzi. Z drugiej strony Zonie nie sposób odmówić uroku, z jakim wiąże się zakazany owoc. Dziś Prypeć stała się Disneylandem dla urban-explorerów czy domorosłych stalkerów.

Jedna z ich frakcji postawiła sobie za cel przywrócenie miastu dawnego blasku. Choć jest to porywanie się z motyką na Słońce, to warto odnotować, że pod osłoną nocy do Prypeci ściągają ludzie, którzy żyją post-apokalipsą. Znajdują przyzwoicie utrzymane mieszkania, znoszą do nich materace, stoły, krzesła i lustra. Układają wystawy z pamiątek, gotują sobie obiady i spędzają noce na penetrowaniu opuszczonych piwnic i poszukiwaniu przetworów pamiętających czasy ustroju słusznie minionego.

Jeśli interesuje was poznanie Zony z takiego punktu widzenia, to zapraszam również do mojego filmu, który pokazuje tygodniową eskapadę przez Strefę Wykluczenia na piechotę.

REKLAMA

Czytaj też:

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA