Patrzę na płaskoziemców i zaczynam żałować, że ludzkości przytrafił się Internet
"Ziemia jest płaska" - takie komentarze, w wielu językach widzę coraz częściej pod tekstami dotyczącymi odkryć naukowych czy eksploracji kosmosu.
Spora ich cześć ma charakter ironiczny, prześmiewczy. Inne, to po prostu niskich lotów trollowanie. Niestety są też komentatorzy, którzy święcie wierzą w największą głupotę XXI wieku, a jej propagowanie traktują niczym misję oświecenia błądzących.
Dziś bunt polega na podważaniu naukowych faktów.
Jest połowa grudnia 2017 r. Właśnie ogłoszono, że wokół znajdującej się 2,5 tys. lat świetlnych od Ziemi gwiazdy Kepler 90 krąży osiem planet. Nasz rodzimy układ planetarny znów stracił na wyjątkowości.
Żyjemy w czasach, gdy sondy kosmiczne wysłane z Ziemi przemierzają przestrzeń. Widzieliśmy ich oczami wszystkie planety Układu Słonecznego. Zobaczyliśmy też w pełnej krasie zdegradowanego do roli planety karłowatej Plutona. Sondy Voyager dotarły na rubieże systemu solarnego. Postawiliśmy stopę na Księżycu. Nasze łaziki badają Marsa. Potrafimy pobrać i sprowadzić na Ziemię próbki pyłu kometarnego i wylądować niewielkim próbnikiem na komecie. Na orbicie dysponujemy tysiącami satelitów. Ziemię oglądają z wysokości 400 km astronauci Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Teleskopy kosmiczne przeczesują wszechświat w różnych zakresach promieniowania elektromagnetycznego. Zarejestrowaliśmy fale grawitacyjne.
Tę listę można by ciągnąć jeszcze długo. Jest chlubna i piękna. Pokazuje potęgę ludzkiego umysłu. Siłę i pokorę ludzkości, której przez wieki wydawało się, że jej miejsce zamieszkania jest wyjątkowe i która uklękła przed faktami naukowymi. Ludzie wielkiej odwagi - Kopernik, Galileusz, Newton, Einstein, Hubble, pomagali zrozumieć nasze położenie i pojąć prawa rządzące naszym światem.
I gdy już wspiąłem się na wyżyny zachwytu, gdy mój ton stał się patetyczny, mam ochotę szpetnie przekląć pod nosem i żałować, że ludzkości przydarzył się Internet.
Nie zrozumcie mnie źle. Dostęp do informacji zrewolucjonizował społeczeństwa. Pozwolił nam komunikować się w czasie rzeczywistym, praktycznie bez względu na położenie. Niestety ta równość dostępu do Sieci sprawiła też, że widoczni stali się osobnicy, którzy onegdaj mogliby porwać swoimi mowami 10 osób na prowincjonalnym jarmarku. Tymczasem dostali narzędzia, dzięki którym swoją paranoją mogą zarażać rzesze ludzi.
Gdy kilka miesięcy temu zobaczyłem dyskusję astronautów z raperem-płaskoziemcą, załamałem się. Oto Buzz Aldrin, człowiek, który jako drugi w historii postawił stopę na Księżycu, tłumaczyć musi celebrycie, że Ziemia nie jest płaska. To samo robi Scott Kelly. To ważny przykład, bo ten ostatni astronauta spędził prawie rok w kosmosie i w ramach misji Year in Space narażał swoje zdrowie dla dobra nauki.
Przykład rapera jest znamienny. 8,7 mln ludzi lubi jego stronę na Facebooku, a 2,3 mln śledzi na Twitterze. To są miejsca, w których muzyk głosi swoje mądrości.
Internet zalewa fala fake newsów. Wkrótce będą miały siłę tsunami. Już dziś odbiorcy mają problem z odróżnieniem informacji prawdziwej od fałszywej. To dlatego Mark Zuckerberg dwoi się i troi, by wdrożyć mechanizmy, które ochronią w przyszłości jego serwis przed zarzutami tworzenia platformy dezinformacji.
Pseudonaukowe brednie nie są fake newsami w ścisłym tego słowa znaczeniu. Ich wyznawcy mogą jednak fake newsy wykorzystywać dla wzmocnienia przekazu. Znany raper głoszący, że Ziemia jest płaska, sam w sobie staje się newsem.
Niedorzeczności powszednieją, stają się akceptowalnym dziwactwem. To dlatego dziś każdy za słynnym raperem może napisać w Internecie, że Ziemia jest płaska. Ludzie wykształceni na Uniwersytecie YouTube'a są przekonani, że są w stanie podważać fakty naukowe. Z punktu widzenia dyskursu naukowego ich wypowiedzi nie mają znaczenia. W kontekście społecznym nabierają go jednak, padając na podatny grunt i rozprzestrzeniając się.
Jeszcze kilka lat temu stwierdzenie o płaskiej Ziemi wyśmiałby nawet uczeń podstawówki.
Dziś dorośli ludzie potrafią przyznać się publicznie do tego, że gardzą nauką i jej metodami. Bojownicy nowej kontrkultury potrafią nazwać Kopernika kłamcą i wierzą w globalny spisek, który ma na celu ukrycie przed ludzkością płaskiego kształtu Ziemi.
Niestety dzięki mediom społecznościowym, margines przesuwa się, zyskując udziały w przestrzeni publicznej. Dziś komentarze negacjonistów nauki zyskują poklask.
Ten tekst potraktujcie jako apel i prośbę. Żarty z płaskiej Ziemi po prostu nie są już śmieszne. Stały się passé, Trollowanie i dworowanie odbierane jest bowiem jako poważny głos w dyskusji. To dlatego, pod coraz większą liczbą tekstów naukowych możemy przeczytać komentarze tego typu. Na wrzuceniu granatu do szamba nikt nie zyskuje.