Nie widać końca tego szaleństwa. Bitcoin pobił kolejny rekord
Za jednego bitcoina trzeba już zapłacić ponad 7 tys. dol., czyli ok 25,5 tys. zł. Niebotyczne wzrosty przełożyły się także na kapitalizację najpopularniejszej kryptowaluty - to już 118 mld dol.!
Dziś w połowie dnia uśrednione notowania bitcoina podskoczyły w pobliże poziomu 7,2 tys. dol. Później kurs nieco spadł, ale cały czas trzyma się powyżej granicy 7 tys. dol.
Wzrost kursu bitcoina przyspiesza. Kolejne rekordy padają coraz szybciej.
Jeszcze latem bitcoin potrzebował dwóch miesięcy, aby jego kurs wzrósł o tysiąc dolarów. Teraz to kwestia dwóch tygodni:
- 6 tys. dol. - 21 października,
- 5 tys. dol. - 12 października,
- 4 tys. dol. - 12 sierpnia.
Skąd się biorą wzrosty bitcoina?
Przyczyny mogą być trzy. Po pierwsze i najważniejsze, jest to decyzja CME o wprowadzeniu kontraktów terminowych na bitcoina. CME to uznana na świecie platforma handlu instrumentami pochodnymi, która zauważyła wzrost popytu na kryptowaluty i chce umożliwić swoim klientom zakładanie się o ich wartość. Kontrakty na bitcoina maja zostać wprowadzone przed końcem roku. Już w 2018 roku na podobny krok ma się zdobyć inna amerykańska giełda – Chicago Board Options Exchange.
Po drugie, kryptowaluty stają się coraz popularniejszym środkiem inwestycji w startupy. Dla młodych firm jest to o wiele łatwiejsza droga niż pozyskiwanie kapitału od dużych inwestorów czy na giełdzie. Prywatni inwestorzy też mają skróconą i ułatwioną ścieżkę, choć to na ich barkach złożone jest sprawdzenie czy pomysł na biznes ma ręce i nogi. Najczęściej nie ma, więc tracą pieniądze.
Po trzecie, już w połowie miesiąca bitcoina czeka rozłam (hardfork). Górnicy i przedstawiciele biznesu, którzy bitcoina traktują przede wszystkim jako metodę płatności, chcą zwiększenia rozmiaru bloku z 1 do 2 MB (Segwit2x ).
Przeciwko temu opowiadają się zaś deweloperzy, którzy sądzą, że pozwoli to największym kopalniom na zgromadzenie w swoich rękach zbyt dużej siły wpływu na bitcoina. Tymczasem główną propozycją wartości kryptowaluty jest decentralizacja, czyli rozproszenie na wielu aktorów sieci.
Kupujący mogą więc liczyć, że w momencie rozłamu w ich portfelach wylądują zarówno bitcoiny, jak i altcoiny (alternatywna kryptowaluta powstała po rozłamie).