Indahash tworzy własną kryptowalutę. I rozwiązuje realny problem
Indahash to polska firma działająca w sferze influencer marketingu. Jej najnowszym pomysłem jest stworzenie własnej kryptowaluty do rozliczeń z influencerami.
Indahash pojawiał się już na łamach Spider's Web, m.in. w artykule o kulisach działalności firmy, pt. Wielki polski startupowy sukces Indahash? Nie wszystko złoto, co się świeci. Tym razem przyglądamy się ciekawemu pomysłowi firmy na usprawnienie rozliczeń z klientami.
Problem? Płynność.
W branży marketingowej często mijają długie tygodnie zanim płatność zostanie zaksięgowana na koncie zleceniobiorcy. Nie dość, że prowadzi to do złych emocji, to może blokować rozwój. Stos nieopłaconych faktur nie jest przecież wymówką przy płaceniu własnym podwykonawcom.
Jak Indahash chce rozwiązać ten problem? Tworząc własną kryptowalutę, swojego odpowiednika bitcoina. Ma się on nazywać Indahash Coin lub w skrócie IDH.
Jak ma działać system Indahash coin?
Marka może się rozliczać z Indahash tak, jak do tej pory, czyli przelewając pieniądze na konto. Jest też drugi sposób. Marka może kupić na giełdzie trochę IDH i zapłacić Indahash w ich własnej walucie.
Indahash z kolei płaci swoim influencerom właśnie w IDH. Co później można zrobić z takim wynagrodzeniem?
- Pierwsza opcja: sprzedać na giełdzie i dostać bitcoiny albo złotówki.
- Druga opcja: wymienić na prezenty od marek, zniżki albo przedpremierowy dostęp do produktów.
Co ciekawe, influencerzy sami również mogą tworzyć kryptowalutę. Potrzebują do tego IDH, które wymieniają na własne tokeny. W ten sposób może więc powstać token Abstrachuje czy SexMasterki.
Do czego można ich używać? Do rozprowadzania wśród fanów. Wyobraźmy sobie, że Abstrachuje mogą w ten sposób nagradzać fanów za pisanie komentarzy albo klikanie łapek w górę. Fani mogą zaś wymienią tokeny na koszulki jutuberów albo bilety na spotkania z nimi.
Influencerzy wydają Indahash coiny, aby stworzyć swoje własne coiny, aby wydać je wśród swojej społeczności, aby zebrać więcej lajków, aby dostać jeszcze więcej Indahash coinów. Koło się zamyka.
Taki system jest pewnego rodzaju alternatywą dla Patronite. Kupując kryptowalutę swojego autora inwestujemy w jego markę, to zakład, w którym sądzimy, że w przyszłości Abstrachuje coiny sprzedamy drożej.
Indahash zgarnia pieniądze z rynku
W pewnym przybliżeniu ofertę Indahasha można nazwać ICO, czyli ofertą publiczną opartą na kryptowalutach. W najgorszym przypadku - jeśli nikt nie będzie chciał kupić ich coinów - firma straci pieniądze jakie włożyła w prace koncepcyjne i promocję. Wątpię jednak w taki scenariusz.
Jedyne, co zastanawia mnie w proporcji firmy, to brak poświęcenia należytej uwagi bezpieczeństwu. Nie poświęca mu uwagi White Paper, jaki możemy pobrać ze strony promocyjnej, a tymczasem to najważniejsza rzecz w kontekście ICO. Jeśli Indahash zrobiło wszystko zgodnie z najlepszymi wzorami w branży, to raczej nie mamy się o co martwić. Takiej pewności niestety brak.
W podobnym tonie wypowiada się inna osoba ze środowiska kryptowalut, która wolała zachować anonimowość.
Dobrym wskaźnikiem projektu jest posiadanie polityki do weryfikacji klientów oraz istnienie repozytorium Open-Source na Githubie lub innym serwisie open source. Bez oceny kodu i protokołu nie sposób ocenić wartości projektu. Bez działającej, zdecentralizowanej aplikacji tokeny mają spekulacyjną wartość zależną od owoców pracy zespołu marketingowego. Projekt Indahash oceniam więc jako bardzo zawoalowany skok na kasę – mówi.
Sam jestem daleki od takich osądów. Faktem jest jednak, że rynek kryptowalut zaroił się ostatnio od bardzo słabych ofert publicznych, których celem było wyciągnięcie pieniędzy od nieświadomych kupujących. W tym wypadku jest inaczej. Indahash rozwiązuje realny problem z płynnością finansową.
Z zaciekawieniem będę więc obserwował czy influencerzy przekonają się do kryptowalut czy może jednak przywiązanie do złotówek w nich zwycięży. Powodzenie Indahash coina zależało będzie od zaufania, jakim darzą firmę.