Polski startup zebrał 40 mln zł w pół godziny i ma szansę na zrewolucjonizowanie internetu
Golem to najciekawszy polski startup jaki wystartował w ciągu ostatnich miesięcy. Sam siebie określa jako Airbnb dla komputerów i nową erę ekonomii współdzielenia – w tym wypadku mocy obliczeniowej.
Kiedy chcemy kupić moc obliczeniową mamy dwa wyjście. Udajemy się do sklepu po komputer albo do internetu po maszynę wirtualną z Amazon Cloud czy Microsoft Azure.
W pierwszym przypadku dostajemy wystarczająco mocy do zwykłych zastosowań jak granie, czy nawet renderowanie filmów i nie musimy już korzystać z żadnych pośredników. W drugim przypadku dostajemy zdecydowanie więcej mocy, ale musimy płacić stosunkowo dużą marżę pośrednikom.
A gdyby tak połączyć zalety obu modeli i pozbyć się ich wad? Tak właśnie powstał Golem!
Jest to rozproszona sieć obliczeniowa stworzona przez polską spółkę Imapp, która dotychczas zajmowała się konsultingiem software’owym. W Polsce mało kto o niej wie, ale niedawno dokonała trzeciego największego ICO (Initial Coin Offering) w historii. I to w zaledwie 29 minut!
ICO to forma crowfundingu. Twórcy Golema założyli sobie, że maksymalnie sprzedadzą 82 proc. udziałów, które w sumie zostały kupione za 8,6 mln dol.
Po co ktoś miałby kupować udziały w czymś, co na dobrą sprawę jeszcze nie istnieje?
Udziały to tak naprawdę tokeny w sieci GNT (Golem Network Token). 82 proc. udziałów odpowiada 820 mln tokenów, które później zostaną użyte do rozliczeń pomiędzy trzema stronami Golema (o nich za chwilę). W skrócie: GNT będzie się płaciło za moc obliczeniową, więc ci, którzy kupili udziały, kupili tak naprawę moc obliczeniową, choć jej otrzymanie jest odroczone.
Do czego komukolwiek kolejna kryptowaluta?
GNT jest tokenem w sieci Ethereum – drugiej największej sieci kryptograficznej po bitcoinie. 1000 GNT daje 1 Ether, za który później można już kupować, co tylko dusza zapragnie albo wymieniać na dolary, czy złotówki na giełdach.
Jak działa Golem?
Sieć składa się z trzech stron:
- Dostawców mocy obliczeniowej, którzy zarabiają na jej udostępnianiu.
- Wnioskodawców, którzy wypożyczają moc obliczeniową i oprogramowanie.
- Autorów (software developerów), dla których Golem jest czymś w rodzaju Apple App Store’a. Jeśli oprogramowanie jest darmowe, to Golem jest dla nich siecią dystrybucyjną (wyobraźmy sobie analitykę danych w modelu open source). Jeśli zaś za program trzeba zapłacić, to w sklepie Golem można kupić na niego licencję i wówczas uruchamiać na maszynach w sieci.
Golem to superkomputer do wypożyczenia
Za jego pomocą można:
- renderować grafikę i wideo,
- uruchamiać i uczyć AI, np. tą sterującą samochodem,
- analizować ogromne zbiory danych,
- kopać kryptowalutę, czyli utrzymywać zdecentralizowaną sieć rozliczeń.
Sam Golem również jest zdecentralizowany, więc można oczekiwać, że sieć w przyszłości znajdzie miejsce równowagi pomiędzy ceną, a ilością dostarczanej mocy obliczeniowej. Decentralizacja wpływa również na bezpieczeństwo szczególnie wrażliwych danych.
Jakiś teoretyczny bank, szpital, czy jednostka badawcza może nie chcieć dzielić obliczeniami. Prywatność danych zapewnia tu kryptografia; połączenia są szyfrowane, a rachunki uruchamiane na maszynach wirtualnych odseparowanych od komputerów dostawców.
Bezpieczeństwo ma również zwiększać system reputacji i rang nadawanych użytkownikom. Jeśli ktoś zechce wykorzystać komputery np. do ataku DDoS albo nie zapłaci dostawcy, to jego ranga zostanie obniżona.
Golem nie jest jedyny
Golem nie jest pierwszym wykorzystaniem idei dzielenia się mocą obliczeniową. Już od kilku lat funkcjonują projekty takie jak Boinc, seti@home czy folding@home, w których ofiarowujemy moc obliczeniową dla badań naukowych, bądź poszukiwania pozaziemskich cywilizacji.
Rewolucja? Życzę tego Golemowi z całego serca
Jak zauważa Forbes Golem jest podręcznikowym przykładem konkurencji doskonałej. Moc obliczeniowa jest homogeniczna, dostawca i wnioskodawca dysponują kompletem informacji, ale zarazem niewielkim udziałem w całości rynku. Ich wybór ma niewielkie znaczenie dla przyszłości sieci, a bariery wejście i wyjścia są bardzo niskie.
Wygląda to zbyt pięknie, aby było prawdziwe? Raczej nie, choć…
Mam kilka wątpliwości co do przyszłości Golema:
Po pierwsze, przyspieszanie obliczeń nie jest wprost proporcjonalne do liczby komputerów, które je wykonują. Przekładając to na polski: nie wiem na ile efektywne będzie wykorzystanie wielu słabych komputerów w zastosowaniach dedykowanych superkomputerom.
Po drugie, choć większość z komercyjnie dostępnych komputerów jest budowana na zasadzie zwiększania współczynnika wydajność/pobór energii, to nie jestem pewien, czy udostępnianie mocy obliczeniowej w Golemie będzie się opłacało bardziej niż skorzystanie z usług Amazona czy Microsoftu. Być może w krajach, gdzie prąd jest tani jeszcze tak, ale gdzie jest drogi już nie.
Trzecie wynika zaś z drugiego. Twórcy podają, że jednym z zastosowań Golema może być kopanie waluty. Wyobraźmy sobie, że ktoś właśnie do tego kupuje moc obliczeniową. Czy zyski z kopania (sprzedaż wykopanych monet) przewyższa wówczas zapłatę za moc obliczeniową użytą do kopania? Nie miałoby to sensu, bo po co ktoś miałby sprzedawać moc do kopania skoro sam mógłby kopać?