Obejrzałem reklamę nowej funkcji Facebooka. Przepraszam, czy to prima aprilis, czy oni zrobili to naprawdę?
Wczoraj wieczorem nie mogłem oglądać konferencji Facebooka. Zaległości nadrobiłem dzisiaj i przyznaję, że z niedowierzaniem oglądałem niektóre fragmenty konferencji F8.
Na początku 2014 roku Facebook kupił Oculusa za 2 mld dol. Do niedawna za bardzo nie wiedzieliśmy, jak zamierza wykorzystać ten nabytek. Co prawda pojawiały się w ofercie Facebooka kamery 360 stopni, ale umówmy się - między wideo sferycznym a wirtualną rzeczywistością jest spora przepaść.
Teraz dowiedzieliśmy się w końcu, co Facebook chce zrobić z goglami wirtualnej rzeczywistości i jaki ma plan na połączenie serwisu społecznościowego z VR-em.
Tak powstał Facebook Spaces
Facebook Spaces to nowa usługa, a może raczej platforma do wirtualnych spotkań. Goście spotkania powinni ubrać okulary wirtualnej rzeczywistości, do rąk wziąć kontrolery i zanurzyć się w cyfrowych lokacjach, które mogą być stylizowane na realne miejsca albo na całkowicie wirtualne otoczenie.
Zobaczcie tylko ten spot:
I odpowiedzcie sobie na pytanie, czy to nie byłby dobry primaaprilisowy żart?
Gdyby to wideo pojawiło się w sieci pierwszego kwietnia, to pomyślałbym, że Facebook robi sobie jaja.
Fragmenty filmu, w których widzimy wirtualny świat są nawet przyjemne w odbiorze. Taka wesoła kreskówka. Jednak, gdy kamera pokazuje prawdziwą osobę w hełmie na głowie, która siedzi samotnie w pokoju i kręci się na krześle, to… To jest mi smutno, gdy na to patrzę.
Może nie przywykłem jeszcze do widoku ludzi w goglach wirtualnej rzeczywistości. Może wizja ta jest jeszcze oderwana od rzeczywistości, bo mało kto ma (i być może będzie miał) takie gogle w domu.
A może… to po prostu porąbane plany Facebooka, który w nosie ma międzyludzkie relacje i jedyne na czym mu zależy, to trzepanie kasy na użytkownikach. A im więcej czasu spędzamy na Facebooku, tym większym strumieniem płyną pieniądze.
Nic lepiej nie będzie pasowało w tym miejscu, niż fragment dzisiejszego tekstu Rafała Gdaka, który dotyczył szkodliwego wpływu Facebooka na nasze samopoczucie:
Badacze mówią wręcz o zależności między korzystaniem z Facebooka w jednym roku i pogorszeniem samopoczucia w roku kolejnym. Tak często przywoływane przez Marka Zuckerberga zapewnienie, że misją Facebooka jest łączenie ludzi, okazuje się w świetle powyższych badań pustosłowiem. Skoro bezpośredni kontakt z przyjaciółmi daje nam pozytywną energię, a zapośredniczony przez Facebooka powoduje pogorszenie nastroju, wiele mówi to o charakterze relacji i jakości owego „łączenia”.
Tymczasem Facebook prezentuje zupełnie nową platformę do tego, abyśmy rzadziej spotykali się ze znajomymi w realnym świecie i jeszcze więcej kontaktów, spotkań i rozmów prowadzili na Facebooku.
I tak zastanawiam się, w czym usługa Facebook Spaces dla użytkowników jest lepsza od typowych rozmów wideo, w których może przecież uczestniczyć kilka osób. Jeśli z kimś chce się pogadać albo za kimś się tęskni, to zawsze można zadzwonić, zobaczyć się w kamerze i zachowując się jak normalni ludzie nawet na odległość można spędzić wspólnie trochę czasu.
Czemu ma służyć to przebieranie się w kreskówkowe awatary i dawanie sobie wirtualnych baloników? Tego nie pojmuję, ale wygląda to jak kolejna desperacka próba zafascynowania nas VR-em.
Sorry, ale ja nie kupuję Facebook Spaces, tak samo jak nie kupuję słabych pod względem grafiki i fabuły gier na VR. Musicie się bardziej postarać, żeby przekonać potencjalnych klientów, że VR ma sens. Bo dzisiaj, go nie widzę.