No i skończył się piękny sen. Nowych Tesli nie naładujesz już za darmo i bez limitów
To było zbyt piękne, żeby trwało wiecznie. Jeden z ważniejszych programów Tesli, w ramach którego posiadacze m.in. Modelu S mogli za darmo korzystać do woli z Superchargerów, właśnie dobiega końca. Nowe auta pozbawione będą tego przywileju.
Jak to wyglądało do tej pory?
Jeśli ktoś jeszcze nie wie (a raczej wiedzą wszyscy), właściciele Tesli mogli bez żadnych opłat i żadnych limitów korzystać z sieci szybkich ładowarek Tesli, czyli Superchargerów. W Polsce, gdzie mamy całą jedną stację tego typu nie brzmi to zbyt imponująco, ale na całym świecie jest ich około 4600 i są kraje - w szczególności Stany Zjednoczone - gdzie jest ich po prostu wystarczająco dużo, żeby nie bać się o zasięg.
Mówiąc wprost, kupując Teslę kupowało się też dożywotni abonament na paliwo do niej, pod warunkiem, że tankowało się je na wyznaczonych stacjach. Kto z użytkowników spaliniaków nie zdecydowałby się na taki interes? Stąd też i wzięło się ogólne przeświadczenie, że "Teslą jeździ się za darmo".
No, prawie...
Jak będzie teraz?
Na razie nic się nie zmienia. Zmiany wejdą w życie dopiero po pierwszym dniu przyszłego roku i obejmą wszystkie samochody zamówione po tej dacie oraz samochody zamówione do tego terminu, ale dostarczone po 1.04.2017. Na czym polegają zmiany?
Przede wszystkim na tym, że nie będzie już darmowych, nielimitowanych tankowań prądu z Superchargerów. W zamian za to będzie darmowa, roczna pula do wykorzystania i opłaty za każde kolejne ładowanie. Jak wysokie? Tego na razie nie wiadomo. Tesla twierdzi jedynie, że ładowanie będzie tańsze, niż tankowanie "porównywalnego samochodu spalinowego". Miejmy nadzieję, że chodzi tu zarówno o zasięg, jak i osiągi, a nie tylko zasięg...
Firma zaznacza przy tym, że dalsze szczegóły zostaną podane później, a końcowe ceny mogą zależeć od wielu czynników - w tym od ceny energii elektrycznej w danym regionie. Obiecuje jednak, że sieć Superchargerów nigdy nie będzie źródłem zarobku - prawdopodobnie ma tylko zarobić na swoje utrzymanie.
Ile będzie można natomiast naładować za darmo? Z dzisiejszego komunikatu wynika, że do dyspozycji każdego kierowcy oddane będzie to 400 kWh rocznie, co przekłada się na około 1600 km.
Spora strata, którą... można było przewidzieć.
Takie rzeczy po prostu nie mogą trwać wiecznie. Tesla wprost podaje, że wprowadzenie limitów i opłat na Superchargery umożliwi dalszy rozwój tej sieci - zadanie finansowo znacznie ułatwione, jeśli kierowcy zaczną w większej części płacić za zużywaną energię. No i jakoś trzeba sprawić, żeby ta niedroga Tesla Model 3 się opłacała.
Nie zapominajmy także o dwóch rzeczach - Superchargery z szybkim ładowaniem służą głównie do tego, żeby nie czekać długo podczas podróży, a nie po to, żeby oszczędzać prąd w domu. Do pozyskiwania taniej energii ma przecież służyć szklany dach tej firmy. A i fakt, że na świecie jest coraz więcej Tesli sprawia, że na stacjach szybkiego ładowania może się po prostu zacząć robić tłoczno.
Znika więc jeden z poważniejszych argumentów przemawiających za zakupem Tesli, ale... niech ktoś wskaże inną firmę, która pozwala co roku przejechać te 1600 km całkowicie na jej koszt.
Powodzenia.