Mocne wejście, czyli Kruger&Matz Explore 1401 - recenzja Spider’s Web
Kruger&Matz wyprodukował co?! Tak, ultrabooka. W dodatku bardzo interesującego ultrabooka.
Polska marka Kruger&Matz może nam się kojarzyć z wieloma sprzętami elektronicznymi. Głównie smartfonami i tabletami, ale też urządzeniami z kategorii audio, czy nawet dodatkami do elektroniki pokładowej w samochodzie. Ale laptopy? Tego jeszcze nie grali.
Sprawdźmy więc, z czym mamy do czynienia. Nie, tym razem gifów nie będzie.
Specyfikacja
- Wymiary: 341 x 16 x 229 mm
- Masa: 1390 g
- Wyświetlacz: 14", IPS, 1920x1080 pikseli
- Procesor: Intel Core M (5Y10c) 0,8 GHz (maks. 2 GHz)
- Układ graficzny: Intel HD Graphics 5300
- RAM: 4 GB DDR 3
- Pamięć: SSD, 128 GB
- Bluetooth: Tak, 4.0
- WiFi: 802.11 ac/a/b/g/n
- Czytnik kart: Tak, SD
- USB: 2 x 3.0
- Audio: Jack 3,5 mm (słuchawki + mikrofon)
- HDMI: Tak, miniHDMI
- System operacyjny: Windows 10 Home
- Akumulator: 5200 mAh
Cena w momencie testów: 2399 zł.
Zestaw
Nikt nie lubi rozczulania się nad tym, jak porządnie zapakowany jest właściwy sprzęt, ale jednego nie można ukrywać - to właśnie od tego w dużej mierze zależą nasze pierwsze wrażenia.
Kruger&Matz na szczęście nie poskąpił na przygotowanie opakowania dla ultrabooka Explore 1401. Jest solidnie, estetycznie, kolorowo, ale jednak ze smakiem. Takie pudełka zdecydowanie można lubić. No dobra, tego akurat nie wypadało już pisać.
Co znajdziemy w środku? Poza samym komputerem dość niewiele. W zestawie znajduje się bowiem tylko ładowarka, komplet papierologii oraz… płyty CD ze sterownikami. Tak, Kruger&Matz dołączył do zestawu dwie płyty - jedną ze sterownikami WLAN i 3G (przy czym 3G tutaj nie ma), a drugą ze sterownikami opisanymi tajemniczo jako „Notebook Driver CD”. Co na nich znajdziemy? Nie mam bladego pojęcia - Explore 1401 jest bowiem pozbawiony czytnika płyt.
Trudno mieć jednak uwagi do zbędnie zapisanych płyt. Można je mieć natomiast do dołączonego do zestawu zasilacza. Jest mały i lekki, owszem, więc z łatwością zmieścimy go do torby (ba, może nawet do kieszeni). W zamian za to jest niestety jednoczęściowy, a jego kabel nie należy niestety do najdłuższych (około 2 metrów). W większości sytuacji nie będzie to przeszkadzać, ale tam, gdzie przy dwuczęściowym zasilaczu moglibyśmy po prostu dokupić dłuższy kabel, tutaj musimy ratować się przedłużaczem.
Poza tym pudełko niestety nie rozpieści nas żadnymi niezwykłymi dodatkami. Ale wspominałem już, że jest bardzo ładne?
Na zewnątrz
Kruger&Matz Explore 1401 wygląda na pierwszy rzut oka… cóż, jak współczesny, porządny komputer przenośny. Cieniutka obudowa w kolorze srebrnym, częściowo wykonana z metalu, prezentuje się naprawdę dobrze i na pewno znajdą się tacy, którym przypadnie ona do gustu. A że przypomina MacBooka Air? A co dziś nie przypomina?
Po bokach klinowatej obudowy umieszczono zestaw najbardziej niezbędnych portów - czytnik kart pamięci, złącze słuchawkowe, wyjście HDMI, dwa gniazda USB 3.0 oraz port zasilania. Wszystkie z nich ulokowane są w takiej odległości od siebie, że bez najmniejszych problemów możemy zamienić nasz komputer w okablowanego potwora, bez prób wyłamania gniazd.
Problemem mogą być jedynie bardziej fikuśne, szerokie pamięci przenośne - w takich momentach można żałować, że USB umieszczono tylko na jednej krawędzi.
Od spodu, jak łatwo się domyślić, nie dzieje się nic ciekawego. Uwagę przykuwają tylko cztery sporych rozmiarów podstawki, dzięki którym ultrabook mniej ślizga się w czasie pracy.
Jeszcze mniej dzieje się na pokrywie Explore 1401. Lekko chropowata, metalowa powierzchnia przyozdobiona została tylko logo Kruger&Matz.
Otwieramy…
Pierwsze pytanie - czy Explore 1401 da się otworzyć jedną ręką? Jak najbardziej. Niestety (a może na szczęście) komputer nie ma żadnego specjalnie wyprofilowanego miejsca, w którym trzeba zacząć podnoszenie klapy. Po złożeniu wystaje ona bowiem odrobinę z bryły laptopa, przez co otworzyć go możemy chwytając w dowolnym punkcie.
Otwieramy wiec komputer czując przyjemny opór pojedynczego zawiasu. I tutaj dwa minusy i jeden plus. Plus za to, że zawias jest na tyle solidny, że Explore 1401 nie otwiera się samoistnie po obróceniu go do góry nogami i potrząsaniu. Minusy natomiast za to, że po pierwsze kąt regulacji nachylenia wyświetlacza nie jest zbyt wielki (choć pewnie dla większości osób wystarczający) , a po drugie za to, że po każdej zmianie kąta nachylenia ekran drga w charakterystyczny sposób (zresztą drga nawet przy przesuwaniu po biurku). Oczywiście dotyczy to wielu komputerów przenośnych, ale i tak raczej nikt tego nie lubi.
Podniesienie klapy Explore 1401 odsłania to, co jednak najważniejsze. 14-calowy ekran o rozdzielczości FullHD, naprawdę sporych rozmiarów klawiaturę ulokowaną w delikatnym zagłębieniu, a także płytkę dotykową o słusznej powierzchni.
Do tego można jeszcze doliczyć kamerę do wideokonferencji (o raczej przeciętnej jakości), mikrofon i zestaw trzech lampek informujących o statusie urządzenia.
Od strony estetycznej jest natomiast tak, jak to dzisiaj bywa - minimalizm. Minimalizm, który jednak mocno psują gumowe ograniczniki, mające chronić przed kontaktem ekranu z klawiaturą i resztą obudowy. Tak, przy takiej konstrukcji one muszą się pojawić, ale po prostu nie wygląda to zbyt pięknie.
Jakość wykonania
Hasło „ultrabook” kojarzy nam się z czymś wykonanym bardzo solidnie. Tym bardziej, jeśli pierwsze skojarzenia po zobaczeniu komputera mamy z MacBookiem. Jak jest tutaj?
Dobrze, choć nie idealnie, a to właśnie detale, a nie pierwsze wrażenia decydują o tym, jak odbieramy sprzęt po dłuższym czasie użytkowania. W kwestii ogólnej budowy czy zastosowanych materiałów, mają w pamięci cenę Explore 1401, niewiele rzeczy można mu zarzucić. Pokrywa - metalowa. Wewnętrzna część komputera (dookoła klawiatury, touchpada, etc.) - metalowa. Spodnia część - metal. Z tworzywa sztucznego wykonane są te elementy, których dotykamy rzadziej albo w ogóle - np. ramka dookoła ekranu.
Wszystko więc wygląda na pierwszy rzut oka świetnie i w dużej mierze takie właśnie jest. Choć niestety przyglądając się bliżej, można zobaczyć pewne niedociągnięcia.
Już do samego „ologowania” można się przyczepić. Logo na klapie zwrócone jest wprawdzie w dobrą stronę (tj. po otwarciu będą mogli je przeczytać siedzący naprzeciwko nas ludzie), ale jest… białe na srebrnym i przez większość czasu (kiedy jest w ogóle widoczne) wygląda, jakby było lekko rozmazane. Logo pod wyświetlaczem - szare na szarym. Oznaczenie modelu - naklejka. Tak, naklejka!
Poza tym, w niektórych miejscach, gdzie metal łączy się z tworzywem sztucznym, szczeliny mają różne grubości. Nie chodzi tylko o punkty trudniejsze, np. zaokrąglone naroża czy podobne - te szczeliny potrafią być różne wzdłuż prosto przebiegających linii. Co za tym idzie - komputer potrafi bardzo nieprzyjemnie zatrzeszczeć przy ściskaniu tu i tam, a górna pokrywa ugina się w dość wyraźny sposób.
Żaden z tych elementów prawdopodobnie nie wpłynie w jakiś niesamowity sposób na wytrzymałość urządzenia na dłuższą metę. To głównie zastrzeżenia natury estetycznej, które w przypadku komputera w tej cenie mogą być nie do końca zasadne. Ale jednak warto mieć ich świadomość.
Mobilność
I tutaj nie ma absolutnie do czego się przyczepić. Pomimo tego, że komputer wyposażono w ekran o przekątnej 14”, a więc wielu osobom całkowicie wystarczający nawet jako zastępstwo dla dużego komputera, sprzęt zmieści się prawie do każdego plecaka czy torby. A i przenoszenie go nie będzie zbyt wielkim obciążeniem.
Przede wszystkim grubość tego ultrabooka to zaledwie 1,6 cm. Do tego dochodzi jeszcze niewielka masa (1,39 kg) i nieprzesadzone pozostałe wymiary (341 x 229 mm). Czy więc niesiemy go w ręce, pod pachą, w torbie czy w plecaku - problemu nie ma żadnego. Wprost przeciwnie.
Klawiatura
Czyli dla niektórych, w tym dla mnie, najważniejsza część komputera.
Kruger&Matz Explore 1401 zasługuje tutaj na sporą pochwałę jeszcze przed pierwszym wciśnięciem klawiszy. Jeszcze przed tym widać bowiem, że nie poskąpiono na nie miejsca. Są duże, foremne, a ich powierzchnia nie pokrywa się na szczęście z płaszczyzną obudowy.
A jak się na nich pisze? Dobrze, choć trudno powiedzieć, żeby Explore 1401 rzucał wyzwanie ThinkPadom czy MacBookom.
W spore klawisze, rozdzielone sporymi przerwami - jak można się domyślić - łatwo trafić. Każde kliknięcie potwierdza też przyjemne dla ucha kliknięcie, natomiast skok jest przeważnie dobrze wyczuwalny, choć nie miałbym absolutnie nic przeciwko temu, gdyby był trochę dłuższy. Ba, nawet dużo dłuższy. Przy obecnym ustawieniu zdarzają się jednak w trakcie pisania sytuacje, gdzie palec trochę zbyt wyraźnie prześlizguje się po klawiszu.
Niektórych może też zmartwić fakt, że klawiatura nie jest w żaden sposób podświetlana. Jesteśmy skazani na pisanie bezwzrokowe albo wspomaganie się zewnętrznym źródłem światła.
Touchpad
Duży, czuły i precyzyjny - co może pójść nie tak (poza ryzykownym zestawieniem słów)?
Odpowiedź jest prosta: materiał, z którego go wykonano. W przypadku Kruger&Matz Explore 1401 nie sposób narzekać na rozmiar tochpada - jest spory. Nie sposób narzekać na funkcjonalność - świetnie klika i dobrze odczytuje nasze gesty. Tylko że pokryty jest czymś, co jest nie tylko nieprzyjemne w dotyku, ale wręcz blokuje nasz palec.
Tak, moje dłonie mogą być rozpieszczone gładzikami Apple (w wydaniu laptopowym i stacjonarnym) i jest to zupełnie inna półka cenowa, ale nie da się uniknąć porównania. A wygląda ono tak, że w gładzikach Apple’a palec jest pięknie prowadzony po gładkiej powierzchni touchpada. Płynnie, wygodnie, dokładnie, bezwysiłkowo. Tutaj powierzchnia jest chropowata i sprawia wrażenie, jakby chciała za wszelką cenę zatrzymać nasz palec po nawet najkrótszym ruchu.
Może i trochę słusznie, bo ostro ścięte krawędzie dookoła gładzika nie są najprzyjemniejsze w dotyku. Nie rozcinają palca i dobrze określając granice płytki dotykowej, ale… trochę za dobrze.
Ekran
Kruger&Matz Explore 1401 nie tylko oferuje spory jak na ultrabooka ekran, ale też - pomimo niezbyt wygórowanej ceny - w pakiecie daje nam też sporą rozdzielczość. 1920x1080 to wprawdzie nie okolice tzw. Retiny, ale dla tej przekątnej i tego systemu operacyjnego to dokładnie w sam raz (a dla niektórych może zbyt wiele).
Takie połączenie rozmiaru ekranu i liczby pikseli owocuje naprawdę sporą powierzchnią roboczą, a do tego ładnie wygładzonymi czcionkami i ogólną ostrością wszystkich prezentowanych treści. Czy gramy, czy oglądamy zdjęcia, czy pracujemy w arkuszu kalkulacyjnym, czy po prostu przeglądamy Facebooka - jest bardzo dobrze.
Dobrze, jak to w matrycach IPS, prezentują się również kąty widzenia - zarówno w pionie, jak i w poziomie. Oglądanie filmu ze znajomymi nie powinno być więc żadnym problemem.
Odrobinę uwag można mieć tylko do faktu, że ekran nie zawsze wydaje się być tak mocno nasycony kolorami, jak powinien być. Owszem, są one przeważnie ładne i przyjemne dla oka, ale czasem albo one, albo kontrast, mogłyby być jeszcze bardziej wyraziste.
Na szczęście Explore ma jeszcze w kwestii ekranu jedną sporą zaletę - wyświetlacza nie pokryto błyszczącą powłoką, dzięki czemu bez większych problemów da się z niego korzystać np. na dworze w słoneczne dni.
Niestety, przynajmniej dla niektórych, dotykanie ekranu nic nam nie da - do nawigacji możemy wykorzystać tylko klawiaturę, gładzik i co tam jeszcze podepniemy pod USB albo przez Bluetooth.
Wydajność
I tutaj docieramy do elementu, który może u wielu osób budzić największe wątpliwości. Czy Core M jest w stanie napędzać komputer do codziennych zadań? Choć z drugiej strony - czy ktoś, kogo codzienne zadania można określić jako „zasobożerne” będzie przyglądał się komputerowi z Core M? Wątpię.
Jeśli więc ktoś szuka raczej odpowiedzi na to, czy Core M (5Y10C) wystarczy do codziennej, zwyczajnej pracy, to odpowiedź jest prosta: tak.
Kruger&Matz Explore 1401 bez problemów radzi sobie z pracą na wielu oknach w przeglądarce, przy jednoczesnym uruchomieniu w tle np. aplikacji do edycji tekstu i osobnego programu do prostej obróbki grafiki. Poważniejszych zacięć czy spowolnień przy takim użytkowaniu - a m.in. ja tak właśnie codziennie korzystam z komputera - nie zaobserwowałem. Nie liczcie jednak na to, że Core M nada się do dużo poważniejszych zadań czy do grania (zintegrowany układ graficzny Intel HD 5300). Po prostu nie.
Tym bardziej, ze Explore wyposażony został w 4 GB RAM DDR3. Już samo to sugeruje, że nie jest to mobilna stacja robocza, ani nawet sprzęt dla bardziej wymagającego użytkownika. To maszyna do pisania, maszyna do przeglądania Sieci, maszyna do oglądania filmów i ogólnie pojętego „zwykłego użytkowania”. Nie więcej, ale i nie mniej - w tej roli spisuje się całkowicie satysfakcjonująco. Dla takich potrzeb zestaw Core M, 4 GB RAM i szybkie SSD to czasem nawet więcej niż potrzeba.
Kultura pracy
Bardzo, bardzo, zaskakująco wręcz wysoka. Oczywiście w dużej mierze wynika to właśnie z faktu zastosowania procesora z rodziny Core M.
Komputer jest więc absolutnie bezgłośny - nie ma tu ani wiatraczków przy procesorze, ani chrupania HDD. Błoga cisza.
Nawet przy sporym obciążeniu Explore nie nagrzewa się też przesadnie. Robi się wprawdzie odrobinę cieplejszy w górnej części podstawy, ale nie przeszkadza to w pracy nawet podczas trzymania go na kolanach.
Łączność i multimedia
Kruger&Matz Explore 1401 oferuje dość standardowy zestaw opcji łączności - Bluetooth 4.0 oraz jednozakresowy moduł WLAN 802.11ac.
Co można o nich napisać? Tylko tyle, że nie musimy się o nie w ogóle obawiać. Łączność za pomocą jednego z tych standardów jest absolutnie bezproblemowa.
Nie jestem za to kupiony jakością głośników, nawet pomimo tego, że nie jestem w tej kwestii zbyt wymagający. Tak, grają głośno, ale - zwłaszcza przy wyższych poziomach głośności - nie jest to imponująca jakość. Dodatkowo, przy naprawdę wysokim poziomie głośności w tle pojawiały się bardzo nieprzyjemne deformacje i trzeba było ten poziom po prostu zmniejszyć.
Akumulator
K&M proponuje nam w 1401-ce 4-ogniwowy, niewymienny akumulator o pojemności 5200 mAh. Na ile wystarczy?
Po naładowaniu do pełna, które przy wyłączonym komputerze zajmuje około 2,5 godziny, przy tzw. normalnym użytkowaniu możemy nie szukać zasilacza trochę poniżej 6 godzin. I to bez specjalnych wyrzeczeń - możemy podłączyć się do WiFi, możemy pracować w Wordach czy Excelach, możemy tu i tam obejrzeć wideo na YouTubie czy jakiś serial, obrobić szybko kilka zdjęć, oczywiście w tle cały czas surfując po Sieci. Nie jest to może rekord świata, ale też nie rozczarowuje.
Podsumowanie
Wejście marki Kruger&Matz na rynek ultrabooków jest niemal równie niespodziewane co… udane. Jasne, to nie jest perfekcyjny komputer i nikt nawet nie będzie udawał, że taki jest. Ma swoje wady - część z nich pewnie uda się poprawić w kolejnych generacjach, a część pewnie - ze względu na cenę - zostanie z nami jeszcze na długo.
Nie zmienia to jednak faktu, że jest to pod wieloma względami bardzo ciekawy model. Przede wszystkim ultrabooków z 14-calowym ekranem FHD w takiej cenie nie ma zbyt wielu, więc przeważnie kupujący będą go zestawiać z modelami w okolicach 13”, a te 0,7–1” robią już sporą różnicę. Szczególnie, jeśli ma być to nasz podstawowy komputer, a nie jedynie mobilna maszyna do pisania.
Tutaj oczywiście pojawią się głosy, że Core M (i to o taktowaniu rdzenia równym 800 Mhz) nie może sprawdzić się jako główny komputer. Tak, u niektórych może nie dać rady. U wielu natomiast (zaryzykowałbym nawet, że u większości) to całkowicie wystarczający motor.
Jeśli do tego dodamy całkiem sensowną jakość wykonania, ładnie wyglądającą obudowę (no, może z wyjątkiem tych gum dookoła ekranu), dobrą rozdzielczość wyświetlacza, spore przyciski na klawiaturze, świetną kulturę pracy i bardzo wysoką mobilność, Kruger&Matz Explore 1401 zdecydowanie warto rozważyć.