REKLAMA

Nie sądziłem, że w drugie najlepsze cRPG tego roku zagram na... Wii U. Xenoblade Chronicles X – recenzja Spider’s Web

Gdy planeta Ziemia rozpadała się na miliardy kawałków, widzieliśmy to na ekranach naszego promu kosmicznego. Byliśmy jedną z niewielu barek, której udało się opuścić układ słoneczny. Wyrwaliśmy się z zasadzki Obcych, którzy doprowadzili do niemal doszczętnego wyginięcia gatunku ludzkiego. Jako jego ostatni przedstawiciele, rozpoczynamy zupełnie nowy etap. Na planecie Mira, równie pięknej, co niebezpiecznej, z resztami ziemskiej technologii przy boku.

Recenzja Xenoblade Chronicles X - drugie najlepsze RPG 2015
REKLAMA
REKLAMA

Xenoblade Chronicles X opowiada historię uchodźców, którzy w roku 2054 opuścili układ słoneczny na pokładzie kosmicznej barki Biały Wieloryb. Uciekając przed inwazją Obcych, która doprowadziła do zniszczenia Ziemi, ostatni przedstawiciele naszego gatunku lądują awaryjnie na niezbadanej planecie, którą nazywają Mira. Ciało niebieskie nie tylko nadaje się do zamieszkania, ale jest również domem wielu niebezpiecznych form życia.

Xenoblade Chronicles X

W historii ludzkości rozpoczyna się zupełnie nowa era, na niegościnnej planecie, z resztką surowców oraz technologii zabranych z Ziemi.

Jednym z ocalałych jest główny bohater, którego swobodnie tworzymy w edytorze postaci. Wzrost, waga, kolor skóry, płeć – tutaj mamy pełną dowolność. Przebudzenie naszego awatara ma miejsce w 2 miesiące po awaryjnym lądowaniu Białego Wieloryba. Nasza część statku oderwała się podczas wchodzenia w atmosferę. Z tego powodu po wybudzeniu zastajemy już w pełni funkcjonujące ludzkie miasto, ze strukturami władzy i administracją.

Ludzkość potrzebowała zaledwie dwóch miesięcy, aby doprowadzić do działania Nowe Los Angeles. Miejsce, które posiada własne ulice handlowe, dzielnicę willową, sektor przemysłowy i polityczny ośrodek władzy. Wszystko to skryte pod gigantyczną, ochronną kopułą, oddzielającą aglomerację od zupełnie nowych zagrożeń płynących ze strony Miry. Naszego nowego domu, po którym możemy się swobodnie poruszać.

Xenoblade Chronicles X Mira

Xenoblade Chronicles X to jRPG o pięknym, otwartym świecie, który musi wyciskać ostatnie soki z konsoli Nintendo Wii U.

Gdy mój awatar po raz pierwszy zobaczył otwarte środowisko Miry, byłem pod ogromnym wrażeniem. Przede mną rozpościerał się przepiękny widok. Planeta z jednej strony podobna do Ziemi, z drugiej zupełnie odmienna. Zobaczyłem wielkie kreatury, które piły wodę z pobliskiego jeziora. Przede mną rozpościerały się gigantyczne formacje górskie, od których oddzielała mnie wypełniona mgłą kotlina. W tle latały tłuste owady, z kolei zmienny cykl dobowy co rusz rzucał światło na nowe, zmieniające się elementy krajobrazu.

Stałem jak oczarowany! Naprawdę. Nie sądziłem, że jeszcze jakakolwiek gra na Wii U zrobi na mnie takie wrażenie. To najładniejsza produkcja z otwartym światem, jaką widziałem na tej platformie. Chociaż od strony technikaliów, jakości tekstur i zaawansowanych efektów graficznych Xenoblade Chronicles X pozostaje w erze siódmej generacji konsol, tak gra Japończyków jest najzwyczajniej w świecie śliczna. Planeta Mira wygląda po prostu bajecznie, z kolei fantazyjne tereny są przytłaczająco gigantyczne.

Xenoblade Chronicles X grafika

A teraz najlepsze – wszędzie da się wejść, zajrzeć i wspiąć. Xenoblade Chronicles X nie stawia żadnych barier i od początku pozwala na swobodną eksplorację. Jedyne, co nas odgradza, to naturalne niebezpieczeństwa planety. Zamiast niewidzialnych ścian, dostajemy agresywną faunę, która miejscami wyprzedza nas o kilkadziesiąt poziomów doświadczenia. Świetne rozwiązanie! Wszakże nic nie stoi na przeszkodzie, aby do skutku próbować przemykać na plecami bestii, chcąc zobaczyć interesujące nas miejsca.

Eksploracja i poznawanie Miry jest ściśle związane z głównym wątkiem fabularnym Xenoblade Chronicles X.

Główny bohater dołącza do jednostki BLADE, stanowiącej zbrojne ramię Nowego Los Angeles. To właśnie operatorzy BLADE odpowiadają za odkrywanie kolejnych trenów wokół miasta, poznawanie nowych gatunków zwierząt, wydobywanie surowców i minerałów, polowania na groźnych przeciwników i tak dalej.

Xenoblade Chronicles X początkowo przytłacza możliwościami, frakcjami, administracją, ilością opcji oraz punktów z misjami i zadaniami. Gra potrafi zatkać gracza wielością dróg do obrania. Wybór klasy, wybór frakcji, wybór misji, wybór towarzyszy, wybór ekwipunku, wybór umiejętności – tutaj gra jRPG nie idzie na żadne ustępstwa i wymaga od gracza nieustannej koncentracji i znajomości mechanizmów. Jak za starych, dobrych lat. Bez prowadzenia za rączkę.

Xenoblade Chronicles X postacie

Wraz z wykonywaniem kolejnych zleceń dla BLADE, gracz zapuszcza się w coraz bardziej niedostępne tereny Miry. Jak okazuje się dopiero po kilkunastu godzinach gry, planeta wcale nie musi być niezamieszkana przez inteligentne formy życia. Z ich perspektywy cała sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Zamiast uchodźcami, jesteśmy najeźdźcami. To my zostajemy „Obcymi”, których trzeba się pozbyć, póki na dobre się nie rozpanoszyliśmy… To byłby nie pierwszy raz, gdy porównuje się nas do typowych szkodników.

Mira to planeta, na której większość konfliktów rozwiązuje się przemocą. Na całe szczęście walka w Xenoblade Chronicles X to sama przyjemność.

Gracz ma bezpośrednią kontrolę jedynie nad własnym awatarem, trzech pozostałych towarzyszy zawierzając władzy sztucznej inteligencji. Sednem rozgrywki jest umiejętne wykorzystanie specjalnych umiejętności na pasku w dole ekranu. Wzorem gier MMO, odpowiednie kombinacje umiejętności wywołują zaawansowane efekty, maksymalizują obrażenia, a nawet leczą gracza i jego drużynę.

Xenoblade Chronicles X walka

To nasi towarzysze sygnalizują, kiedy powinniśmy użyć umiejętności z danej grupy. Mamy wtedy kilkusekundowe okno, aby dostosować się do polecenia. Jeżeli nam się uda – zyskujemy świetne dodatkowe efekty. Jeśli chcemy być naprawdę efektywni, konieczna jest nieustanna koncentracja nie tylko na przeciwniku, ale również sojusznikach. Tylko wtedy będziemy wykonywać odpowiednie ataki w odpowiednich momentach.

Gdyby tego było mało, każda walka odbywa się w czasie rzeczywistym. Oznacza to, że nie nic nie stoi na przeszkodzie, aby chwycić za futurystyczny karabin i strzelać do bestii, oddalając się poza zasięg jej szponów. Możemy zyskiwać przewagę terenową, unikać ataków obszarowych i tak dalej. To, w połączeniu z systemem combosów i obserwacji towarzyszy, daje naprawdę, naprawdę aktywną rozgrywkę, która odpowiednio nagradza bardziej doświadczonych graczy.

Do tego wszystkiego, mniej więcej w połowie gry, zostają dodane… prawdziwe mechy.

Mowa o tych gigantycznych robotach, do których może wejść pilot, doskonale znanych z azjatyckiej popkultury. Gigantyczne maszyny bojowe pojawiają się również w Xenoblade Chronicles X, ale nie szybciej, niż po 30 godzinach intensywnej rozgrywki! Producenci wyszli z kapitalnego założenia, że na mecha trzeba po prostu zasłużyć.

Xenoblade Chronicles X mech

To niesamowite, jak zmienia się wtedy zabawa. Gigantyczne maszyny bojowe całkowicie wywracają podejście do eksploracji. Zamiast unikać gigantycznych bestii, w końcu możemy stanąć z nimi w szranki. Góra mięśni zderza się wtedy ze szczytem ludzkiej myśli technologicznej, wyposażonej w rakiety, lasery, gigantyczne karabiny i jeszcze większe ostrza. Fani filmu Pacific Rim będą w niebie.

Sterowanie mechem to frajda sama w sobie. Zwłaszcza, że maszyna potrafi zamieniać się w pojazd, którym szybko pokonamy wiele kilometrów otwartej przestrzeni. Gdyby tego było mało, możemy wyposażyć robota w dopalacze, dzięki którym wespniemy się na wcześniej niedostępne górskie półki. Do tego producenci zostawiają graczowi pełną możliwość dopasowania mecha do własnego stylu gry. To ode mnie zależy, w co wyposażona jest moja maszyna, jak wygląda i czym atakuje przeciwników. Po prostu bajka.

Pomimo moich zachwytów, muszę zaznaczyć, że Xenoblade Chronicles X zdecydowanie NIE JEST grą dla każdego fana RPG.

To tytuł, który łączy charakterystyczne dla zachodnich produkcji Role-Play otwarte światy z azjatycką kulturą, popkulturą i podejściem do gier wideo. Bohaterowie mają skośne oczy. Graczowi towarzyszą 13-letnie dziewczyny, które świecą dekoltami i z niewiadomych powodów doskonale odnajdują się na polu bitwy. Gra miejscami jest przegadana, co mnie odpowiada, ale graczom żądnym natychmiastowej akcji może bardzo ciążyć.

Każdy fan jRPG będzie niezwykle zadowolony. Jeżeli jednak produkcje pokroju Final Fantasy czy Kingdom Hearts są dla was zbyt orientalne, Xenoblade Chronicles X może przytłoczyć natłokiem informacji, kreacjami bohaterów oraz egotycznym stylem prowadzenia narracji. To zdecydowanie nie jest kolejny Mass Effect ani Alpha Protocol. Sam jestem zakochany, ale musicie mieć na uwadze odmienność i unikalność tej produkcji.

Zalety

  • Duży, otwarty świat bez żadnych barier
  • Warstwa wideo otoczenia
  • Aktywny system walki
  • Oryginalna, charakterystyczna muzyka
  • Mądre wykorzystanie dotykowego GamePada
  • Mechy, mechy i jeszcze raz mechy

Wady

REKLAMA
  • Powtarzalne misje dodatkowe
  • Szablonowe postacie
  • Na początku może przytłaczać

Napiszę to bez cienia wątpliwości - Xenoblade Chronicles X to tytuł, dla którego warto posiadać Wii U. Produkcja na wyłączność dla Nintendo to drugie najlepsze cRPG, w jakie grałem tego roku. Niesamowita gra, świetna rozgrywka, piękna oprawa, oryginalna muzyka – po prostu rewelacja.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA