Tuż przed recenzją Windows 10 na telefonach: to jak to jest z tymi aplikacjami?
Ten tekst piszę z wewnętrznej potrzeby. Jako autor, który częściowo z konieczności a częściowo dla przyjemności wikła się w dyskusje na temat oferty Sklepu Windows z Czytelnikami. Zamiast powtarzać w kółko to samo, postanowiłem po prostu stworzyć podsumowujący sytuację tekst. Niezbyt odkrywczy, ale… najchętniej w dyskusjach wypowiadają się osoby, które z Windows na co dzień niewiele mają do czynienia. Uprzejmie proszę o doczytanie tekstu do końca przed jego skomentowaniem.
Ostatnio nadszedł czas nietypowych tekstów od Gajewskiego. Po wpisie będącym zaprzeczeniem mojego poprzedniego wpisu, co robię ekstremalnie rzadko, przyszła pora na notkę, z której użytkownicy Windows na telefonach dowiedzą się bardzo niewiele. To tekst do aktywnych komentatorów Spider’s Web, którzy wzbogacają moje teksty świetnymi dyskusjami, trwającymi nieraz i po parę dni. W tych dyskusjach co rusz wraca wątek aplikacji dla mobilnego Windowsa. I wiele mitów z tym związanych.
Postanowiłem spisać wszystkie truizmy w jedną, krótką, zwięzłą całość. Jest absurdalnym stwierdzenie, że na „Windows nie ma aplikacji” lub „są zawsze gorsze od ich odpowiedników z innych platform”. To są wierutne bzdury, które kiedyś były zabawne w przypadku trollowania w komentarzach, dziś są już nudne i męczące. To jednak nie oznacza, że problemu nie ma i że można śmiało kupować telefony z tym systemem. I nie, nie chodzi tu o jakość aplikacji.
W Sklepie Windows nie ma aplikacji lub są do bani
Nawet nie wiem od czego zacząć komentując to stwierdzenie. Może zacznę od zrzutu ekranowego z mojego ekranu startowego:
Pamiętajcie proszę, że to tylko ekran startowy, na którym mam wyciągnięte narzędzia, których używam często. Pozostają jeszcze kafelki, które się na zrzucie nie zmieściły i lista wszystkich zainstalowanych przeze mnie gier i programów. Jest tego cała masa. Aplikacja bankowa, gry, aplikacje klienckie sieci społecznościowych, edytory zdjęć i wideo, aplikacje newsowe, biurowe, aplikacje klienckie usług multimedialnych. Wszystko, czego potrzebuję, mam. To oczywiście nie oznacza, że wszyscy mają podobne potrzeby do moich. Jednak przestańmy wreszcie mówić, że na telefony z Windows nie ma aplikacji.
Kolejnym argumentem jest jakość tychże aplikacji. I tu część rozmówców ma już niestety rację. Problem w tym, że owe różnice dotyczą wszystkich platform. Weźmy na warsztat podstawowe aplikacje największej sieci społecznościowej na świecie, a więc Facebooka. Czyli programy Facebook, Instagram, Messenger i tu z premedytacją pomijam WhatsAppa, wyjaśnię za chwilę. Właściwie każdy z nich ma istotne i upokarzające braki względem innych platform. Facebook nie obsługuje jeszcze wątkowanych komentarzy, Messenger połączeń głosowych, a Instagram prywatnych wiadomości. Bardzo słabo.
[gallery columns="2" link="file" ids="448701,448700"]
Z drugiej jednak strony weźmy na warsztat WhatsAppa albo komunikator Telegram, albo Nextgen Readera, albo (i mógłbym tak tu wymieniać). Pierwsze dwa to aplikacje klienckie multiplatformowe, dostępne też na Androida, iOS-a i inne systemy. Wersje na Windows są szczególnie udane, zgrabne, szybkie i wygodne, wyróżniając się na plus względem innych platform. Ostatni z przykładów to oficjalny czytnik Feedly na Windows. Tu już nie będę ryzykował, że to najlepsza aplikacja tego typu na wszystkie platformy, bo nie wszystkie widziałem. Porównując jednak z tymi co widziałem… nie ma podejścia.
Podobne różnice występują i poza Windows. Niektóre aplikacje na iOS są znacznie lepsze niż ich wersje na Androida (i odwrotnie). Nic dziwnego, że i niektóre programy na Windows są gorsze. A nawet nie tylko niektóre: jest ich całkiem sporo.
To co, nie ma problemu? Owszem jest. Bardzo poważny
A jest nim „ta jedna aplikacja” i już tłumaczę co mam przez to na myśli. Nie liczba aplikacji jest problemem, ani też nie ich jakość. Problemem jest niski udział Windows na rynku i decyzje deweloperów z tym związane. Większość wspiera Windows, czasem bardzo starannie (przykłady podałem wyżej), czasem olewczo (również wskazałem przykłady). Problemem jest ta mniejszość.
Dla jednych rozczarowaniem będzie brak klienta Snapchata na Windows. Dla innych będzie to brak aplikacji do upatrzonej w sklepie opaski fitnessowej. Dla jeszcze innych niemożność zapłacenia przez aplikację za bilet u danego przewoźnika. „Ta jedna aplikacja” jest problemem Windowsa. Nie brak aplikacji jako ogół. Nie ich jakość. A ta jedna. Każdy z was ma inną.
Szczęśliwie się składa, że mi żadnej nie brakuje. Może dlatego, że jestem od wielu lat zadowolonym, codziennym użytkownikiem telefonu z Windows i zapewne dobieram sobie inne usługi pod telefon. Ale większość z was, która do tej pory korzystała z iPhone’a lub telefonu z Androidem i rozważa przesiadkę, taką aplikację zapewne ma. Z tych 50 używanych przez was regularnie, 40 znajdziecie w Sklepie Windows, wobec ośmiu znajdziecie znakomite alternatywy, ale te dwie nie będą dostępne. Odcinając was od usługi, którą lubicie lub potrzebujecie.
Tak zwany „app gap” istnieje, tylko w innej formie, niż wielu z was twierdzi. Na Windows są aplikacje, jest ich dużo, niektóre z nich są świetne. Brakuje tylko tej jednej. Tej, której akurat teraz potrzebujesz.