Android 6.0 Marshmallow to najlepsze, co spotkało mój telefon
Jeśli korzystasz z Androida, to chciałbym móc ci powiedzieć: słuchaj, aktualizuj swój smartfon już teraz, bo Marshmallow to najlepsze, co spotkało mój telefon! Argument? Zniknął największy problem, czyli akumulator, który nie wystarczał na cały dzień pracy. Szkoda, że na to moje wołanie może odpowiedzieć jakaś 0,1 proc. użytkowników Androidów.
Autentycznie jestem załamany tym, jak w ostatnim czasie odczuwalne są problemy związane z fragmentacją Androida. Wielkie dziury, które pojawiają się jak grzyby po deszczu, okazują się być wyrwami w systemach zabezpieczeń milionów urządzeń z Androidem. W normalnym świecie producent wypuściłby aktualizację i problem w ciągu kilku tygodni byłby rozwiązany.
Ale nie w Androidzie. Tutaj panuje syf i totalny chaos. Nikt nad niczym nie panuje, Google może co najwyżej wypuścić uaktualnienia usług Google Play, które nie są przecież cudownym lekarstwem na każdą chorobę, z którą zmaga się zielony robot. Producenci skupiają się na robieniu pieniędzy i często zapominają o urządzeniach wydanych rok wcześniej. To naganne praktyki, ale skutecznego rozwiązania na nie do tej pory nie znaleziono. Niby producenci muszą aktualizować swoje smartofny przez 18 miesięcy, ale fakty są takie, że od premiery medialnej do debiutu rynkowego mija zwykle sporo czasu, do tego dochodzi brak kontroli i realnych konsekwencji dla tych, którzy zaniedbują aktualizacje. A jak sprawa już się rypnie, to zawsze winę można zwalić na jakiegoś operatora, że to on nie chciał współpracować przy tworzeniu kolejnej aktualizacji. I problem rozwiązany. A w zasadzie zamieciony pod dywan.
Sytuacja patowa, ale wkurza. Tym bardziej teraz, gdy jestem rozdarty między dwoma światami. Jeden świat to ten realny, w którym Android 6.0 Marshmallow istnieje wyłącznie teoretycznie. Dobrze pokazał to Piotrek, który omawiał ostatnie wyniki fragmentacji systemu Android. W tych raportach wynik Marshmallowa oscyluje na granicy błędu statystycznego.
Co fajnego w Androidzie 6.0 Marshmallow?
Po pierwsze uprawnienia aplikacji, po drugie i trzecie to funkcje, które oczarowały mnie już po kilku dniach, czyli dostęp do asystenta głosowego z poziomu ekranu blokady oraz funkcja Doze.
Doze pozwala na optymalizację zużycia energii przez urządzenia mobilne. Dzięki tej funkcji sprzęt rozpoznaje, kiedy jest w stanie spoczynku i usypia niepotrzebne procesy tak, żeby akumulator wystarczył na dłużej. Efektem ubocznym mogą być pewne opóźnienia w otrzymywaniu powiadomień o nowych mailach, czy wiadomościach, ale i na to jest sposób. Wybrane aplikacje, te które naprawdę są dla nas ważne, możemy dodać do listy wyjątków i wszystkie powiadomienia będą pojawiały się tak szybko, jak to tylko możliwe.
Już po czterech dniach z Marshmallowem zauważyłem, że akumulator jest oszczędzany, gdy nie używam akurat smartfona. Telefon pozostawiony na noc bez ładowarki rozładował się raptem o 1 proc., a i w trakcie dnia zauważyłem, że są momenty, gdy oszczędzał energię.
Pierwsze dni z Marshmallowem nie były jednak dobrym okresem do testów, bo z telefonu korzystałem znacznie intensywniej niż zwykle. Przede wszystkim dużo jeździłem samochodem i smartfon robiący za nawigację był ładowany w ciągu dnia, czasem nawet kilka razy. I choć wykresy zużycia baterii wyglądały ciekawie - widoczne były okresy, gdy poziom naładowania niemal nie spadał - to w praktyce nie mogłem zaobserwować o ile realnie Doze wydłużało czas pracy na jednym ładowaniu.
Doze w Marshmallow, czyli jakie są efekty
Od poniedziałku wskoczyłem w normalny rytm tygodnia i wykonuję wiele powtarzalnych czynności. Przy takim codziennym wykorzystaniu smartfona moja Moto X2 zwykle około godziny 15:00 miała poniżej 50 proc. naładowania akumulatora, a między godziną 18:00 a 20:00 musiałem szukać już ładowarki. To było strasznie irytujące, ale musiałem z tym żyć.
Od czasu, gdy w codziennych obowiązkach towarzyszy mi ten sam smartfon, ale z Androidem 6.0 Marshmallow, sytuacja uległa znacznej poprawie. Teraz akumulator Moto X2 około godziny 15:00 ma zwykle 70 proc. energii, a z podpięciem smartfona do ładowarki mogę spokojnie czekać na moment, aż pójdę do łóżka, co czynię przeważnie około północy.
Głupi smartfon, głupi akumulator, głupia aktualizacja Androida, ale zmiany jakie wprowadziło to w moim codziennym funkcjonowaniu są dość spore. Do tej pory, gdy chciałem wyjść z domu po 18:00 musiałem zabierać ze sobą ładowarkę, szukać powerbanku lub ładować telefon w samochodzie. Takie rozwiązania potrafią doraźnie uratować sytuację, ale gdy codziennie wieczorem pojawia się ten sam problem, to człowiek ma wrażenie, że coś jest nie tak. I zwykle szuka rozwiązania.
Przyznaję, że nie chciałem zmieniać smartfona, bo z Moto X2 jestem bardzo zadowolony i po prostu odpowiada mi to urządzenie. Jednak jeszcze w zeszłym tygodniu byłem wściekły na to, co wyprawiał akumulator. Dzisiaj trudno mi wymienić jakieś wady, mimo że nadal mówimy o tym samym smartfonie.
Miejsce na smutną pointę
Tak jak zacząłem, tak też skończę. Jeśli korzystasz ze smartfona z Androidem, to bardzo chciałbym móc ci powiedzieć: słuchaj, aktualizuj swój smartfon już teraz, bo Marshmallow to najlepsze, co spotkało mój telefon!
Niestety wiem, że na aktualizację do Marshmallowa może skusić się dzisiaj dosłownie garstka posiadaczy Nexusów, ktoś z LG G4, ktoś z Motką X2 i… powoli lista się już kończy.
Straszna szkoda, że problem fragmentacji Androida nadal jest tak odczuwalny. Oby 2016 rok to jakoś zmienił.
Czytaj również: