Oto Facebook M - wirtualny asystent, który nie ma planów, aby konkurować z Cortaną i Siri
Niezwykle trafne okazały się niedawne informacje na temat nowego produktu Facebooka - wirtualnego asystenta, z którym porozumiewać się będziemy za pomocą Messengera. Na pierwszy rzut oka zmieniło się zasadniczo jedno - zamiast "Moneypenny", nasze prośby i pytania będziemy kierować do tworu nazwanego po prostu M. Tak jak przewidywano, nie będzie to typowy asystent, jakiego znamy np. pod postacią Cortany, Siri czy Google Now.
Zamiast tego, Facebook M będzie raczej asystentem doradzającym nam przede wszystkim w kwestii rzeczy, które można kupić lub zamówić. David Marcus z Facebooka sugeruje, że M może nam się przydać chociażby przy poszukiwaniu restauracji, planowaniu podróży, poszukiwaniu prezentów czy ustalaniu spotkań. Na kilku udostępnionych zrzutach ekranu widać przykłady takich akcji - M odpowiada na pytania, gdzie znajduje się dobra knajpka w miejscu, do którego jedziemy, gdzie jest w pobliżu plaża, na którą można pójść z psem, czy też zamawia dla nas kwiaty na urodziny matki.
M potrafi jednak nie tylko podpowiedzieć prezent czy lokalizację dobrej restauracji, ale i idzie o krok dalej. Może pomóc nam kupić dany produkt (prawdopodobnie nie opuszczając na długo aplikacji), zamówić dostawę pod wskazany adres (jeśli chodzi np. o prezent dla znajomych) czy zarezerwować miejsce w restauracji.
Niestety nie wiadomo jeszcze dokładnie, jakie funkcje poza tymi wymienionymi powyżej zaoferuje nam asystent Facebooka. Na razie wszystko wskazuje na to, że będzie to dodatek nastawiony głównie na - i tu trudno się Facebookowi dziwić - sprzedaż towarów i usług, a nie pomoc taką, jaką oferują rozwiązania konkurencji. Wszystko jednak może się w pewnym momencie zmienić - kto wie, jak będzie się rozwijał ten fragment gigantycznego portalu społecznościowego.
Tym bardziej, że Facebook M ma jedną ogromną przewagę nad najbardziej znanymi konkurentami - jest dostępny za pośrednictwem Messengera. Każdy, absolutnie każdy, kto posiada dostęp do tego komunikatora (i znajdzie się w kraju, w którym oferowana jest usługa M), będzie mógł skorzystać z jego możliwości. Wystarczy tylko mieć zainstalowanego Messengera, a ten wymóg, jak dobrze wiadomo, spełniają często nawet ci, którzy Facebooka nie lubią i z samego portalu korzystać nie chcą. Ba, Messengera od pewnego czasu można używać bez posiadania konta na Facebooku.
Facebook startuje więc bardzo ostrożnie, pozornie nie stanowiąc zagrożenia dla produktów Google'a, Apple'a czy Microsoftu. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, żeby w pewnym momencie wykorzystał potencjał swojego rozwiązania i zaatakował odważniej, a wtedy może się zrobić naprawdę ciekawie. Choć nic też nie stoi na przeszkodzie, aby projekt ten zakończył się całkowitą klapą, jak miało to miejsce już niejednokrotnie w przypadku pomysłów zespołu Zuckerberga.
Aktualnie Facebook ogłosił jedynie, że rozpoczyna testy swojej nowej usługi i, jak donosi Engadget, korzysta z niej zaledwie garstka osób. Nie wiadomo kiedy i do których zwykłych użytkowników trafi ona najszybciej, ale możemy założyć, że mieszkańcy Polski nie będą raczej wysoko na tej liście.