Ile kosztuje naprawa drona ze sprzętem foto po nurkowaniu w wodzie?
Jak pewnie wiecie, niedawno mój hexacopter zaliczył niespodziewaną kąpiel. Podczas nagrywania plenerowej sesji, dron wplątał się w gałęzie, po czym runął do wody. Trzy dni po tym wydarzeniu sprzęt się odrodził.
Śmierć drona wyglądała naprawdę groźnie.
Co konkretnie nurkowało?
Rama DJI F550, kontroler lotu NAZA-M V2 (wraz z całym osprzętem, czyli płytką PMU, anteną GPS i płytką LED), gimbal Zenmuse H3-3D, kamera GoPro Hero4 Silver, moduł iOSD Mini do transmisji danych telemetrycznych, nadajnik FPV do transmisji wideo, odbiornik od aparatury, zestaw regulatorów obrotów wraz z silnikami DJI E300 i jeden pakiet LiPo 3S 5000 mAh.
Warto podkreślić, że nurkowanie nawet w najgorszym przypadku nie oznacza starty całego sprzętu. Na brzegu (lub w domu) zostaje całkiem sporo szpargałów, czyli m.in. aparatura do sterowania wraz z nadajnikiem, ekran do transmisji FPV, ładowarki, zapasowe pakiety do drona i aparatury, jak i inne drobiazgi.
Jedna kąpiel to za mało
Po powrocie do domu jak najszybciej rozkręciłem ramę drona i zacząłem uwalniać kolejne części. Wbrew pozorom, zajmuje to naprawdę dużo czasu, bo plątanina kabli, mułu, liści i glonów nie ułatwia demontażu. Elementy wlutowane w dolną płytę ramy odciąłem jak najbliżej płytki, a resztę części wykręciłem i/lub odkleiłem.
Dalej każdy element z osobna trafił… pod wodę. A konkretnie pod silny strumień bieżącej wody. Trzeba było dokładnie wypłukać pozostałości mułu. W przypadku ramy, regulatorów i silników nie jest to większym problemem. Sytuacja jest trudniejsza dla elementów zamkniętych w obudowach, czyli kontrolera NAZA, płytki PMU, jak też wszystkich nadajników i odbiorników. Trzeba je rozkręcić i wyjąć ze środka elektronikę, ale osobiście zrezygnowałem z moczenia jej pod bieżącą wodą.
Najbardziej obawiałem się, jak poradzi sobie kontroler NAZA, czyli serce drona, które przy okazji jest najdroższym elementem. NAZA kryje w środku bardzo czuły barometr, który jest zamocowany na gąbeczkach, więc całe wnętrze jest ruchome.
Wszystkie elementy należałoby jeszcze wykąpać w alkoholu izopropylowym. Niestety nie miałem go w domu, więc całość czym prędzej umieściłem w wielkiej misce wypełnionej pięcioma kilogramami sypkiego ryżu.
Dwie doby później wszystko wyjąłem i oczyściłem. Kilka styków w elektronicznych elementach było lekko zaśniedziałych i trzeba było je wyczyścić. Udało się to zrobić przy pomocy szczoteczki do zębów.
Rezurekcja
Wszystkie elementy przed złożeniem trzeba było sprawdzić podłączając je kolejno do zasilania. Kolejnym testem było podpięcie odbiornika aparatury do kontrolera NAZA, a tego do komputera. Sterownik poprawnie wykrywał ruchy drążków na wszystkich kanałach.
Nie pozostało więc nic innego, jak złożenie drona i ponowne podłączenie go do komputera. Test silników w programie NAZA M Assistant wyszedł pomyślnie. Dron jak i oprogramowanie nie wskazywały żadnych błędów. Silniki bez śmigieł poprawnie reagowały na wychylenie drążków aparatury.
Pozostawało jednak pytanie, jak dron zachowa się w powietrzu. Istniało ryzyko, że barometr w NAZA-ie zwariował. Mogła nastąpić sytuacja, że tuż po starcie dron wystrzeli w górę, bo kontroler będzie odczytywał wysokość 5 metrów jako kilometr. Pierwszy lot dobrze jest więc wykonać w hali z zadaszeniem lub… na sznurku.
Na szczęście okazało się, że wszystkie systemy w powietrzu działają prawidłowo.
Ile kosztuje nurkowanie dronem?
Kawa na ławę. Nurkował sprzęt o wartości ok. 5500 zł, licząc razem z kamerą GoPro.
Koszt naprawy drona wyniósł 500 zł. Tyle kosztowało 6 nowych regulatorów obrotów silników. Wymiana tych elementów wystarczyła, by sprzęt wrócił do świata żywych. Hexacopter lata pewnie i zachowuje się tak samo, jak przed wypadkiem. W istocie koszt mógł być dwukrotnie mniejszy, bo można było wymienić tylko 3 spalone „regle”, jednak dla bezpieczeństwa wymieniłem wszystkie. To newralgiczne elementy, od których zależy praca silników.
Sytuacja wygląda gorzej, jeśli mowa o nagrywaniu i transmisji wideo. Nie udało się odratować domowymi sposobami kamery GoPro (1600 zł), gimbala (1000-1200 zł) i nadajnika FPV (200-400 zł). GoPro trafiła już do serwisu i przy odrobinie szczęścia uda się ją wskrzesić przy minimalnym koszcie. Z gimbalem sprawa wygląda gorzej. Szanse na naprawę są niewielkie, gdyż jest to skomplikowany i bardzo delikatny sprzęt. Szacowana cena napraw elementów wideo to ok. 1400 zł, wliczając w to zakup nowego gimbala Zenmuse H3-3D.
Podsumowując – nie róbcie tego w domu, ani nawet poza domem.