Poznajcie Fotospacery. Darmowe warsztaty foto, na których na pewno nie będziecie się nudzić
Fotografia może być świetną przygodą, co staram się pokazywać na Spider’s Web. Jedną z najciekawszych i najbardziej inspirujących foto-aktywności są warsztaty, gdzie można zarówno zdobyć wiedzę, jak i zapolować na nietypowe kadry. Postanowiłem przybliżyć kolejną inicjatywę, która powstała z myślą o fotografach. Poznajcie Fotospacery!
Niedawno pisałem o Akademii Nikona, która ma w swojej ofercie różnego typu warsztaty i kursy skierowane do fotografów na różnym poziomie zaawansowania. Nie każdy fotograf możne jednak sobie pozwolić na szkolenia, które choć są atrakcyjne, to często są po prostu kosztowne.
Są jednak inicjatywy nie mniej ciekawe fotograficznie, a jednak darmowe. Jedną z nich są Fotospacery, których koordynatorem i organizatorem jest Tomek Kulas. Fotospacery mają otwartą strukturę i są skierowane do fotografów na każdym poziomie zaawansowamia. Potrzebna jest po prostu pasja do zdjęć. Tomkowi udało się zorganizować wiele ciekawych wypadów, w tym warsztaty foto podczas premier Volvo.
W obszernej rozmowie Tomek Kulas przedstawia kulisy projektu Fotospacery.pl
Marcin Połowianiuk, Spider’s Web: Skąd pomysł na Fotospacery?
Tomek Kulas, Koordynator i organizator projektu Fotospacery.pl: Pomysł przyszedł w spamie. No, może nie był to taki totalny spam, ale e-mail rozesłany przez moją dawną koleżankę z liceum, zapewne do bardzo wielu znajomych – w tym do mnie. Pamiętam, że rzuciłem tylko na niego okiem i stwierdziłem, że chodzi o jakieś zwiedzanie Warszawy, prowadzone przez sympatycznie brzmiącą „Warszawską Fabrykę Spacerów”. Zwiedzanie, które szczerze mówiąc niezbyt mnie wtedy interesowało, bo wydawało mi się, że ja Warszawę znam. Dosłownie na chwilę przed skasowaniem tego maila przyszła mi jednak do głowy myśl, że może warto jakoś połączyć to zwiedzanie z fotografowaniem.
Odpisałeś?
Tak, odpisałem, spotkaliśmy się i długo, długo rozmawialiśmy. I tak się zaczęło. Dlatego śmiejemy się czasami, że Agnieszka jest matką założycielką Fotospacerów, a ja ich ojcem, lecz tak naprawdę w Fotospacery zaangażowanych jest znacznie więcej osób. I wkład każdej z nich jest niezwykle cenny, niezwykle ważny. Zdecydowanie najbliższe prawdy jest stwierdzenie, że jest to dzieło grupy osób – dzieło, które cały czas powstaje.
Na ile fotospacery są spacerami, a na ile warsztatami? Czy nadrzędnym celem jest złapanie kilku kadrów w niecodziennych lokacjach, czy edukacja uczestników w zakresie fotografii?
Och, żebyś ty wiedział, ile razy już wcześniej zastanawiałem się nad odpowiedzią na to pytanie! Cóż, nazwa „Fotospacer” jest w naszym przypadku trochę myląca, bo takie zjawisko istniało już wcześniej i na świecie, i w Polsce. Typowy „Photowalk” to dość prosta sprawa – wyznacz się miejsce zbiórki, ktoś ma pomysł na trasę, aparaty w dłonie i jazda. I to jest rzeczywiście świetne, fotografowanie w grupie to ogromnie przyjemna sprawa, a przy okazji – w niektórych miejscach – również bezpieczniejsza. Choć może nie ma to wiele wspólnego z typową nauką fotografowania.
Nasze Fotospacery są jednak trochę inne. Po pierwsze dlatego, że kładziemy mocny akcent na aspekt zwiedzania, poznawania oglądanych i fotografowanych miejsc. W Warszawie zawsze są z nami przewodniczki z „Warszawskiej Fabryki Spacerów”, w innych miastach też współpracujemy z zawodowymi, dyplomowanymi przewodnikami. I zdarzają się nawet na naszych spacerach ludzie (choć nie jest ich wielu), którzy po prostu idą z nami i słuchają. Nie robią zdjęć, oglądają tylko i zapamiętują.
Gdzie tu fotografia?
Gdzieś na drugim końcu skali są te osoby, które mają pozytywnego świra na punkcie fotografii. Tych jest zdecydowanie więcej, ale tu też można odróżnić takich, którzy na każdym przystanku wysłuchają tego, co przewodnik ma do powiedzenia, a dopiero później szukają ciekawych kadrów, oraz takich, których interesuje wyłącznie najlepszy, najbardziej oryginalny kadr. Giną nam gdzieś z oczu na podwórkach, ruderach czy zasikanych klatkach schodowych, odnajdują się na chwilę, znowu giną. Ale później przysyłają zdjęcia, które wgniatają w ziemię. Jak?! Gdzie?! Myśmy przecież też szli tą samą trasą, ale tego nie zauważyliśmy!
Ok, a gdzie tutaj warsztaty fotograficzne?
Drugim wyróżnikiem naszych Fotospacerów jest ten wspomniany przez ciebie element warsztatowy. Zawsze staram się omówić kilka tematów fotograficznych, maksymalnie konkretnie – na tyle, na ile pozwalają warunki. Pewne tematy powtarzają się częściej, na przykład wprowadzenie do street photo, zdjęć portretowych czy architektury, bo zwyczajnie pasują do charakteru Fotospacerów. Ale tematy bywają różne, np. demonstracja (i późniejsze wykorzystanie w praktyce) różnego rodzaju filtrów szarych, dość dokładne omówienie różnic między formatem JPEG i RAW albo szkolenie z zakresu obrazów typu HDR. Różnie to bywa i różnie to wychodzi, bo nie jesteśmy na sali wykładowej, tylko stoimy gdzieś na rogu ulicy lub nawet po prostu idziemy. Zdarzało się już, że przykładowe zdjęcia wyświetlałem z mobilnego projektora na zaparkowanym nieopodal samochodzie albo na przenośnym tablecie o przekątnej… 20 cali. Lekko nie jest (ten tablet też lekki nie był), ale warsztatowy charakter Fotospacerów jest zawsze istotny.
I jeszcze jedna sprawa: niewątpliwie warsztatową cechą Fotospacerów jest też zapoznanie się ze sprzętem naszych partnerów, ale to temat do odrębnego omówienia. A na razie odpowiem krótko: najważniejsze są oczywiście zdjęcia! Zawsze.
Do kogo jest skierowana oferta? Do osób początkujących czy również do zawodowców?
Ze względu na to co powiedziałem wcześniej, to wbrew pozorom nie jest ważna kwestia. Na Fotospacerze dobrze będzie czuł się ktoś, kto w ogóle nie zna się na fotografowaniu, ponieważ w razie czego po prostu posłucha sobie tego, co opowiadają nasze wspaniałe przewodniczki i wróci do domu ubogacony i zadowolony. Ale równocześnie jest na naszych Fotospacerach wielu uczestników, którzy zawodowo zajmują się zarabianiem lub dorabianiem poprzez fotografowanie. Mają okazję do wykonania wielu dobrych zdjęć do swojego porfolio, trochę nas też może podglądają, szukając ciekawych miejsc na własne sesje fotograficzne lub podpatrując techniki, jakie czasem prezentujemy. A wielu z nich po prostu nas chyba polubiło – zresztą z wzajemnością. Mimo to rotacja jest duża, na każdym Fotospacerze mamy wielu nowych uczestników i bardzo dbamy o to, by każdy czuł się na nich dobrze.
W jaki sposób dobieracie tematy na warsztaty?
Jeśli chodzi o to, czego staram się uczyć, to tematy dobrane są zawsze tak, żeby było coś ciekawego dla początkujących fotografów, i coś, co może zainteresować, a może nawet zaskoczyć tych zaawansowanych. Oczywiście nie jestem ani najmądrzejszym, ani najlepszym fotografem na świecie, ale zauważyłem, że wielu nawet doświadczonych fotografów ma czasami mylne poglądy na jakiś ważny, podstawowy temat lub też luki w wiedzy, które po uzupełnieniu trochę wszystko upraszczają i czynią bardziej zrozumiałym.
Ale teraz uwaga: to wszystko, co przed chwilą powiedziałem, nie jest istotne. Fotospacery są skierowane do pasjonatów, po prostu! Wiesz, my nigdy nie odwołujemy naszych spacerów albo nie przesuwamy ich w czasie, więc zdarzyło nam się łazić w ulewnym deszczu albo przy niemal 30-stopniowym mrozie (puszczaliśmy zresztą wtedy bańki mydlane, żeby zamarzały). I ludzie przychodzą! To są prawdziwi pasjonaci! Zresztą ci mądrzejsi wiedzą, że najciekawsze zdjęcia często powstają nie przy pięknej pogodzie i nudnym, błękitnym niebie, ale właśnie podczas ulewy, burzy, mrozu, mgły, wichury, wczesnym rankiem albo wieczorem. Zrobiliśmy już na przykład dwa Fotowarsztaty z Volvo: na pierwsze trzeba było przyjść zimą, w niedzielę, przed piątą rano, a ludzie przyszli! Drugie trwały całą noc, od dziewiętnastej do piątej. Nikt nie wpłacał żadnej zaliczki, nikt nikogo nie karał za nieobecność, a ludzie przyszli. To prawdziwi, totalni, absolutni pasjonaci fotografii. Wspaniali!
Czy spotkania w danych lokalizacjach odbywają się cyklicznie, czy za każdym razem spacer odbywa się w nowym miejscu?
Przed chwilą policzyłem dokładnie i okazało się, że ostatni spacer po Radomiu (24 maja) był dopiero naszym 15-tym Fotospacerem, choć po drodze zrealizowaliśmy jeszcze sporo innych imprez z przedrostkiem „Foto” – Fotowarsztatów czy Fotowypraw. W każdym razie nie było jeszcze tego tak dużo, żebyśmy musieli się powtarzać, w końcu zaczęliśmy dopiero pod koniec 2013 roku. A poza tym staramy się, by nam to sprawiało przyjemność. Tak zwyczajnie. Więc może dla nas, organizatorów, jest to problem – za każdym razem znaleźć nową trasę, nowe dodatkowe atrakcje czy nowe tematy warsztatowo-fotograficzne , ale przynajmniej cały czas coś odkrywamy i sami się rozwijamy.
Dlaczego akurat Radom?
Świetnym przykładem jest tu właśnie Radom – mało kto by pomyślał, że jest to miasto, które warto zwiedzić z aparatem. Byliśmy tam nieco ponad dwa tygodnie temu i wszystkim oczy otwierały się ze zdumienia, zwłaszcza tym uczestnikom, którzy przyjechali spoza Radomia. No i nam również. To fotogeniczne i piękne miasto. Oczywiście czasami jest to piękno eleganckie, klasyczne i spokojne, a czasem „piękno brzydoty”, ale i jedno, i drugie jest nie mniej poruszające. Nam to przypominało warszawską Pragę, a jeśli miałbym wybrać jakąś lokalizację, którą lubimy szczególnie, to właśnie Stara Praga jest chyba przez nas darzona największą sympatią. Choć zdarzało się, że byliśmy tam obrzucani kamieniami czy butelkami.
Wiem, że macie też współpracę z partnerami zewnętrznymi.
Tak, w tym roku realizujemy dwa nowe cykle, z których jesteśmy dumni. Z firmą Samsung poznajemy stolicę w cyklu o nazwie „Warszawa NAJ”. Osiem Fotospacerów, osiem dzielnic Warszawy, osiem niezwykłych ulic, za każdym razem pod jakimś względem „naj”, na przykład najgłośniejszych, najkrótszych czy najbardziej zakręconych. I tak – przez szczegół do ogółu – chcemy naszkicować obraz całej Warszawy. Obraz, który się już nam powoli wyłania (jesteśmy obecnie przed czwartym Fotospacerem z tego cyklu), pokazuje, jak bardzo różnorodne jest to nasze stołeczne miasto. Ja za każdym razem mam wrażenie, jakbyśmy za każdym razem lądowali nawet nie tylko w zupełnie innej miejscowości, ale nawet w innym kraju, innym świecie.
A drugi?
Drugi cykl, który realizujemy z firmą Panasonic, jest nieco zwariowany. Nosi nazwę „Fotograficzne Perły Polski”, a wariactwo polegało na tym, że ogłosiliśmy pięć Fotospacerów i dni, w których będą się odbywać, natomiast nie wiedzieliśmy tego gdzie się one odbędą. Serio! Pierwszym etapem tego projektu był konkurs, w którym najpierw ludzie z całej Polski zgłaszali kandydatury miejsc, a później na nie głosowali. Teraz znamy już wyniki tego głosowania i muszę przyznać, że są one totalnie różne od naszych przewidywań. Sądziliśmy, że wygra jakiś Kraków, Wrocław czy Poznań, a tymczasem Fotograficzne Perły Polski 2015 to: Radom, Dolina Chochołowska, Barczewo, Iłża i Góry Stołowe. Czemu? Bo akurat tam znalazły się społeczności, które najbardziej prężnie głosowały w pierwszym etapie konkursu. To są znów konkretni, żywi ludzie, pasjonujący się fotografią i przyjacielscy, o czym mieliśmy się już okazję przekonać w Radomiu.
W jakich miejscach do tej pory odbywały się spacery?
W skrócie: w zeszłym roku spacerowaliśmy wyłącznie po Warszawie (za każdym razem była to jednak inna trasa), w tym po Warszawie i po Polsce, więc w przyszłym roku może wypadałoby wyruszyć w świat? Śmiejemy się, na razie ogłosiliśmy, że urządzimy Fotospacer po Księżycu, ale jakoś nikt nie raczył się nabrać na ogłoszenie opublikowane 1 kwietnia.
Czy jakaś lokalizacja szczególnie zapadła ci w pamięci albo szczególnie podobała się uczestnikom?
Jeśli chodzi o lokalizacje – każda była inna i każda coś ciekawego nam dawała, pokazywała. Najmocniej w pamięci utrwalają się chyba jednak nie miejsca, ale przeżycia. Podam głupi przykład: pojechaliśmy na Fotowyprawę do schroniska w Korabiewicach, żeby zrobić sesje fotograficzne tamtejszym pieskom (i nie tylko), które miały pomóc w szukaniu dla nich nowych domów i nowych właścicieli. Ale nie tylko fotografowaliśmy, lecz także wyprowadzaliśmy tamte psy na spacer – i ja do tej pory to wspominam. Trafił mi się bardzo miły psiak, już niezbyt młody i trochę chory, ale bardzo sympatyczny i taki stęskniony za odrobiną czułości. Tak samo wspominamy wszyscy to fotografowanie na dużym mrozie albo w ulewnym deszczu – to były niezwykłe przeżycia, które na długo zostają w pamięci.
Czy któreś miejsce szczególnie przypadło ci do gustu?
Od strony fotograficznej uwielbiam warszawską Pragę. Tam po prostu kadry same pchają się do aparatu. A równocześnie jest to dla nas za każdym razem nauka współpracy z miejscowymi mieszkańcami, czasem zabawna, czasami nieco groźna, ale za każdym razem barwna i pozostająca w pamięci.
Jak często są organizowane spotkania i jak długo trwa pojedynczy spacer?
Nie ma żadnych ustalonych z góry reguł, choć patrząc wstecz można powiedzieć, że nigdy nie schodzimy poniżej jednego wydarzenia w miesiącu. Obecnie realizujemy dwa-trzy wydarzenia w miesiącu. Typowy Fotospacer trwa około trzy godziny, bo tyle większość uczestników jest w stanie przejść z przyjemnością i w miarę świeżymi siłami. Przy czwartej godzinie, bo jednak dość często zdarza nam się niestety przedłużyć spacerowanie, zaczyna się już objawiać zmęczenie. Ale tu też nie ma ściśle określonych reguł, na przykład na najbliższy Fotospacer po Tatrach, głównie po Dolinie Chochołowskiej, przeznaczamy niemal cały dzień, około dziesięciu godzin, oczywiście z przerwami na odpoczynek czy posiłki.
Kto prowadzi takie spotkania? Ile osób liczy sobie pojedyncza grupa „spacerowiczów”?
Każdy Fotospacer jest prowadzony równocześnie na dwa sposoby. Od strony zwiedzania – przez przewodniczki czy przewodnika, którzy idą na początku grupy i opowiadają mnóstwo ciekawych rzeczy. Od strony fotograficznej przeze mnie – staram się w trakcie spaceru doradzać uczestnikom najbardziej fotogeniczne lokalizacje, bo wcześniej oczywiście przechodzimy na każdej trasie kilka spacerów próbnych, no i co jakiś czas omawiam też jakieś zagadnienia fotograficzne. Staramy się, żeby grupa nie przekroczyła 50-60 uczestników, choć zainteresowanie Fotospacerami jest z reguły znacznie większe.
Czy wobec tego prowadzicie jakąś formę selekcji spacerowiczów?
Niezbędne są zapisy i tylko zakwalifikowane przez nas osoby informujemy, gdzie dokładnie rozpoczyna się Fotospacer. Na samym początku jeszcze tego nie robiliśmy, ale już na drugi Fotospacer przyszło ponad osiemdziesiąt osób, więc wyglądaliśmy trochę jak grupa pielgrzymkowa. Od tamtej pory miejsce startu jest – ja wiem, że to zabawnie brzmi, ale w sumie to prawda – tajemnicą dostępną jedynie wybranym. Oczywiście wielkość grupy dostosowujemy też do trasy. Na praskie podwórka zabieramy mniej osób, nie więcej niż 40, a w góry planujemy zabrać jeszcze mniej uczestników.
Jak wygląda kwestia opłat za uczestnictwo?
Krótka odpowiedź jest prosta – opłat nie ma, w każdym razie do tej pory nigdy nie było. Tak samo na innych wydarzeniach, nawet na dość elitarnych Fotowarsztatach. Ale chcę dać też dłuższą odpowiedź: nasz, jak to się teraz mówi, model biznesowy zakłada, że za organizację Fotospaceru płacą nasi partnerzy, czyli firmy, z którymi na różne sposoby współpracujemy. My jednak staramy się im odwdzięczać w postaci jak najmocniejszego nagłośnienia każdego wydarzenia – jak największą liczbą relacji na portalach, blogach czy w mediach społecznościowych, jak największą liczbą galerii, ciekawych zdjęć ukazujących się na różne sposoby w Sieci. Ale to oczywiście nie zależy od nas, tylko od uczestników naszych wydarzeń, więc jak tylko możemy, zachęcamy ich do takich publikacji. Przymusu jednak nie ma, wszystko odbywa się w całkowitej wolności.
Jedynym momentem, w którym odwdzięczamy się za poprzednie publikacje lub z góry liczymy na nowe, jest czas zapisów na kolejne wydarzenia. Obowiązuje wtedy kolejność zgłoszeń, ale nie tylko – bardziej premiujemy osoby, które prowadzą blogi, galerie, współpracują z portalami internetowymi. Nie ukrywamy tego, pytamy się zresztą o to już w formularzu zapisów na Fotospacer.
Tylko czy takie podejście jest fair?
Pamiętam maila oburzonego „potencjalnego uczestnika”, który narzekał, że promujemy osoby na przykład prowadzące własne blogi. Odpisałem mu wtedy z propozycją zorganizowania Fotospaceru bez konieczności publikacji czegokolwiek i gdziekolwiek, za to normalnie płatnego, no bo przecież rezygnujemy wtedy ze współpracy z firmami zewnętrznymi, którym na takich publikacjach zależy. Jak to w Polsce bywa, zamilkł.
W jaki sposób odbywa się partnerstwo z firmami fotograficznymi wymienionymi na stronie Fotospacery.pl? Czy firmy udostępniają uczestnikom sprzęt fotograficzny?
Tu zacznę od wielkiego słowa: wolność. Jeśli ktoś chce przyjść na Fotospacer z własnym sprzętem fotograficznym, to zawsze, ale to zawsze jest taka możliwość. Ale jest to mimo wszystko wolność ograniczona, bo tu też rządzi matematyka. Jeśli mamy 50 miejsc, a do rozdania 40 aparatów firmy X, a na Fotospacer zgłosi się 40 osób zainteresowanych ich testowaniem i 40 niezainteresowanych, to oczywiście zaprosimy 40 osób zainteresowanych i 10 niezainteresowanych, to chyba jasne. Ale nawet te osoby, które testują produkty promowane przez nas na Fotospacerze, mogą też oczywiście używać własnego sprzętu.
Czy testy sprzętu to czynnik, który przyciąga spacerowiczów?
Generalnie możliwość testowania sprzętu traktowana jest przez większość uczestników jako dodatkowa atrakcja. Często są to aparaty czy obiektywy z najwyższej półki, kosztujące po kilka czy kilkanaście tysięcy złotych, a zdarzały się jeszcze droższe. Mało kto ma możliwość pobawienia się tego typu produktami, a my jeszcze do tego dołączamy przecież ciekawe miejsca i dodatkowe atrakcje, które w postaci niespodzianek też pojawiają się na każdym Fotospacerze.
Jakiego typu są to niespodzianki?
Niedawno na przykład na obskurnym praskim podwórku mieliśmy okazję fotografować a równocześnie słuchać przepięknej gry na wiolonczeli, a ostatnio w parku ćwiczyliśmy zdjęcia seryjne w smartfonach firmy Samsung, uwieczniając pokaz gimnastyczki z szarfą. A zatem dobry, ciekawy sprzęt fotograficzny, który mogą testować uczestnicy, plus wiele okazji do wykonania niezwykłych zdjęć. Ten układ naprawdę dobrze sprawdza się w praktyce.
Jak uczestnicy oceniają Fotospacery?
Na to pytanie raczej nie powinienem odpowiadać. Wydaje mi się, że Fotospacery oceniane są dobrze, ale trzeba by się spytać samych uczestników. W każdym razie mamy generalnie problem z nadmierną liczbą chętnych uczestników, więc chyba nie jest źle.
W takim razie, czy zdarzało się, że uczestnicy wracali na kolejne spotkania?
Cały czas na nasze Fotospacery przychodzi dużo nowych osób, ponad połowa (a czasami nawet około 90 procent) uczestników to dla nas nowe twarze. Ale też sporo osób wraca, a są też tacy, którzy spacerują z nami regularnie i czasami mamy wrażenie, jakby były już częściowo członkami naszego zespołu organizującego Fotospacery. No i na pewno są naszymi Przyjaciółmi, na których można polegać.
To zresztą dzieje się bardzo naturalnie – przychodzą po raz pierwszy, drugi, kolejny, a potem sami podchodzą i coś proponują, włączają się w organizację kolejnych wydarzeń. W taki zupełnie naturalny sposób zaczynaliśmy w trójkę, a teraz zespół Fotospacerów (nie licząc Przyjaciół, którzy też nam pomagają na wiele sposobów) to dziesięć osób, z których każda coś organizuje lub jest za coś odpowiedzialna. Jeśli pozwolisz: Agnieszko, Weroniko, Karino, Asiu, Tomku, Arku, Wojtku, Jarku, Dominiku – bardzo Wam za wszystko dziękuję! Ale dziękuję też wszystkim naszym Przyjaciołom i Uczestnikom, bez których Fotospacerów po prostu by nie było!
Jakie są plany na rozwój?
Oczywiście mamy wiele planów i wiele mniej lub bardziej szalonych pomysłów. Uczciwie szalonych, serio. Chyba nikt przed nami nie robił Fotospacerów w taki sposób, w jaki robimy to my, choć, tak jak mówiłem, sama nazwa i samo zjawisko już istniało. I teraz też planujemy robić wszystko inaczej, kreować pewne wydarzenia na nasz własny sposób.
Własny, czyli jaki?
Ja wiem, że to, co mówię, jest dość niekonkretne, ale to taki moment. Choć może podam Ci kilka zabawnych przykładów, z zaznaczeniem, że realizację każdego z nich traktujemy całkiem poważnie. Fotospacer podwodny. Fotospacer powietrzny połączony z warsztatami fotografowania samochodu wyrzuconego z samolotu, w locie swobodnym wokół niego. Fotospacer typu survival. Mniej szalonych pomysłów mamy jeszcze więcej, czasu by nie starczyło, by je wszystkie wymienić.
Nie wiem, czy którekolwiek z tych marzeń uda się nam ostatecznie spełnić, ale w każdym razie takich i innych pomysłów nam nie brakuje. I odwagi, by te pomysły starać się realizować.
W jaki sposób można znaleźć informacje o kolejnych wydarzeniach organizowanych przez Fotospacery.pl?
W tym momencie na dwa sposoby: śledząc nasz fanpage na Facebooku lub zaglądając na naszą stronę internetową www.fotospacery.pl. W przyszłości będzie też możliwość zapisania się na newsletter informujący o nowych planowanych akcjach, warsztatach czy spacerach.
Fot. w nagłówku: Tomasz Kulas - Efekt tak zwanego „malowania światłem" na przepięknym Volvo P1800 – Fotowarsztaty z Volvo trwały dosłownie całą noc.