Passport był strzałem w dziesiątkę - BlackBerry radzi sobie coraz lepiej
Nie sprzedaż jak największej liczby telefonów, nie bezpośrednia walka o odzyskanie pozycji na rynku urządzeń mobilnych, a przywrócenie BlackBerry do stanu, w którym będzie zarabiać na siebie pieniądze - taki od początku był plan aktualnego CEO firmy. I wydaje się, że ma on szanse się spełnić.
O smartfonach, które kiedyś były chlubą Kanadyjczyków, właściwie nie ma już co mówić. Nawet pomimo wprowadzenia na rynek niedrogiego Z3, który miał stać się hitem na rynkach rozwijających się, rezultaty są tu gorzej niż przeciętne.
W zależności od tego, jak patrzeć na dzisiejsze wyniki, BlackBerry sprzedało bowiem albo odrobinę mniej, albo trochę więcej niż w poprzednim, i tak bardzo słabym pod tym względem kwartale. Do klientów trafiło bowiem 2,4 mln smartfonów, przy czym tylko na 2,1 mln udało się zarobić - pozostałe były “resztkami” dostarczonymi kwartał temu. Wtedy te wartości wynosiły odpowiednio 2,6 mln oraz 1,3 mln.
Tym większe wrażenie robi wynik osiągnięty przez najnowszy, bardzo nietypowy smartfon BlackBerry - Passport. Tylko w ciągu dwóch dni zamówiono 200 000 egzemplarzy. Nie ma nawet najmniejszego porównania z produktami Apple czy Samsunga, ale jakby nie patrzeć, jest to prawie 10% lub nawet 20% kwartalnej (!) sprzedaży firmy. Warto więc było zaszaleć i zatwierdzić ten projekt.
Delikatny wzrost liczby sprzedanych telefonów odbił się na wynikach finansowych. Trzy miesiące temu sprzęt stanowił 39% przychodów firmy. Dziś jest to 46% - dokładnie taki sam przychód zapewniły dodatkowe usługi, ale prawdopodobnie jest to raczej przypadek. Nie ma bowiem najmniejszych wątpliwości, że dla BB najważniejsze będą teraz przychody z tytułu świadczonych usług korporacyjnych, a nie mizernej sprzedaży sprzętu.
Liczba nowych użytkowników BlackBerry 10 wyniosła przy tym zaledwie 1 mln. Aż 700 tys. klientów wybrało telefony z BlackBerry 7. Pozostali to byli lub dotychczasowi użytkownicy BB10.
Uwagę zwraca jednak inny aspekt. CFO BlackBerry, James Yersh, podczas konferencji prasowej wyjawił, że po raz pierwszy od 5 kwartałów sprzedaż telefonów nie przyniosła firmie strat. Wszystko to dzięki obniżeniu kosztów produkcji, dzięki rezygnacji z części umów oraz przeniesieniu produkcji (w większym lub mniejszym stopniu) do Foxconnu. Jeden z największych dotychczasowych problemów został więc przynajmniej chwilowo rozwiązany.
Pożegnać możemy też stare urządzenia z BlackBerry 7. Chen, pytany przez jednego z inwestorów o przyszłość Bolda 9900, który niedługo wrócił na chwilę do produkcji, stwierdził, że jest to już ostateczny koniec i firma nie będzie dalej produkować kolejnych egzemplarzy.
Zarobkowo jest więc lepiej, ale i tak patrząc na to, gdzie BlackBerry było kiedyś, sprzedaż smartfonów na takim poziomie jest dramatycznie niska.
Takie osiągnięcia zmuszają do umieszczenia BB na liście największych producentów bardzo, bardzo daleko za większością znanych firm, nie wspominając już o tych, które zajmują miejsca na podium lub tuż za nim.
Mimo tego Kanadyjczykom udało się wygenerować 916 mln dol. przychodu, co wprawdzie nie uchroniło ich przed stratą na poziomie ponad 200 mln dol., ale jest wynikiem i tak wielokrotnie lepszym, niż ten osiągnięty w zeszłym roku. W tamtym okresie strata wyniosła prawie miliard dolarów. W porównaniu do poprzedniego kwartału udało się natomiast drastycznie zmniejszyć koszta operacyjne.
Większych strat spodziewali się zresztą niemal wszyscy eksperci, a i samo BlackBerry ostrzegało, że przewiduje zapewnienie sobie finansowej płynności dopiero pod koniec tego roku fiskalnego, do którego pozostały jeszcze dwa kwartały. Wygląda więc na to, że plan realizowany przez Chena ma bardzo duże szanse się powieść, choć oczywiście nie ma mowy o powrocie kanadyjskiej firmy do dawnej świetności - przynajmniej nie w tych samych segmentach.
Pozostałe działy firmy mają się, na szczęście dla BB, całkiem dobrze. BBM, choć nie ma większych szans zagrozić bezpośrednio WhatsAppowi, wciąż rośnie i zamiast 85 mln aktywnych użytkowników ma ich dziś 91 mln. Najwyraźniej jest to na tyle dobry wynik dla Kanadyjczyków, że przestali oni podawać łączną liczbę zarejestrowanych osób i skupili się na faktycznych użytkownikach, na których da się zarobić.
Ci otrzymają zresztą już wkrótce szereg nowych lub zaktualizowanych dodatków - od BBM Protected, przez BBM Money, po BBM Meetings.
Na to wszystko przyjdzie czas mniej więcej w przyszłym kwartale. Ponownie, BlackBerry nie liczy od razu na to, że zacznie zarabiać od razu na tych usługach - Chen przewiduje, że przychody z tego tytułu na sensownym poziomie pojawią się najwcześniej w przyszłym roku fiskalnym. Cel? Około 100 mln dolarów.
Wzrasta także zainteresowanie nowym wydaniem BES, które w ramach specjalnej akcji można było… wymienić za licencje na oprogramowanie konkurencji. Tutaj można mówić o aż trzykrotnym wzroście ogólnej "sprzedaży" (do 3,1 mln licencji), przy czym 25% stanowiły licencje wymienione właśnie za licencje konkurencyjnych rozwiązań (nie wiadomo, ile stanowiły wymiany ze starego BES). Choć więc telefony BlackBerry widzimy nawet w rękach biznesowych użytkowników coraz rzadziej, coraz częściej w korporacjach będzie się wykorzystywać oprogramowanie tej firmy do zarządzania flotą smartfonów czy tabletów.
Pozostaje pytanie jak prezentować się będzie sprzedaż BES po zakończeniu programu EZ Pass. Dopiero wtedy będzie można ocenić, czy Kanadyjczycy mogą polegać na dochodach z tego tytułu. Na razie większość transakcji ma charaktery bezgotówkowy.
Nie ma zresztą wątpliwości, że nacisk na segment korporacyjny będzie z kwartału na kwartał coraz większy. Pierwsze od dłuższego czasu przejęcia ze strony BlackBerry - Secusmart czy Movirtu, doskonale pokazują jaki kierunek obrała firma.
Kolejne produkty i usługi również będą skierowane właśnie dla użytkowników biznesowych.
BlackBerry Blend ma być jedną z kluczowych broni w arsenale BB, ale to nie koniec. W listopadzie zadebiutuje wyczekiwany od bardzo długiego czasu BES12, a do końca roku - usługa umożliwiająca prowadzenie bezpiecznych rozmów głosowych.
Finansowo sytuacja wydaje się być opanowana także w kwestii gotówki, którą dysponuje BlackBerry. Nie udało się wprawdzie znacząco poprawić wyników z poprzedniego kwartału, ale 11 mln dol., które zasiliły “skarbiec” firmy są z całą pewnością lepszą wiadomością niż np. strata.
Inne źródła dochodów? CEO BlackBerry poinformował o planach licencjonowania technologii należących do firm, które zostały przejęte w ostatnich latach oraz patentów samego BB. Oprócz QNX, innym producentom oferowane będą rozwiązania m.in. Parateka.
Nie ma więc niesamowitego zwrotu akcji, nie ma zaskakującej drogi do powrotu na szczyt. Jest żmudna, niezbyt efektowna praca, która ma pomóc w wyprowadzeniu BlackBerry na prostą, która wbrew przekonaniu niektórych, ma spore szanse zakończyć się sukcesem.
I coś mi mówi, że Passport nie jest ostatnią niespodzianką, jaką szykują dla nas Kanadyjczycy...