Killzone: Shadow Fall stało się grywalne. Gramy w DLC Intercept – recenzja i wideo Spider’s Web
Jak pisałem jeszcze w 2013 roku, Killzone: Shadow Fall powala od strony graficznej. Ogrom miasta Vecty, efekty pogodowe, przepiękne widoki – wszystko to okazało się jednak pustą wydmuszką, pozbawioną duszy. Kampania dla jednego gracza w Shadow Fall była co najwyżej średnia, natomiast tryb wieloosobowy – zaledwie dobry. Wszystko zmienia DLC o tytule Intercept, które wczoraj wylądowało w PS Network. Od pierwszego Killzone dedykowanego PlayStation 4 w końcu nie można się oderwać!
Uwielbiam gry stawiające na współpracę wielu graczy. Left 4 Dead, Left 4 Dead 2, Dead Space, Gears of War, PayDay 2, kapitalne Guild Wars 2 czy nadchodzące Evolve – naprawdę mam w czym wybierać. Niestety, na tej liście bardzo mocno brakowało mi właśnie Killzone: Shadow Fall. Tryb co-op był dostępny w poprzedniej odsłonie serii na PlayStation 3 i jak słusznie wspominał w komentarzach Arnold Buzdygan, to jeden z ważniejszych elementów decydujących o zakupie gry.
W Killzone Shadow Fall klasycznej kooperacji niestety zabrakło. Twórcy naprawiają ten błąd w nieco ponad pół roku od debiutu swojej najnowszej gry, wydając DLC pod tytułem Intercept. Niestety, rozszerzenie jest płatne, natomiast wydawca życzy sobie za nie 42 złote. Oczywiście nie jest to majątek, zwłaszcza w porównaniu do sięgających 300 PLN cen samych gier, nawet w edycji cyfrowej. Na usprawiedliwienie Guerilla Games dodatkowo działa seria wcześniejszych DLC, które dodawały nowe bronie, mapy i możliwości - całkowicie za darmo.
Intercept to pierwszy poważny „skok na kasę” producentów od momentu premiery Shadow Fall. Skok naprawdę udany
Niestety, o trybie współpracy przed jedną konsolą wciąż można jedynie pomarzyć. Intercept stawia na czteroosobowego co-opa w trybie wieloosobowym, z podziałem na klasy i rozgrywką skupiającą się na posyłaniu w zaświaty kolejnych fal przeciwników. Coś obiło się Wam o uszy? Zgadza się, nowy tryb kooperacji czerpie niezwykle wiele z kapitalnej „Hordy” znanej miłośnikom konkurencyjnej dla Killzone serii Gears of War, dedykowanej platformom Microsoftu.
Walczący bezpośrednio szturmowiec, ratujący z opresji medyk, opanowany i profesjonalny strzelec wyborowy oraz posługujący się różnymi narzędziami zniszczenia taktyk do cztery profesje, którymi dzielą się czterej gracze obecni na mapie. Po rozpoczęciu rozgrywki ich zadaniem jest utrzymać kontrolne stanowiska rozsiane po lokacji, na które napierają następujące po sobie fale przeciwników. Każdy ustrzelony oponent to punkty, które zdajemy w bazie ulokowanej na środku mapy. Kiedy te osiągną określoną pulę – drużyna wygrywa. Prosto, lekko i przyjemnie. Przynajmniej w teorii.
Praktyka jest nieco inna. Jak widzieliście na filmiku powyżej, akcja jest naprawdę intensywna, natomiast przeciwnicy mogą dać ostro popalić
Non stop coś wybucha, natomiast smugi pocisków przelatują nad głową gracza ze wszelkich możliwych stron. Stale coś się dzieje i stale jest co robić. Po początkowym chaosie i zrozumieniu podstawowych zasad, jakimi rządzi się DLC Intercept, postanowiłem nagrać drugi, znacznie bardziej wartościowy materiał. Na nim możecie zobaczyć, jak w ekspresowym tempie wraz z naprawdę zgraną drużyną pokonujemy jedną z misji, na kapitalnie prezentującej się mapie, jednej z czterech dodanych wraz z nowym trybem:
Mamy więc całkowicie nowy tryb oraz dodatkowe cztery lokacje inspirowane kampanią dla jednego gracza. Wszystko w cenie 42 złotych. To naprawdę nie jest zły wynik, biorąc pod uwagę współczesne, konsolowe standardy.Wręcz przeciwnie – dodając do tego ogromną, niespotykaną wcześniej w tym tytule dawkę frajdy, jaką oferuję DLC Intercept, wychodzi nam rozszerzenie naprawdę godne uwagi.
Jeżeli posiadacie konsolę PlayStation 4, kupiliście Killzone Shadow Fall, lubujecie się w internetowych zmaganiach oraz nie macie nic przeciwko kooperacji zamiast rywalizacji – szykuje się obowiązkowy zakup. Killzone nowej generacji w końcu stał się naprawdę wciągający. Lepiej późno niż wcale, prawda?
Czytaj również: