Nowy FujiFilm X-T1 zapiera dech. Aparat idealny?
Przyznam szczerze: chciałem napisać o tym, że stylistyka retro w aparatach już się przejadła. Jednak po tym, jak zobaczyłem zapowiadany aparat FujiFilm X-T1, taki artykuł nie ma racji bytu. Rzadko piszę o aparacie jeszcze przed jego premierą, ale dla nowego Fuji zrobię wyjątek. Ten aparat jest tak bliski ideału, jak chyba żaden wcześniej.
FujiFilm X-T1 będzie nowym, zaawansowanym korpusem bezlusterkowym od Fuji. Znamy już jego specyfikację oraz wygląd. Premierę będzie miał 28 stycznia.
Szlachetne rysy
Korpus Fuji X-T1 jest w moim odczuciu chyba najładniejszym cyfrowym aparatem. Jest po prostu piękny w swoich klasycznych kształtach i niewymuszonej elegancji pokręteł sterujących. Tak właśnie powinien wyglądać nowoczesny aparat w stylistyce retro. Nikon ze swoim kobylastym Df’em powinien patrzeć i brać przykład.
Ktoś powie: przecież to tylko aparat, liczą się zdjęcia, a nie to, jak wygląda. Mówcie co chcecie, ale wygląd aparatu ma dla mnie duże znaczenie. Nie chodzi tu o hipsterską próżność i chęć zabłyśnięcia. Każdy fotograf ma w sobie coś z estety. Postawiłbym kontrowersyjną tezę, że ładnym korpusem robi się więcej zdjęć. Taki aparat po prostu chce się wziąć do ręki. Owszem, fotoreporter czy niespełniony „ślubniak” wypstryka w jeden wieczór swoim ceglastym 5D mk III tyle klatek, ile pasjonat-hobbysta zrobi w kilka miesięcy. Fuji jednak celuje w inną grupę osób – w ludzi, którzy fotografują z pasji. Ludzi, dla których zapłata za sesję jest miłym dodatkiem, a nie celem samym w sobie. Jestem pewien, że ten target z pewnością doceni kunszt projektantów.
Pokrętło na każdą okazję
Jednak samym wyglądem nie zrobi się zdjęć. Fuji X-T1 będzie najbardziej zaawansowanym korpusem japońskiego producenta. Wyposażony będzie w matrycę APS-C X-Trans II (16 megapikseli), wizjer elektroniczny nowej generacji, uszczelniany korpus, szybkość na poziomie 8 kl/s, maksymalne ISO na poziomie 51200, oraz odchylany ekran i Wi-Fi.
Tyle suchych parametrów. Jednak to, co rozpala wyobraźnię to sterowanie aparatem. Idealnie zaprojektowana klasyka we współczesnych szatach. Już w aparatach X-Pro1 i X-E2 sterowanie było świetne, jednak w X-T1 wygląda jeszcze bardziej obiecująco.
Przede wszystkim, mamy świetnie pomyślane, klasyczne pokrętła. Do pierścienia przysłon na obiektywie i pokręteł czasu i kompensacji na korpusie, doszło nowe pokrętło czułości ISO. Mało? Korpus będzie miał także dwa (najprawdopodobniej programowalne) pokrętła pod kciukiem i palcem wskazującym. Dodatkowo mamy osobne pierścienie do ustawiania trybu pracy i pomiaru światła, a także kilka przycisków funkcyjnych. Nie znam aparatu, który oferowałby więcej funkcji wyciągniętych na korpus.
W Fuji uwielbiam adaptację „analogowych” rozwiązań do cyfrowej rzeczywistości. Chcesz tryb preselekcji przysłony? Wybierz pozycję A na pokrętle czasów. Wolisz preselekcję czasu? Wybierz A na pierścieniu przysłon i sam wybierz czas naświetlania. Chcesz, żeby aparat sam dobrał wszystkie parametry? Ustaw oba pierścienie w pozycji A. Przejście do pełnego „manuala” jest równie proste, wystarczy ustawić oba pierścienie na zadane parametry. Dzięki temu kółko trybów nie jest potrzebne. A na dodatek analogicznie działa pokrętło ISO, z możliwością ustawienia Auto ISO. Widzisz Nikonie? Jednak da się to zrobić bez wchodzenia do menu.
Zapał studzi jedynie cena aparatu, która ma wynosić 1800 dolarów. Cóż, za jakość się płaci…
Partyzanckie zdjęcia w tekście wykonała ekipa fujirumors.com.