REKLAMA

Następna smartfonowa bitwa będzie o... bezpieczeństwo?

Następna smartfonowa bitwa będzie o… bezpieczeństwo?
REKLAMA

Próby zaistnienia czy dotarcia do klientów na rynku mobilnym w jego obecnej formie są niesamowicie trudne, nawet jeśli mówimy o największych graczach. Przeglądając obecną ofertę smartfonów bez problemu zobaczymy, że każdy z nich próbuje dodać do swojego produktu cokolwiek, co tylko będzie w stanie go wyróżnić, nawet jeśli w pewnym momencie traci to większy sens.

REKLAMA

Byliśmy już świadkami wojen na liczbę pikseli, potem na ich rozmiar. Pojawiały się telefony wodoodporne, kurzoodporne i potrafiące samodzielnie leczyć swoje uszkodzenia. Oprócz tego każdy stara się stworzyć smartfon z jak najszybszym procesorem, z jak największą liczbą rdzeni, o jak najlepszej wydajności i oczywiście z ekranem o jak największej rozdzielczości. Wszystko to zaczyna powoli tracić na znaczeniu i po prostu nudzić się, nawet największym pasjonatom. Wiele wskazuje jednak na to, że przyszły rok może wyłonić kolejny obszar, w którym rozgrywać będą się walki pomiędzy gigantami na rynku mobilnym – zabezpieczenie dostępu do telefonu.

Jeszcze niedawno wybór sposobów, które pozwolą nam w miarę skutecznie zabezpieczyć nasz telefon przed fizycznym dostępem do jego zawartości, był dość ograniczony.

telefon obslugiwany rysikiem

Standardowe hasło lub kod, ewentualnie wzór graficzny, a w bardziej wymagających przypadkach np. karta inteligentna. Wszystkie te sposoby pozwalały na przynajmniej podstawową ochronę telefonu, ale miały jedną, dość sporą wadę – odblokowanie urządzenia zajmowało więcej czasu niż proste wciśnięcie klawisza zasilania. W rezultacie z takich form zabezpieczenia korzystało i nadal korzysta się raczej niechętnie, nawet pomimo tego, że praktycznie na każdym telefonie odnajdziemy dziś aplikacje bankowe czy służbowe, nie wspominając o dostępie do prywatnych danych czy kont na portalach społecznościowych. Według badań, przeprowadzonych przez firmę McAfee na początku tego roku, z kodu blokady nie korzysta ponad 35% wszystkich ankietowanych, a i nawet ci, którzy decydują się na takie zabezpieczenie, wybierają najczęściej kod 1111 lub 1234. Bezpieczeństwo naszych danych w przypadku zgubienia telefonu jest więc w takim przypadku praktycznie zerowe – każdy mniej uczciwy znalazca rozpocznie próby dostania się do naszych danych wpisując właśnie te cyfry.

Inne analizy również potwierdzają raczej umiarkowane zadowolenie użytkowników i ich przekonanie do dotychczasowych rozwiązań

– prawie połowa z nich twierdzi, że obecne sposoby uzyskiwania dostępu do zabezpieczonych urządzeń są zbyt czasochłonne, a do tego, jeśli chce się zapewnić jeszcze wyższy poziom bezpieczeństwa, warto co najmniej raz w miesiącu zmieniać nasze hasło. Udręka, zarówno jeśli chodzi o konieczność wpisywania, jak i zapamiętywania haseł.

klawiatura ekranowa w ios

Idealne zabezpieczenie telefonu dla przeciętnego użytkownika, którego telefon może wpaść w ręce przeciętnego „szczęśliwego znalazcy” powinno oferować więc przede wszystkim dwa elementy – szybkość obsługi, która spowoduje, że odblokowanie zabezpieczonego telefonu będzie zajmować jedynie minimalnie więcej lub tyle samo czasu co odblokowanie telefonu bez blokady oraz niepowtarzalność wzoru blokady, przy jednoczesnej łatwości zapamiętania. Do tego powinno być na tyle intuicyjne, głęboko powiązane z systemem i wręcz przez system promowane tak, że zdecydowałby się na nie praktycznie każdy oraz naturalne, aby nie wymagało „czarowania” nad telefonem. Dobrze byłoby także, gdyby pojawiła się opcja zastąpienia go w wybranych przypadkach innym rodzajem blokady oraz używania ich naprzemiennie, w zależności od potrzeby.

I choć nie wszystkim prawdopodobnie spodoba się to stwierdzenie, najwięcej w ostatnim czasie zmieniło się w tej kwestii dzięki Apple, które za sprawą Apple ID pokazało, że zabezpieczenie telefonu, na poziomie o wiele wyższym niż 1234, może być łatwo dostępne, wygodne, intuicyjne i przede wszystkim szybsze w użyciu od tradycyjnych metod.

Oczywiście nic nie jest idealne i nie obeszło się bez kilku początkowych trudności, ale ostatecznie zamierzony efekt został w dużym stopniu osiągnięty. Nie trzeba było długo czekać, aby podobne rozwiązania pojawiły się u produktów konkurencji, a w przyszłym roku prawdopodobnie będą standardowym wyposażeniem zdecydowanej większości smartfonów z wyższej półki, aby docelowo znaleźć się praktycznie we wszystkich telefonach.

Skaner odcisku palca, który oczywiście pojawiał się już wcześniej w telefonach, ale raczej nie odniósł większego sukcesu, nie jest jednak jedynym ze sposobów, jakie w przyszłości mogą poprawić bezpieczeństwo naszych telefonów. Do tej pory próbowano przynajmniej z dwoma z nich i efekty były raczej niezbyt udane.

Najbardziej efektownym, a przy tym jednym z mniej praktycznych i raczej już nieco zapomnianym było wprowadzone w Androidzie odblokowywanie za pomocą obrazu naszej twarzy. Okazało się to jednak średnio wygodne, a przy tym dość łatwe do obejścia, choć twórcy systemu i korzystający z niego producenci starali się jak najszybciej naprawiać wszystkie błędy.

htc czytnik linii papilarnych

Drugim sposobem jest oczywiście dostęp głosowy, choć w jego przypadku pojawia się inny problem. Albo jesteśmy i tak zmuszeni do naciśnięcia przycisku blokady aby zasygnalizować telefonowi chęć odblokowania albo też jesteśmy cały czas „na podsłuchu”, co osobom dbającym o swoją prywatność może się nieszczególnie podobać. Do tego trzeba pamiętać o tym, jak słabo przyjmują się w obecnych czasach rozwiązania oparte na wybieraniu czy obsłudze głosowej, a i odblokowywanie telefonu głosem w większości sytuacji byłoby pozbawione sensu. Jako rozwiązanie akcesoryczne czy alternatywne – może się sprawdzić. Jako główne – na pewno nie.

Pozostaje więc dość niewiele możliwości, przynajmniej jeśli przyjrzymy się temu, na co obecnie pozwala technologia. Najciekawiej może być w przyszłym roku, kiedy do gry najprawdopodobniej wkroczy Samsung z telefonami wyposażonymi w skaner tęczówki.

Odpowiednie rozwiązania już są, pozostaje jedynie przekonać się jak poradzą sobie w rzeczywistości. Co ciekawe, koreański producent zdaje się w wielu przypadkach obierać drogę zupełnie odmienną od Apple czy reszty konkurencji – podczas gdy na telefonach z iOS nasze palce są wręcz przyciągane do ekranu przy każdej czynności, Samsung próbuje nas jak najbardziej uwolnić od kontaktu z nim.

Obydwa rozwiązania mają jednak jedną cechę wspólną – nie są i nigdy nie będą idealne, a producenci zawsze muszą oferować zapasową drogę dostępu do telefonu. W przypadku odcisku palca możemy po prostu stracić dłoń (choć oczywiście można dodać więcej odcisków niż jeden), natomiast w przypadku skanerów tęczówki problemem może okazać się… alkohol lub, co bardziej oczywiste, uszkodzenie oka. Dlatego prawda jest taka, że czy tego chcemy czy nie, klasyczne hasła jeszcze bardzo, bardzo długo pozostaną z nami. Będziemy korzystać z nich bardzo rzadko lub nawet nie skorzystamy z nich nigdy, ale będą one stanowić formę zabezpieczenia dla… zabezpieczenia.

Kwestii oszukiwania czytnika odcisku palca czy czytnika tęczówki nie da się oczywiście pominąć, ale też są to przypadki ekstremalne.

apple czynik linii

Mało kto będzie np. próbował wykonać zdjęcie naszego oka w ultra-wysokiej rozdzielczości, tylko po to, aby dostać się do telefonu, w którym tak naprawdę nie wie co jest. Inną sprawą jest natomiast bezpieczeństwo nie tyle telefonu, co naszej prywatności. Niezależnie od tego, ile razy producent zapewni nas i jak dokładnie wytłumaczy, że nie kolekcjonuje naszych danych, zawsze będą pojawiać się wątpliwości tego typu i uprzedzenia, a co za tym idzie – niechęć do stosowania nowoczesnych środków zabezpieczeń smartfonu.

Czy jeszcze coś może pomóc nam w przyszłości odblokować nasz telefon? Oczywiście, choć na razie trudno jeszcze mówić o tym, że którekolwiek z tych rozwiązań znajdziemy w najbliższym czasie w powszechnie dostępnych smartfonach. Bicie serca? Kształt ucha? Siatkówka? Przyszłość pewnie jeszcze zaskoczy nas czymś innym, a nie zapominajmy, że nie chodzi tu wyłącznie o nasze bezpieczeństwo - wygodniejsze uwierzytelnienie ma również ogromne znaczenie przy płatnościach, których dzięki temu możemy dokonywać... chętniej.

Pytanie tylko, czy kiedykolwiek takie dodatki sprawią, że wybierzemy akurat ten model smartfonu, zamiast konkurencyjnego? Prawdopodobnie nie i pozostaje jedynie czekać na to, aż staną się one po prostu standardem.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA